EUROPA MADERA W DRODZE

Mokra wyprawa maderskim lasem

„Wszystkie drogi prowadzą do nieba”, pomyślałam, gdy wspinaliśmy się autobusem coraz wyżej i wyżej. Mijaliśmy wzgórza utkane drzewami, porażających swoją zielonością i domków powciskanych w skały z tarasikami, z których widok wychodził na ocean. Im byliśmy wyżej, tym stolica i największe miasto Madery – Funchal zaczynało przypominać miasteczko z klocków. Domki robiły się coraz mniejsze i mniejsze i miałam wrażenie, że patrzę na planszę do gry z domkami wielkości tych używanych w grze Eurobiznes.
Wspinaliśmy się wciąż wyżej i zastanawiałam się jak długo jeszcze będziemy się piąć, przecież droga do nieba nie może być nieskończona. Krajobraz zaczął się zmieniać. Nie było już domów i ogródków. Nie było już tarasów z bananowcami i winnicami. Wokół rozciągały się już tylko lasy, skąpane w chmurach – lasy zielone i lasy czarne. Te z czarnych spalonych drzew z błądzącymi wśród nich chmurami spokojnie mogłyby tworzyć tło dla wydarzeń filmu science-fiction. Chmury sprawiały wrażenie unoszącego się nad pogorzeliskiem dymu. Tak mógłby wyglądać świat po zagładzie. Po chwili wkroczyliśmy znów w zieloność lasów. Potem mieszały się one i raz zachwycały piękną zielenią, by za chwilę wprowadzić mroczny klimat, spalonej bronią masowego rażenia zniszczonej planety.
 
Po prawie godzinnej wspinaczce autobusu, choć miejscowość Ribeiro Frio, do której zmierzaliśmy od stolicy dzieliło zaledwie kilka kilometrów, dotarliśmy na miejsce. Nikomu jednak nie spieszyło się z wysiadaniem. Na zewnątrz panował ziąb. Wiało i lało. Po informacjach w Internecie, donoszących o średnich temperaturach na Maderze, mieszczących się w okolicach 20-25 stopni, i określających Maderę „wyspą wiecznej wiosny” takiej pogody tu się nie spodziewałam. Zwłaszcza, że gdy opuszczaliśmy hotel, stolica skąpana była w słońcu i panował potworny skwar. Całe szczęście, że moja kurtka przeciwdeszczowa jest lekka, bo nie miałam dylematu czy ją brać, czy też zostawić. Na wszelki wypadek miałam ją zawsze pod ręką. I całe szczęście, że nie tylko kurtkę przeciwdeszczową, ale i windstopper. Zabrakło mi jedynie czapki, rękawiczek i szalika, a przysięgam, że przydałyby się.
Część ludzi poddała się i pojechała autobusem dalej. Część, podobnie jak i my, wysiadła, ale porozchodziła się po dwóch knajpkach, które istnieją w miejscowości Riberio Frio, licząc że może jednak za czas jakiś przestanie padać. Zresztą wyboru wielkiego nie mieli, bo najbliższy autobus do Funchal miał przejeżdżać przez Ribeiro Frio dopiero za dwie godziny.
Levadas
 
Zaledwie kilka par zdecydowało się ruszyć ponoć malowniczą i widokową trasą wzdłuż levadas, czyli specyficznymi kanałami irygacyjnymi. Na punkt widokowy już się nie wybraliśmy, bo i po co, skoro oprócz mgły nie ujrzelibyśmy niczego. Uderzyliśmy od razu w dwunastokilometrową trasę do miejscowości Portela. Trasa wiodła nas wzdłuż kanałów, tunelami wydrążonymi w skałach, brzegami stromych urwisk, których głębia była dla nas nieodgadniona i musieliśmy wierzyć na słowo, że widoki z nich są naprawdę malownicze. No cóż, oprócz wiary nie pozostało nam nic innego, bo deszcz zacinał, mgła stawał się coraz gęstsza. Ponieważ z moimi butami trekkingowymi pożegnałam się już w Meksyku, tym razem dreptałam w trekkingowych adidaskach. Adidaski jednak były z siateczką dla lepszej wentylacji, no i w tym przypadku dla lepszej chłonności wody i błota w skarpetki. I chociaż było mi potwornie zimno i byłam totalnie przemoczona i ubłocona, i chociaż widoków wielu nie było mi dane ujrzeć, to muszę przyznać, że trasa i tak zrobiła na mnie wrażenie. Las, którym wędrowaliśmy swoją bujną roślinnością przypominał lasy tropikalne. Mgła i mżawka dodawały miejscu tajemniczości.
 
Trasa z Ribeiro Frio do Portela jest niezwykle popularna wśród przyjeżdżających. I w sumie, co by nie mówić, mogę stwierdzić, że klimat nam jednak sprzyjał. Zła aura pogodowa odstraszyła większość ludzi, dzięki czemu mogliśmy w samotności i ciszy cieszyć się urokami tego miejsca. Może trochę mokro i zimno było, ale za to bardziej ekscytująco i bez towarzystwa rozwrzeszczanego i hałaśliwego tłumu Francuzów.
W Porteli – malutkiej miejscowości z dużą ilością taksówek, czyhających na zziębniętych turystów oraz jedną knajpką, zmuszeni byliśmy czekać półtorej godziny na autobus powrotny, który wlókł się do stolicy ponad godzinę.
Mój mąż po drugiej stronie tunelu
 
Stolica tak, jak pożegnała nas słońcem tak też nas przywitała. Na Maderze niesamowite jest to, że tak mała wyspa ma tak różną pogodę i temperaturę. Wystarczy pojechać kilkanaście kilometrów na północ i już za górami jest zimno i mokro, podczas gdy południe oblane jest słońcem, a ludzie prażą się przy basenach i na ławeczkach Starego Miasta. Może nie zawsze tak tu bywa, ale my akurat na taką pogodę tego dnia trafiliśmy.
Przydatne informacje:
Dojazd: Z Funchal autobusem numer 56 można dojechać bezpośrednio do miejscowości Ribeiro Frio. Autobus odjeżdża o godzinie 10. Z Portela powrót również autobusem 53 o godzinie 15. Koszt biletów w jedną stronę niecałe 4 euro.

0 0 votes
Article Rating

O Autorce

B*Anita Demianowicz

Podróżuję, piszę i fotografuję. Współpracuję m.in. z magazynami Podróże, Poznaj Świat i Rowertour. Prowadzę prezentacje i warsztaty podróżnicze w całej Polsce. Jestem również przewodniczką grup trampingowych dla kobiet, a także organizuję festiwal TRAMPki-Spotkania Podróżujących Kobiet.
Jestem absolwentką kilku kierunków studiów, m. in. filologii polskiej na UG i Polskiej Szkoły Reportażu.
We wrześniu 2016 ukazała się debiutancka książka: "Końca świata nie było".

Więcej o mnie>>>.

Subscribe
Powiadom o
guest

6 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
kowaloova

Madera jest piękna!

Anita Demianowicz

Jest bardzo piękna. I naprawdę mnie zaskoczyła swoją urodą.

CTRLPLUSALT

Świetna strona, równie świetnie czyta się Pani wpisy.
Podziwiam za wytrwałość i umiejętność pisania.

Pozdrawiam.!

Anita Demianowicz

CTRLPLUSALT bardzo dziękuję za wizytę na stronie. I za zostawienie komentarza i to jeszcze tak miłego. O to chodzi, by blog był jakimś dialogiem, a nie może być jeśli ludzie nie czują w sobie potrzeby komentowania. Dlatego tym bardziej dziękuję 🙂 Pozdrawiam

CTRLPLUSALT

Będę odwiedzał często Pani bloga. Już poleciłem go kilku osobom 🙂
Pozdrawiam.

Anita Demianowicz

CTRLPLUSALT bardzo Ci dziękuję 🙂 To strasznie miłe z Twojej strony. Tylko proszę bez „paniowania” tutaj 😉