Zachwycające Alpy Berneńskie, bajeczny masyw Eiger, Mönch i Jungfrau, wschód i zachód słońca nad taflą spokojnego szwajcarskiego jeziora zatopionego pośród gór, czyli Berneński Oberland w Szwajcarii – mekka narciarzy, snowboardzistów, amatorów gór i fotografii. A oprócz tego miłośników czekolady.
O czekoladzie jednak dzisiaj nie będzie. Nie będzie też o nartach, bo na nich nie jeżdżę i szczerze powiedziawszy, średnio rwę się do nauki, mimo że jestem zwolenniczką, a wręcz fanatyczką aktywności wszelkiego rodzaju. Będzie za to o górach i o chrupiącym śniegu pod stopami. Pisać jednak za dużo też nie będę, bo ponoć jedno zdjęcie znaczy więcej niż tysiąc słów, a tych zdjęć będzie sporo.
INTERLAKEN
Za oknem było ciemno. Wyszłam na balkon na trzynastym piętrze i zapatrzyłam się w czerń. Przede mną piętrzył się masyw górski, gdzieniegdzie poprzetykany drobnymi migoczącymi światełkami. Byłam ciekawa, jaki obraz wyłania się tu rano, w pełnym słońcu i o świcie również. Na świt jednak wybrałam inne miejsce. Brzeg jeziora Brienzersee – jednego z dwóch jezior, pomiędzy którymi leży miasto Interlaken (Interlaken znaczy dosłownie „między jeziorami”). Dawniej jezioro było jedno, ale ilość materiału niesionego przez sąsiadującą rzekę była tak duża, że z czasem rozdzieliła jezioro na dwie części.
Oglądałam tysiące zdjęć znad szwajcarskich jezior, marząc, że któregoś dnia i ja stanę nad jednym z nich, i zatopię się w ciszy płynącej z gór i perfekcyjnie gładkiej tafli jeziora. Stało się. Ciszę przerywał jedynie dźwięki migawki aparatu.
Nie mogłam się opamiętać. Wprawdzie świateł miast zbyt dużo, ale urok jeziora i ciszy pomiędzy górami pociągał. Nawet nocą. W takim miejscu szkoda czasu na sen.
LOMBACHALP
– Jakbym jadła płatki kukurydziane. Słyszysz? – Romek potwierdził. Szliśmy noga za nogą, a właściwie rakieta za rakietą. Śnieg chrupał i skrzypiał. Był biały, wielowarstwowy. Gdy wbijało się kijek w jego głąb, zanurzał się na pół metra albo i na więcej. Tylko rakiety umożliwiały pokonywanie trasy na szlaku w Lombachalp. Bez nich zapadałabym się po kolana albo i po szyję, brodziłabym w śniegu, nie zachodząc zbyt daleko. Frajda była niesamowita. Schodziłam ze szlaku, zanurzając się w tereny niezadeptane. Miałam wrażenie, jakbym urodziła się w rakietach śnieżnych, jakbym do nich została stworzona. A kiedyś wydawało mi się, że powinnam była urodzić się gdzieś w ciepłych krajach. Tam o rakiety śnieżne raczej byłoby trudno.
SCHWARZWALDALP
W górach najbardziej kocham ciszę i spokój. Kocham też zmęczenie i czas, który dostaję do myślenia i rozważania. Uwielbiam wsłuchiwać się w swój przyspieszony oddech i bijące miarowo serce, a od niedawna i w skrzypienie śniegu pod stopami. Nie przeszkadza mi przenikające mnie zimno, jeśli tylko mogę patrzeć na błękit lodowców, a błekit lodowca Rosenlaui jest niezwykle głęboki. Wciąż marzę o wędrowaniu po nich. Jeszcze jednak nie teraz, może kiedyś…Na razie zostaje mi patrzenie.
JUNGFRAUJOCH – TOP OF EUROPE
Na przełęcz Jungfrau (znaczy dziewica, 3471 metrów n.p.m.) zmierzamy kolejką zębatą, podziwiając bajeczne widoki. Nie każdy jednak ma taką możliwość. Niektórzy cierpią na chorobę wysokościową, innych dopada klaustrofobia, szczególnie gdy kolej zatrzymuje się w środku północnej ściany „śmiercionośnego” Eigera lub gdy przemierzamy wąskie korytarze Lodowego Pałacu, stworzonego wewnątrz lodowca Aletsch. Marzyłam o chodzeniu po lodowcu i nigdy nawet nie przeszło mi przez głowę, że kiedyś będę mogła wejść do jego wnętrza. Najbardziej fascynują mnie jednak widoki po wyjściu na zewnątrz na najwyżej położonej w Europie stacji kolejowej (3453 m n.p.m.). Rozglądając się wokół, nie dziwię się, że region Jungfrau-Aletsch-Bleitschhorn wpisany został na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
GRINDELWALD – BUSSALP
Śnieg momentami wślizguje się pod spodnie. Przy bardziej stromych zjazdach, mocniej wciskam stopy w śnieg, broniąc się przed nadmiernym rozpędzeniem. Nawet na zwykłym rowerze, jadąc z górki, dociskam hamulec. Zwykle wolę wjeżdżać pod górę, niż z niej zjeżdżać. Ale tutaj właśnie o zjazd chodzi przede wszystkim i o nietypowy rower, czyli Velogemel – drewniany rower na płozach. Szybko stwierdzam jednak, że z widokiem na Alpy Berneńskie mogę nawet i tylko zjeżdżać w dół.
Od dawna marzyłam o Szwajcarii. Dawniej chciałam tam jechać tylko latem, bo zima kojarzyła mi się przede wszystkim z narciarzami i snowboardzistami. Nie spodziewałam się, że Berneński Oberland to też raj dla nie-narciarzy. Chciałabym pojechać tam znowu, przemierzać szlaki rowerem, zasypiać z widokiem na jezioro pośród gór i budzić się codziennie na wschód słońca nad nim.
Jeśli Wam też marzy się wyjazd do Szwajcarii, koniecznie zajrzyjcie na stronę My Switzerland
Matko, jaka piękna relacja foto!! Oglądam i oglądam i nie mogę wyjść z podziwu!! Brawo!
Aż roześmiałam się na to: „O matko!”. Bardzo mi miło. Cieszy mnie robienie zdjęć i tak samo cieszy, gdy inni wyznają jak im się podoba. Dziękuję Paulina.
Widoki jak z bajki! Przepiękne! <3
Dzięki 🙂
Przepiękne zdjęcia. Mają w sobie dużo spokoju i zadumy. Tak reagujemy gdy staniemy przed takimi widokami. Twoją nagrodą są wspomnienia wrażeń towarzyszących tym chwilom. Gratuluję fotorelacji.
Dziękuję Krzychu 🙂 Skoro mają dużo spokoju i zadumy, to idealnie udało mi sie oddać klimat miejsc i tego jak ja się czułam.
Wspaniałe zdjęcia 🙂 i bardzo sugestywne opisy – przez chwilę miałam wrażenie, że tam jestem ! Dzięki Anitko za cudowne reportaże… może kiedyś też zobaczę te wyjątkowe miejsca.
Kasiu to ja Ci dziękuję, że wciaż do mnie zaglądasz. Bardzo sie cieszę. Na peno kiedyś w te miejsca zawitasz. Trzymam kciuki.
Masz niezwykły talent fotograficzny. Przepiękne zdjęcia! Chciałbym się tam teraz znaleźć 🙂 Chętnie bym się przejechała na takim „rowerze”
Zjadało Twój komentarz jako spam 🙂 Dziekuje za miłe słowa. Taki rower fajna sprawa. Kiedyś na pewno się przejedziesz na takim. Pozdrawiam
Piękne zdjęcia .. niektóre to istne perełki … wydaje mi się , że na większości zobaczyłem to co chciałaś pokazać.
Pozdrawiam
Mam nadzieję, że zobaczyłeś 🙂 Dziękuję i pozdrawiam ciepło
Dzień Dobry,
Mi najbardziej podoba się zdjęcie „schwardzwaldalp-3”. Magia samotnego „martwego” drzewa w otoczeniu zieleni iglaków i bieli Zimy… coś pięknego.
Jestem fanką samotnych drzew. Uwielbiam je fotografować. Więc i tu musiało takowe się znaleźć. Dzięki za obecność i miłe słowa
Pięknie. Wiesz, mam taką myśl – ludzi gna w Himalaje, Patagonie, Tien Szany i inne imponujące masywy górskie, a Alpy jakoś pozostają… no chyba za blisko. Trzy lata temu spędziłam tydzień latem w znanym kurorcie narciarskim – Livigno. Nie było prawie turystów, ja codziennie wychodziłam na trekking. Po całkiem pustych górach. Było przecudownie.
A zeszłego lata przejeżdżałam Szwajcarię pociągiem, w dwóch miejscach wychodząc na kilkugodzinny trekking. Wspaniały kraj. Że też jeszcze o nim nic nie napisałam…
Kurczę, ale mnie też w Hmalaje i patagonię ciągnie =D Ale wszystkie góry sa piękne. Faktycznie Alpy nie były, zwłaszcza teraz zimą oblegane. Właściwie szlaki były puste. Bardzo mi się to podobało.
Faktycznie dziwne, ze jeszcze nic o Szwajcarii nie napisałaś. Powinnaś 🙂
Przepiękne kadry, ale Ty to już wiesz! (nic więcej nie mogę z siebie wydusić po kilkakrotnym przejrzeniu tej szwajcarskiej serii!) 😉
Tak, wiem Łukasz 😉 Dzięki wielkie. Jak zawsze zresztą. Ściskam
Hej. Wielkie dzięki za te zdjęcia. Absolutnie wszystkie te miejsca bardzo dobrze znam, mieszkałem w tych okolicach blisko dwa lata. Świetnie je oddałaś, zdecydowanie z własnej, oryginalnej perspektywy:). Pozdrawiam, jak masz więcej to ja chętnie bym jeszcze obejrzał:)
Bardzo proszę 🙂 A tak na serio, to ja dziękuję. Zdjęć oczywiście mnóstwo mam. Zawsze robię za dużo 🙂 Ale muszę wybierać, zeby też nie zanudzić
Najładniejsze zdjęcie? Ze słońcem, w dzień. Zakrętem drogi.
Przez fragment narciarskiej trasy biegowej <3
Domyślam się, że trasa dla nart biegowych najbardziej Cię urzekła 🙂 Idealne miejsce dla Ciebie Szymon.
Zima miała już okazję się wykazać. Słabo jej wyszło 😉 Trąca już wiosną więc niech tak już zostanie.
Chcecie zimy, proszę bardzo…..:)
Są dwa magiczne miejsca na świecie z wielkim potencjałem dla fotografa !!! Numero Uno…..w Europie 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=OjcOLaOmNVM
Numero Due..Japoniaaaa 🙂
The Tateyama Kurobe Alpine Route !!!
https://www.youtube.com/watch?v=APt4Eti_K0k
my zajrzymy na pewno!
Niesamowite jest to że wiesz kiedy i gdzie się znalezdz żeby utrwalić piękno;-)
Ja nie, ale zdjęcia piękne!
Bajkowe zdjęcia! Jak to robisz, że wychodzą Ci takie piękne kolory? 🙂
Zdjęcia są niesamowite:) pozdrawiam
Dzięki wielkie.
Troszkę się pogubiłam przy dodawaniu komentarza-przepraszam .
Piękne widoki ,super opisane!
Nie ma sprawy. Usunęłam, co niepotrzebne. Dziękuję i pozdrawiam