Prawie pół roku spędzone poza domem, osiem odwiedzonych krajów plus prawie dwumiesięczna podróż po Polsce. Ponad dziesięć tysięcy kilometrów na liczniku rowerowym i tysiące zdjęć. Podsumowując rok, chcę napisać Wam o wszystkich „naj” (ale tylko tych pozytywnych), które mnie oczarowały, zaskoczyły, przyniosły radość, wywoływały uśmiech i utkwiły w pamięci. O miejscach, do których wracam w myślach, i do których chcę wrócić ponownie.
-
Najbardziej niesamowite miejsce
O znalezieniu się u Wrót Piekieł marzyłam od dawna i nawet nie spodziewałam się, że tak szybko to marzenie uda się zrealizować. Turkmenistan na mojej trasie „zdarzył się” właściwie przypadkiem, choć o tej podróży w kwietniu do Iranu na rowerach wiedziałam już w połowie poprzedniego roku. Turkmenistan był wtedy jednak enigmatyczną niewiadomą, ale szybko stał się głównym celem (pierwotnie V etap sztafety, w której brałam udział, miał się kończyć przy granicy irańsko-turkmeńskiej). Wrota Piekła to jedno z najbardziej niesamowitych miejsc, jakie do tej pory widziałam.
Kliknij, aby przeczytać cały tekst o Wrotach Piekieł
-
Największe wyzwanie
Na początku uważałam, że jest to jeden z najbardziej szalonych pomysłów, na jaki się zdecydowałam. Za zimą nigdy nie przepadałam i zwykle uciekałam przed nią do ciepłych krajów. Coś mnie jednak podkusiło, by przełamać ten schemat i spróbować czegoś nowego – zdecydowałam się wziąć udział w sztafecie rowerowej, jadącej z Polski do Japonii. Wybrałam etap zimowy, zwany babskim (jechałyśmy w cztery dziewczyny) z Ukrainy przez Rumunię, Bułgarię do Turcji. Jazda przez rumuńskie Karpaty zimą zdecydowanie stanowiła największe wyzwanie i na długo zapisze się w mojej pamięci.
Tu znajdziecie cały tekst o II etapie Rowerowego Jamboree
-
Najpiękniejszy zachód słońca
Chciałam przemierzać rowerem bezbrzeżne pustynie, podziwiać gwiaździste niebo na nieskażonych sztucznym światłem terenach i spać w namiocie na pustkowiu oraz jechać w stronę niesamowitego zachodzącego słońca. Pierwszego dnia po przekroczeniu granicy irańsko-turkmeńskiej trafił się nam jeden z piękniejszych zachodów słońca, jakie kiedykolwiek widziałam.
-
Najnowsza miłość
Pustynie zajmują trzecie miejsce po wulkanach/górach i lodowcach, w których zakochałam się bez pamięci, choć może i trochę tam gorąco (bo nie ma gdzie się schować przed słońcem), może i trochę ciężko (bo dużo wody trzeba wieźć ze sobą na rowerze) i może dość niewygodnie (bo zbyt dużo czasu spędzaliśmy na łataniu podziurawionych dętek).
-
Najlepszy nocleg
Wcale nie pięciogwiazdkowy hotel w Wietnamie, w Ho Chi Minh zaliczam do tych najlepszych (choć przyznam, że w luksusach też fajnie pobyć), ale nocleg w namiocie rozstawionym przy XVIII-wiecznym irańskim zabytku – karawanseraju w Robat-e Sha w Iranie.
-
Najbardziej interesujący targ
Jak na osobę, którą ciągnie raczej w kierunkach latynoamerykańskich, znacznie częściej w minionym roku kierowałam się w strony azjatyckie. Wizyta w Wietnamie była jeszcze większą niespodzianką niż wjazd do Turkmenistanu, ale niespodzianką niewątpliwie miłą. Gdyby nie propozycja od magazynu Podróże, pewnie długo w tamte rejony bym się nie wybrała, a dzięki temu miałam szansę nie tylko pojeździć po Sajgonie skuterem i przepłynąć się deltą Mekongu, ale co najciekawsze dla kogoś, kto niemal nie rozstaje się z aparatem w ostatnim czasie – wybrać się na kolorowy i niebywale fotograficzny targ wodny w Cai Rang.
-
Największe odkrycie
W Gorlicach mieszkałam przez kilkanaście lat, ale wyprowadziłam się z nich piętnaście lat temu i wracałam jedynie od czasu do czasu w odwiedziny do rodziców (częściej widywałam ich w Trójmieście). Zawsze wydawało mi się, że w Gorlicach nie ma niczego ciekawego i dopiero podczas podróży dookoła Polski spojrzałam na miasto z zupełnie innej perspektywy, doceniając jego walory – tak, jakbym odkryła je na nowo. W tym roku w Gorlicach spędziłam bardzo dużo czasu i najwięcej ulubionych tegorocznych zdjęć zostało zrobionych właśnie tu. W styczniowym numerze Poznaj Świat możecie też przeczytać tekst o Gorlicach.
Tu znajdziecie cały tekst o moim poznawaniu Gorlic na nowo.
-
Najciekawsze spotkania
Islandia na mojej liście marzeń plasowała się w czołówce. Wprawdzie na nią dotarłam, ale niestety z przyczyn osobistych nie udało mi się tego marzenia do końca zrealizować. Na wyspie spędziłam zaledwie kilka dni. Tak czy inaczej, udało mi się zobaczyć kilka pięknych miejsc takich, jak park narodowy Thingvellir, Geysir i spotkać przepiękne islandery, czyli kuce islandzkie. Wspominając o spotkaniach, nie mogę pominąć tego w Polsce – oko w oko z żubrem w Puszczy Białowieskiej, co było jednym z moich marzeń.
-
Najbardziej klimatyczne miasto
W roku 2015 dwukrotnie odwiedziłam Istambuł i przeżyłam miłość od pierwszego wejrzenia. Przebiegła mi nawet przez głowę myśl, by choć na pół roku przenieść się do Stambułu i pomieszkać trochę w tym jednym z najludniejszych miast Turcji. Pomysł powoli we mnie kiełkuje.
-
Najlepszy początek i koniec podróży
Urodziłam się w Gdyni, a znaczną część życia spędziłam w Gorlicach, a mimo wszystko to Gdańsk, w którym mieszkam od piętnastu lat, uważam za swoje miasto rodzinne i za jedno z najlepszych miejsc do mieszkania. To tu zaczęła i tu zakończyła się jedna z moich ulubionych w ostatnich latach podróży – rowerem dookoła Polski.
-
Najbardziej wyjątkowy most
Podróż rowerem po Polsce zaowocowała dziesiątkami zdjęć i miejsc, które chciałabym ponownie odwiedzić. Wiadukty w Stańczykach dodałam do zakładki „Ulubione”
-
Najbardziej niezwykła wioska
Piękna wioska, cudowni ludzie, niezwykła kultura i przepyszna kuchnia. Kruszyniany to miejsce, do którego gdy raz się pojedzie, będzie się wracać. Przeczytaj cały tekst o Tatarach i Kruszynianach
-
Najpiękniejszy park narodowy
Ten rok skupił się przede wszystkim na parkach narodowych w Polsce, ale to Park Narodowy Thingvellir zrobił na mnie największe wrażenie.
-
Największe osiągnięcie i jednocześnie największe zaskoczenie
Nie spodziewałam się dwóch rzeczy: tego, że faktycznie uda mi się objechać Polskę dookoła (plan był, ale od planu do realizacji długa droga) i tego, że wywoła to tak ogromne zainteresowanie i przyniesie mi tak wielu nowych czytelników. „Chyba zepsuł się facebook” – powiedziałam do męża, gdy po godzinie od wrzucenia mapki i informacji o przejechaniu rowerem Polski dookoła zobaczyłam liczbę udostępnień postu. Finalnie widziało go prawie milion osób. Przez dwa tygodnie odpisywałam na dziesiątki maili, odpowiadałam na wiele telefonów od dziennikarzy i odpowiadałam na dziesiątki próśb o wywiady. Czegoś takiego się nie spodziewałam, bo przecież tylko chciałam pojeździć na rowerze :). Objechanie Polski dookoła było skutkiem ubocznym.
Tu znajdziecie tekst wyjaśniający dlaczego wogóle pojechałam dookoła Polski
-
Najczęściej czytany post i post, który wzbudził największe emocje
Duże zainteresowanie trasą rowerową dookoła Polski sprawiło, że najchętniej czytanym tekstem był 13 naj z podróży dookoła Polski. Najwięcej emocji wzbudził najważniejszy tekst, jaki kiedykolwiek napisałam Spieszmy się kochać ludzi.
Pod koniec zeszłego roku wiedziałam, gdzie spędzę kolejne miesiące, dokąd i na ile pojadę. W tym roku, poza krótkim wypadem z mężem na Maltę – cisza. Na najbliższy rok mam nieco inne plany. Już w połowie roku postanowiłam, że w 2016 nie będę za wiele wyjeżdżać, a przynajmniej nie na długo. Zdecydowałam się postawić na rozwój osobisty, a więc będzie dużo pisania, czytania i fotografowania oraz podróży po Polsce. Najbliższy rok, mam wrażenie, że będzie dla mnie przełomowy, choć najbardziej chciałabym, żeby był dużo szczęśliwszy od minionego i pozbawiony przykrych wydarzeń, czego i Wam z całego serca życzę, dziękując, że wspieraliście mnie i byliście ze mną przez ten cały rok. Dziękuję.
Dziękuję i wzajemnie życzę pięknego i dobrego Nowego Roku.
Szczęścia w Nowym Roku, masy podróży, przygód i nowych wspaniałych ludzi na Twojej Drodze <3
Wszystkiego dobrego!
Fajna ta Twoja 15-tka. Oglądając ją trochę zasmucił mnie fakt jak mało jeszcze widziałem. Z kolei z Twoimi Gorlicami mam bardzo przyjemne wspomnienie. Jak miałem 13 lat po raz pierwszy pojechałem na zagraniczną wycieczkę. Do moich ukochanych Włoch. Do dziś pamiętam że w Gorlicach miałem pierwszy wyjazdowy nocleg 🙂 Na nowy rok życzę Ci abyś dalej była inspiracją dla innych. Najlepszego!
oj jest najważniejsze. Coś przeskoczyło mi wczoraj przy zejściu z Tatr w kolanie i siedze jak 150 letni dziad :((
Najlepszego w Nowym Roku!
Miło czytać takie życzenia. Tego Tobie, sobie i wszystkim życzę – żyć pełnią życia! 🙂
Wspaniałego, radosnego Nowego Roku 🙂
Spełnienia marze
Wzajemnie 😉
Spełnienia marzeń i planów – duuuużo zdrowia i odrobiny szczęścia 🙂
Ja to bym życzył raczej szczęścia, bo na Titanicu wszyscy zdaje się byli zdrowi, tylko im szczęścia zabrakło… 😉
Anita zdrowka I spelniajacych sie marzeń ! W Nowym 2016 Roku ♥️
Podziwiam, ale jak Pani planuje powiekszenie rodziny? Bo czytam ze jesteście wieloletnim zgranym małźeństwem, więc rodzina to dzieci i to jest naszym celem.:-)
Dobrze, że jednak zdecydowałaś się na podsumowanie, bo trochę tego się uzbierało w ciągu roku!
Szczęśliwego i przełomowego (cokolwiek masz na myśli) 2016 !!!
To prawda, trochę się teg uzbierało. W przyszłym roku będzie tego dużo dużo mniej, ale postawiłam na co innego, żeby w kolejnym roku znów tych podróży było więcej. Waszej rodzince też wszystkiego naj. Ściskam
Dzięki i powodzenia! 😉
Anitko dziękuję …co Tobie mogę życzyć …chyba tylko odkrycia nie odkrytego przez Ciebie dotarcia na roweku do miejsc o których marzysz ..spełniaj swoje marzenia i żyj pełnią życia …wszystkiego naj …:)
Wszystkiego NAJ Anita w Nowym Roku! Mam nadzieję, że uda nam się spotkać…planuję odwiedzić rodzinę nad polskim morzem w okolicach czerwca 🙂
Dziękujemy ! Za wszystkie zdjęcia, relacje ! Za życzenia zdrowia, to nie jest oznaką starzenia, dobre zdrowie pozwala łatwiej znosić starzenie !Dobrze, że”ktoś” ,Ciebie Anitko w porę wymyślił ! ….hahaha….Chwała za to !….. <3
Gratuluje Anita i cieszę się Twoimi sukcesami! Zapraszam do Krakowa!
Wszystkiego dobrego Anita. Tradycyjnie inspirujący tekst. Zastanawiam się coraz powazniej nad rowerem tylko waham sie miedzy „Twoim” Iranem, a Mongolia Karola Wernera 😀