PORADNIKI PORADNIKI PODRÓŻNICZE

Bezpieczeństwo w podróży

stalowa linka

O bezpieczeństwie w podróży oraz o tym co warto ze sobą mieć, wybierając się w drogę napisano już wiele. Każdy ma jednak swoje doświadczenia i myślę, że każde warto opisać.

Kilka dni temu znajomi opowiadali mi historię swoich znajomych, którzy niedawno powrócili z tych samych rejonów świata, w których i ja się błąkałam. I oświadczyli mi, że chyba wszystkie nieszczęścia spadły właśnie na nich. Najwidoczniej w przyrodzie równowaga musi być zachowana. Znajomi znajomych podróżowali jednak kilka miesięcy dłużej i to w dodatku autostopem, więc w sumie nic dziwnego – mało przyjemne wydarzenia miały prawo wystąpić (choć też wcale nie musiały). Ja kocham autostop, ale chyba nie zdecydowałabym się na ten rodzaj transportu w tych krajach, a przynajmniej na pewno nie sama, bo z osobą towarzyszącą? Kto wie?

Ich i okradli kilkakrotnie, i napadli, i nawet pobili. Dziwi mnie, że nawet napotykani po drodze ludzie byli do nich źle nastawieni i nieżyczliwi, przeganiali i rzadko wyciągali pomocną dłoń. Jakoś mi się to w głowie mojej nie chce pomieścić, bo z taką życzliwością, jak tam naprawdę nigdy chyba się nie spotkałam.

Zaczęłam zastanawiać się skąd taka różnica w doświadczeniach, a przede wszystkim w podejściu Latynosów. Może wynikała ona z tego, że ja byłam samotnie podróżującą białą kobietą. Oni byli parą mieszaną męsko-damską, w dodatku starali się ubierać w najgorsze ciuchy ze lumpeksu, by wyglądać na takich, którzy nic nie posiadają, chcąc w ten sposób zniechęcać złodziei. Może w tym tkwił błąd? Ja ubrana byłam zawsze schludnie i… jak turystka. W końcu i tak byłam „obca” i niezależnie od tego, co bym na siebie włożyła, to i tak jako „gringo” było dla wszystkich oczywiste, że kasy mam jak lodu :). A czyste ubranie i schludny wygląd, niezależnie od kraju, zawsze jest istotne, bo wiadomo, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze.

Z powyższych przygód wykluwa się kilka wniosków.

Kobietom podróżującym samotnie, choć z jednej strony jest trudniej, to w rzeczywistości jest łatwiej, bo prawie każdy chce otoczyć je opieką i pomóc

Schludny wygląd, czyste ubranie to podstawa, by nie odstraszać ludzi. Niezależnie od tego, co włożysz i tak zawsze jesteś „gringo”, a gringo nawet ten fatalnie ubrany, według miejscowych ma i tak więcej pieniędzy niż oni sami.

Podróżowanie stopem w niektórych krajach nie jest najbezpieczniejsze i może lepiej przyjąć strategię podróżowania komunikacją lokalną, która jeśli chodzi o Amerykę Łacińską nie jest droga.

Z tym autostopowaniem po Ameryce może być różnie. Wprawdzie słyszałam wielokrotnie, że Ameryka Środkowa czy Południowa jest pod tym względem bardzo niebezpieczna, ale w Europie też od pomysłu „stopowania” wszyscy mnie odwodzą, więc może tak samo jest z Ameryką? Od pomysłu podróży w tamte rejony w ogóle mnie odciągano, mimo że chciałam tam lecieć samolotem.Bo niebezpiecznie, bo mnie okradną, pobiją, zgwałcą. Całe szczęście w moim przypadku okazało się, że „el leon no es como lo pintan”, czyli po naszemu „nie taki diabeł straszny jak go malują”.

Kluczem do sukcesu jest jednak rozsądek i słuchanie własnej intuicji. Trudne to zadanie, bo można się czasem pomylić, przesłyszeć, co intuicja chciała powiedzieć lub dopowiedzieć sobie za nią. Generalnie jednak ta zasad działa. (Chociaż może, gdybym mniej zdrowego rozsądku zachowywała i nie była tak przezorna, to więcej bym zobaczyła, a nie koniecznie źle skończyła J)

Jak postępować?

1. Słuchaj miejscowych

Słuchać przed czym ostrzegają miejscowi, gdzie nie należy samemu chodzić, chociaż bez przesady oczywiście, bo oni potrafią też sporo przesadzać z tym zachowaniem ostrożności.

Mnie np. ostrzegali w Gwatemali przed jazdą chickenbusami: że niebezpiecznie, a już na pewno, żeby w życiu nie jechać nimi do stolicy. Pojechałam i przeżyłam. Ostrzegano, by nie wsiadać do czerwonych autobusów w stolicy Gwatemali – też jakoś to przeżyłam. Nie mówiąc, by nie podróżować samej do wiosek garifuńskich w Hondurasie – mało, że przeżyłam, to jeszcze było fantastycznie.

Warto słuchać miejscowych, ale też warto brać na to poprawkę. Czasami przemawia przez nich własny strach, czasem rasizm  (jak w przypadku Garifunów), a czasem przekonanie, że turysta to musi przebywać w komforcie, no i przede wszystkim dać zarobić agencjom turystycznym, specjalnie na potrzeby turystów stworzonym. W końcu gdzieś tę wielką forsę, którą posiada, musi wydać.

2. Nie kręcić się po pustych i podejrzanych dzielnicach.

Też się trochę kręciłam, ale często nie miałam pojęcia, że są to podejrzane dzielnice. A może wcale nie były?

3. Nie chodzić samemu w nocy.

W miejscach i miastach bardziej turystycznych, np. w Antigua chodziłam sama i wieczorem i nawet w nocy. W małych miasteczkach, np. w Hondurasie również. Były jednak miejsca, w których po zachodzie słońca starałam się nosa nie wyściubiać.

4. Nie nosić na wierzchu sprzętu fotograficznego, nie obnosić się z nim.

W wielu miastach, jak chociażby w Quetzaltenango, w którym trochę mieszkałam, bez żadnych problemów spacerowałam z aparatem na wierzchu. Nie chciało mi się z nim chować „za pazuchą” i przyczajać. Zamalowałam tylko jaskrawe napisy firmowe i tyle. Nikt nigdy nie próbował mi wyrwać ani torby ani aparatu. Gdy wędrowałam sama w bardziej pustynne miejsca, starałam się nie świecić nim po oczach i zmuszona byłam uprawiać gimnastykę na zasadzie wiecznego chowania i wyciągania aparatu z plecaka.

5. Noś drobne w podręcznym portfelu.

Warto mieć w podręcznym portfelu zawsze jakieś drobne, by oddać je w razie napadu, a resztę pieniędzy mieć pochowaną w wewnętrznej kieszenie, schowanej pod spodniami lub w specjalnym pasku z zamkiem, w którym można ukryć zrulowane pieniądze, ewentualnie we wszytych od wewnątrz w spodniach kieszeniach.

Ja miałam zawsze dziesięć dolarów w kieszeni. Tak na wszelki wypadek, który całe szczęście nie wystąpił.

6. Nie nosić ze sobą drogocennych rzeczy.

To często powtarzana rada, z której ja prawie nigdy nie korzystałam. Nie chciałam netbooka, aparatów, obiektywów zostawiać w hostelu. Uważałam, że jest większe prawdopodobieństwo, że tam mi coś zginie niż, że ktoś mnie napadnie. Zwykle więc wszystko targałam ze sobą. A dwa razy, gdy nie wzięłam, bo ostrzegano mnie, że jest mega niebezpiecznie, straciłam znacznie więcej, bo super okazje do zrobienia ciekawych zdjęć 🙂

A o tym, jakie gadżety okazały się przydatne w podróży, jeśli chodzi o bezpieczeństwo, w następnym poście.

0 0 votes
Article Rating

O Autorce

B*Anita Demianowicz

Podróżuję, piszę i fotografuję. Współpracuję m.in. z magazynami Podróże, Poznaj Świat i Rowertour. Prowadzę prezentacje i warsztaty podróżnicze w całej Polsce. Jestem również przewodniczką grup trampingowych dla kobiet, a także organizuję festiwal TRAMPki-Spotkania Podróżujących Kobiet.
Jestem absolwentką kilku kierunków studiów, m. in. filologii polskiej na UG i Polskiej Szkoły Reportażu.
We wrześniu 2016 ukazała się debiutancka książka: "Końca świata nie było".

Więcej o mnie>>>.

Subscribe
Powiadom o
guest

7 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Turi

Wydrukować, powiesić na ścianie i wykuć na pamięć 😉

Anita Demianowicz

Turi, dzięki 🙂 No może nie są to super profesjonalne porady, ale zupełnie ludzkie, normalne, sprawdzone…, moje 🙂

siki

Rapida! Mam rapowankę na nowy hicior – sequel do „Przewozu Osób”. Pardą – musiałem, hyhyhy.

Anita Demianowicz

Ciekawa jestem tej rapowanki. Czy pojawia się tam wyraz rapida?

siki

Przewóz Rapid

zwrotka:
posłuchaj czasem tego co mówią miejscowi
bo nie chcesz przecież podpaść żadnemu Majowi
i nie możesz się kręcić po pustych dzielnicach
nie jedz rzeczy dziwnych i myśl o Rodzicach

ref:
lecz ja z Olsztyna chory nagi bosy
Ty sprawiasz że ja sobie szarpie włosy
i Mąż Bożydar także nie śpi w nocy
Ty się kontroluj w tym Przewozie Osób je-e-e

Anita Demianowicz

Sikor rozwaliłeś mnie 🙂 Rewelacja. Ja chcę to usłyszeć jak śpiewasz! Najlepiej nagraj mi to będę sobie w podróży słuchać.

siki

Oi tam od razu.