Uwielbiasz morze, ale nie znosisz tłumów turystów i nadmorskiego letniego folkloru? Zaplanuj rowerowy weekend nad Morzem Bałtyckim i wybierz się tam poza sezonem.
My o takim właśnie weekendzie marzyliśmy. Z realizacją planów czekaliśmy jednak do końca sezonu letniego. I to był strzał w dziesiątkę.
Początek trasy
Zaczynamy nie od Trójmiasta i Gdańska, w którym mieszkamy, lecz od tzw. Małego Trójmiasta Kaszubskiego i jednego z trzech jego składowych, czyli Wejherowa. Nie chcemy przebijać się przez całe miasto, ale wolimy od razu wskoczyć na szlak leśny i pojeździć w spokoju i ciszy, z dala od miejskiego hałasu.
W Wejherowie byłam wiele razy, ale przyznam, że tak naprawdę nigdy nie miałam okazji dobrze go zwiedzić. Tym razem jednak też nie chcemy za długo siedzieć w mieście. Zajeżdżamy jedynie na wejherowski rynek i zatrzymujemy się przy pomniku wojewody miasta i jego założyciela Jakuba Wejhera. Stąd ruszamy dalej.
Wzdłuż rzeki Redy
Wskakujemy na dwunastokilometrowy szlak rowerowy, prowadzący nas przez miejscowość Orle do Warszkowa. Jedziemy przez urokliwy las, wzdłuż wijącej się zakolami rzeki Redy. Porośnięty gęsto brzeg, konary drzew nisko zwisające nad wodą sprawiają niesamowite wrażenie. Dodatkowym atutem jest słoneczny, stosunkowo ciepły, jak na jeden z dwóch ostatnich dni września, dzień.
Droga początkowo jest asfaltowa, ale po pewnym czasie zamienia się, we wciąż wygodną do jazdy, ale już szutrową drogę. Całe szczęście na całej trasie nie ma zbyt wiele piachu, który jest dość charakterystyczny dla kaszubskich szlaków rowerowych.
Trasa do Białogóry jest barwna. Na drzewach widać już pierwsze oznaki jesieni, a my niemal cały czas do Białogóry jedziemy wśród lasów i pól. Pierwszego dnia nie mamy wiele do przejechania, bo zaledwie 45 kilometrów. Końcówka września to już jednak krótsze dni i późnym popołudniem zaczyna już często wiać chłodem.
Kaszubskie Oko
Dojeżdżamy nad Jezioro Żarnowieckie. Przysiadamy na chwilę przy brzegu. Kawałek dalej widać ośrodek wczasowy. Nie widać jednak nawet żywej duszy. Na jeziorze kołyszą się łódki. Panuje cisza i spokój.
Odbijamy kawałek z głównej trasy i wspinamy się główną drogą na tzw. Kaszubskie Oko.
Wieża jak wieża, myślę sobie, wspinając się po 212 schodach. Zwłaszcza że na 44 metrach trudno jest zrobić jakiekolwiek zdjęcie. Góra jest opleciona drutami i zasłania większość widoku. Wrażenie jednak robi tutaj coś innego. Pomysłowość. Kaszubskie oko wzięło swoją nazwę od przestrzeni stworzonej na dole wokół wieży, która ma imitować ludzkie oko. Rabaty kwiatowe tworzą tęczówkę, a wieża jej źrenicę.
Białogóra
Biało aż po horyzont, a co najlepsze niemal zupełnie pusto. Cała plaża tylko dla nas. Od czasu do czasu zaledwie, ktoś przejdzie w oddali. Przesypuję piasek pomiędzy palcami, nie mogąc się nadziwić, że jest tak niebywale delikatny. Zupełnie inny niż na plaży w Gdańsku.
Spacerujemy brzegiem plaży i czekamy na zachód. Niby bezchmurne niebo nie zapowiada niczego wielkiego, ale nasza cierpliwość zostaje nagrodzona.
Plaża przyciąga nas i następnego dnia z rana. Chcemy porobić kilka zdjęć z drona, a finalnie przez kilka kilometrów jedziemy po plaży wzdłuż wybrzeża. Piasek nie tylko ma inną barwę, ale jest też znacznie bardziej zbity. Spokojnie daje się po nim jechać.
Szlak rowerowy R10
Po kilku kilometrach przejechanych plażą, zjeżdżamy na Nadmorski Szlak Hanzeatycki (szlak rowerowy R10) i jedziemy przepięknym lasem sosnowym, najpierw pośród niskich nieco karłowatych drzew, a im dalej od morza, tym wyższych. Pomiędzy pniami mchy i porosty.
Z lasy wyjeżdżamy na ubitą drogę. Nim jednak przejedziemy mostkiem nad rzeką Piaśnicą, mijamy rekonstrukcję słupka granicznego numer jeden, który upamiętnia odzyskanie dostępu do morza przez Polskę. Kawałek dalej znajduje się natomiast miejsce, w którym rzeka Piaśnica uchodzi do morza. Ponoć rzeka nie ma stałego ujścia i co jakiś czas je zmienia.
Przez miasteczka
Mijamy kolejne miejscowości, które wyglądają na opuszczone. To wrażenie mija w Jastrzębiej Górze. Wprawdzie i tu tłumów nie ma, ale odnajdujemy jakiekolwiek oznaki życia w postaci kilku otwartych knajp i turystów leniwie spacerujących po plaży. Spoglądamy na nich z jastrzębskiego klifu.
A stamtąd już prosto jedziemy na Przylądek Rozewie, by po raz już kolejny zobaczyć niezwykłą latarnię, którą ponoć zbudowano po ty, by płynące do Gdańska statki, nie myliły Rozewia z Helem.
Z Jastrzębiej Góry do Władysławowa gna mnie przede wszystkim jedna myśl: lody Marko. Nie tylko, dlatego że uwielbiam lody, ale dlatego, że lody Marko we Władysławowie to jedne z najlepszych lodów, jakie jadłam.
Potem już szlak prowadzi nas wzdłuż wybrzeża Zatoki Puckiej. Za Puckiem odbijamy w stronę Wejherowa. Jeszcze na chwilę zanurzamy się w głąb Puszczy Darżlubskiej. Pętlę zamykamy w Wejherowie, przekonując się nie po raz pierwszy zresztą, że na wyjazd, szczególnie rowerowy nad morze, najlepszy jest wrzesień.
Informacje praktyczne:
Trasa nie jest długa, chociaż można ją rozbudować. W ciągu dwóch dni pokonaliśmy 125 km.
Z Gdańska dojechaliśmy do Wejherowa kolejką, a stamtąd szlakami, zrobiliśmy pętlę przez Orle-Warszkowo-Czymanowo–Nadole–Wierzchucino–Białogórę-Dębki-Karwię -Jastrzębią Górę -Władysławowo i ponownie dojechaliśmy do Wejherowa, zamykając pętlę.
Warto pamiętać, że poza sezonem to najlepsza pora na rowerowe wyjazdy nad morze. Niestety wiele z miejsc noclegowych poza sezonem jest nieczynnych, podobnie się ma sprawa z punktami gastronomicznymi, ale zawsze coś się znajdzie.
Noclegi warto rezerwować przez Booking.com. Wówczas macie pewność, że miejsce, w którym chcecie się zatrzymać, jest otwarte. My rezerwowaliśmy nocleg na 5 minut przed przyjazdem. Zresztą nocleg godny polecenia – Gościniec Kaszubski w Białogórze (jeśli zarezerwujessz nocleg z użyciem tego linka otrzymam niewielką prowizję, dzięki! zarezerwuj nocleg w Gościńcu>>> ). Koszt to 126 zł za dwie osoby/noc.
Uważasz, że tekst jest przydatny? Możesz mi łatwo podziękować, a jeszcze na tym oboje skorzystamy! Planujesz podróż? Zarejestruj się na portalu AirB&B korzystając z tego linka. KLIK! Dostaniesz 100 zł na pierwszą podróż, a i mi wpadnie parę groszy na noclegi. Wolisz skorzystać z Booking.com? Wybierz ten link. Zrealizuj rezerwację dokonaną przy użyciu tego linku. KLIK!
Ha! W tym roku 4 razy nad Bałtykiem i wszystkie wizyty przed rozpoczęciem czerwca. Najbardziej mi się podoba chyba gdy się trafi słoneczny, acz chłodny wiosenny dzień. Spacerowicze w kurtkach, ale i w okularach przeciwsłonecznych. Małe pieski, biegacze. Strachliwe sprawdzanie temperatury wody. Wracam w kwietniu!
Cztery razy? To chyba więcej niż ja byłam nad morzem =D A w końcu tu mieszkam. Ale fakt, że kwiecień, maj i jeszcze początek czerwca oraz wrzesień to najlepszy czas nad morzem. Chociaż byłam też zimą w którymś kurorcie i podczas słonecznych dni też jest bosko.
O takim Bałtyku marzę 🙂 Czas wybrać się tam po sezonie. Z maleńką Werką byliśmy przed sezonem i było równie bosko!
Piękne zdjęcia. Super że można takie chwile ująć w obiektywie.
Cudowna wyprawa i piękne zdjęcia. Dziękuję pięknie za możliwość podziwiania Twojej galerii. Z ogromną przyjemnością oglądałam zdjęcia a nawet z pewnym zaciekawieniem, ponieważ nigdy nie byłam nad morzem podczas innej pory roku niż latem. Pozdrawiam jesiennie 😉
super fota!!!!!!!!!!!!!!!!!! 🙂
Rewelacja! Czy można prosić zapis trasy?
Milena 🙂
Proponuję wyruszyć 10-go listopada 🙂
Beata Stróżyk jedziemy!
No to pakujemy się Agnieszka Grajcar?
Jak mi dobrze, mieszkam w Gdyni i codziennie mam rowerem nad morze <3
Bardzo podoba mi się tematyka tego bloga. Lubię w wolnej chwili przeglądać blogi tego typu. Jestem pod wrażeniem. Uwielbiam morze. Cudowne zdjęcia.
Czy ma Pani ślad GPS tej trasy?
Niestety nie 🙁 Korzystałam z mapy papierowej i wspierałam się trochę google maps.
[…] Przeczytaj dokładnie jak zaplanować rowerowy weekend nad morze? […]
[…] Przeczytaj dokładnie jak zaplanować rowerowy weekend nad morzem? […]