Jezioro Atitlán jest uważane za jedno z najpiękniejszych jezior świata. Oprócz tego, że piękne, skrywa też wielką tajemnicę. W jego otchłaniach odnaleziono zatopione miasto nazwane Samabaj i określane mianem Majańskiej Atlantydy.
Jezioro Atitlán to naturalny zbiornik. Wypełnia kalderę powstałą w wyniku eksplozji wulkanu, która miała miejsce ok. 84 tys. lat temu i jest położone na wysokości ok. 1500 m.n.p. Otaczają je trzy wulkany: Atitlán (3537 m n.p.m.), Tolimán (3 158 m n.p.m.) i San Pedro (3020 m n.p.m) tworząc cudowna scenerią. Niezwykłe krajobrazy przyciągają turystów. To jedno z miejsc, które zdecydowanie warto zobaczyć podczas podróży do Gwatemali. Jednak wody jeziora kryją coś jeszcze.
Samabaj -Majańska Atlantyda
W południowej części jeziora Atitlán znajdowała się kiedyś mała wyspa, a na niej niewielka osada Majów, która w tajemniczy sposób zniknęła z powierzchni ziemi, przykryta przez wody jeziora Atitlán. Mieściła się ona u stóp wulkanu Tolimán, około 500 metrów od brzegu. W wyniku naturalnej katastrofy i podniesienia się poziomu wód jeziora, aktualnie jej pozostałości znajdują się ok. 30 metrów pod wodą. Przypomina to trochę opowieść o Atlantydzie, nie sądzicie?
Niewiele jednak na temat wyspy i wioski wiadomo. Odkryto ją bowiem całkiem niedawno. I mimo że odkrycie zostało ogłoszone przez media, a National Geographic nakręciło film o tym miejscu, wciąż wiele osób nie ma o nim pojęcia. Podobnie jak i o dokładnym miejscu, w którym odkryto majańską osadę. Odnalezione artefakty, umieszczono w Muzeum Archeologicznym Lacustre w Panajachel.
Jak doszło do odkrycia i co wiemy o Samabaj?
W roku 1996 gwatemalczyk Roberto Samayoa nurkował w jeziorze. Zaczął natrafiać na fragmenty ceramiki oraz inne rzeczy, które wskazywały na to, że w tym miejscu przebywali kiedyś ludzie. Dostał obsesji i w każdy weekend zanurzał się ponownie i penetrował każdy niemal metr jeziora. Zaczął znajdywać i dostrzegać dziwne rzeczy: stopnie, platformy i stele. Był pewien, że dawniej musieli w tym miejscu mieszkać ludzie i że coś musiało się wydarzyć, co spowodowało, że to miejsce znalazło się pod wodą.
Ze swoimi podejrzeniami wybrał się do Instytutu Archeologii i Historii. Cztery lata później na cześć odkrywcy zatopioną wioskę nazwaną Samabaj. Nazwa Samabaj częściowo pochodzi od nazwiska odkrywcy Roberto Samayoa, częściowo od słowa abaj, które w języku Majów oznacza kamień.
Rok po jego odkryciu przeprowadzono pierwszą poważną eksplorację terenu, ale właściwe badania archeologiczne rozpoczęto dopiero w 2008 roku. Po czterech latach zidentyfikowano m.in. 18 steli (kamiennych kolumn). Stela nr 1 jest najbardziej znana, ponieważ jako jedyna została odnaleziona w swojej oryginalnej pozycji (stojącej), reszta była przewrócona. Poza tym odnaleziono pozostałości budowli mieszkalnych, łaźnię parową, plac oraz pozostałości czterech usypanych z kamieni pomostów, wzniesionych wokół wyspy. Prace archeologiczne prowadziły Sonia Medrano i Adriana Linares.
Przeprowadzone badania wykazały, że Samabaj okres świetności przeżywało w latach 200-300 n.e. Wiadomo już, że było to miejsce kultu i cel pielgrzymek.
Medrano mówi, że wg. Majów jezioro jest żywą, świętą istotą, i że niebo i ziemia są połączone pępowiną zwaną ri muxux ulueu caj, która była połączona z ziemią w środku jeziora .
Być może dlatego niektórzy ludzie sądzą, że w środku jeziora koncentruje się wir elektromagnetyczny. Przy okazji wyjaśniając, dlaczego Atitlán pociąga tak wielu turystów, że po prostu nie mogą odejść, lub czują się zmuszeni do powrotu. I wiecie co? Coś w tym jest. Podczas ostatniej podróży miałam się zatrzymać nad jeziorem tylko na 2 dni. Finalnie spędziłam tam cztery dni. I mało tego. Po kilkunastu dniach znów tu wróciłam, żeby spędzić jeszcze trochę czasu nad Atitlán , choć pierwotnie nie miałam tego w planie.
Nie udało się jeszcze ustalić, co było przyczyną „zagłady”. Wiele wskazuje, że podniesienie poziomu wód Lago Atitlán mogło być spowodowane erupcją wulkaniczną lub osunięciem ziemi.
Niektórzy twierdzą, że Roberto Samayoa nie był pierwszy i już wcześniej nurkowie trafiali na obiekty archeologiczne. Podobno również wśród Majów krążyły już wcześniej opowieści o tym miejscu i nazywali je Pa’Jaibal’. Nie udało mi się tego jednak potwierdzić. Zostańmy więc przy tym, że to Samayoa odkrył Samabaj.
Poniżej zanjdziecie film National Geographic opowiadjący o tym odkryciu. Przykro mi, ale pomimo szczerej chęci udało mi się znaleźć tylko wersję hiszpańskojęzyczną.
A pod filmem czeka jeszcze kilka zdjęć. Nie mogłam się zdecydować, które wybrać. Żal było ich nie pokazać 🙂
Hej Anita. Wygląda to niesamowicie, pytanie za 100 punktów: jak tam jest pod kątem ilości turystów. Pewnie sama dobrze wiesz, że pewne miejsca świetnie wyglądają na zdjęciach, a w realu jest gorzej. Najlepszy przykład to Ha Long w Wietnamie:
oczekiwania:
http://static.asiawebdirect.com/m/bangkok/portals/vietnam/shared/teasersL/ha-long-bay/ha-long-bay-tours/ha-long-bay-seaplane-tours/teaserMultiLarge/imageHilight/teaser.jpeg.jpg
rzeczywistosc:
http://media.crossingtravel.com/files/tag/2015/10/20/stunning-halong-bay-teems-with-20560.jpg
http://static.webservice.kilroy.eu/files/kiss/tour/2000/2323/488b7491e6096b6b129e82d9936b50e8.jpg
🙂
Hej Igor. Na Ha Long nie byłam, ale mogę sobie wyobrazić liczbę turystów, bo jednak Wietnam jest super popularny. Gwatemala nie jest tak oblegana przez turystów, a ostatnio to już w ogóle. Wszyscy narzekają na znacznie mniejszą liczbę turystów. W okół jeziora jest kilkanaście miasteczek, w których w zależności od tego, czego szukasz, znajdziesz miasteczka imprezowe i takie, gdzie będziesz miał ciszę i spokój. Panajachel największe miasto ze wszystkich, w których ja byłam, owszem jest pełne ludzi, a w weekend turystów, ale w znacznej mierze lokalnych. Natomiast Gwatemala to nie Wietnam czy Tajlandia 🙂
Dziękuję!
Igor, jak czytałam Twój komentarz i dotarłam do zdania ,,pewne miejsca świetnie wyglądają na zdjęciach..” od razu miałam w głowie Ha Long. Chyba wszyscy mają na jej temat takie zdanie. Do dziś nie mogę zapomnieć o o ogromnej ilości pływających śmieci w tej zatoce..
Ale cudne te kadry!!! Zdjęcie nr 2 na pomoście – REWELACJA!
Dzięki Łukasz. Nakombinowałam sie troche z fotami =D Samemu nie tak łatwo być i fotografem i modelką =D
Czyli jednak. Ja się właśnie zastanawiałem, czy ktoś robił Ci te zdjęcia. A jeśli nie robił – ile razy bidna biegłaś na miesce po samowyzwalaczu 😀
Robiłam sama. Zawsze sama sobie robię zdjęcia. Z dwóch powodów. Po pierwsze nie ufam innym, że zrobią mi dobrze zdjęcie, po drugie juz miała taką sytuację, że pokazałam komuś dokładnie, jaki chcę kadr, a po latach jak opublikowałam zdjęcie z mojego aparatu z kadrem wymyślonym przeze mnie i ktoś tylko nacisnął spust migawki, a zaczął się miotać, że to jest jego zdjęcie i naruszam prawa autorskie tej osoby. Moim towarzyszem więc jest zawsze statyw. I tak dużo biegać nie muszę bo mam pilot i wyzwalacz radiowy 🙂
Super zazdroszczę ,może i ja kiedyś pojadę
Trzymam kciuki w takim razie 🙂 Ja bilety w promocji kupiłam w dwie strony z Amsterdamu za 700 zł 🙂 Nic tylko polować na okazje.
Słyszałam o mieście, oglądałam film, bo nurkuje. A Jezior Atitlan daje rzadką możliwość nurkowania w warunkach wysokogórskich. Myślę że nurkowie info i mieście znają, reszta zwiedzających niekoniecznie. Fajnie to opisałaś Anita!
Nurkowie na pewno. Ja nie nurkuję i wcześniej nie miałam o tym pojęcia.
Bardzo ciekawy artykul i piekne zdjecia! Muchas gracias!!!
rewelacyjne zdjęcia i ciekawa historia, a ciebie nie kusiło żeby zanurkować ?
Nie byłem, ale tyle pięknych fotek zamieściłaś, tak barwnie opisałaś, że tak jakbym był… Dzięki… P.S. I coś mi mówi, że ten „wir elektromagnetyczny” jeszcze Cię przyciągnie nad Atitlan
Hej Anitko, Cudowne miejsce! Czasem człowiek bagatelizuje to co zobaczył. Czasem pluje sobie w brodę, że czymś co zobaczył, nie zajął się tak jak powinien. Można powyższe przypisać do wcześniejszych „nie oficjalnych” odkrywców tej Majańskiej oazy. Ktoś jednak musiał być pierwszy, a ktoś ostatni. 🙂 Kadry niesamowite, cudownie byłoby odprężyć się nad brzegiem owego jeziora, a co dopiero mieć możność weń zanurkować. Historia piękna, przypomina Atlantydę, chociaż mity o niej owiane są cieniem zachłanności i pychy, ciekawe jak było w tym przypadku. Można również konfrontować to z Pompejami – erupcja wulkanu, zniszczenia i apokalipsa dla ówczesnej ludności… Mówisz o podwyższeniu się poziomu wody, nie wspomniałaś jednak, czy zbiornik mimo iż naturalny, jest zamknięty, czy ma stałe dopływy i odpływy, czy może jest zbiornikiem stałym, polodowcowym. W każdym razie, masa wyrzucana… Czytaj więcej »
Fantastyczne widoki i piękne zdjęcia 🙂
Absolutnie niesamowite zdjęcia i widoki! No i ciekawa historia, lubię miejsca które kryją jakąś nutę tajemnicy. Może kiedyś uda mi się tam wybrać również. Pozdrawiam!
Bardzo sie cieszę, że wpis przypadł do gustu. Trzymam kciuki, by się kiedyś udało wybrać.
Świetny blog. Na pewno będę częściej tutaj zaglądać.
Słyszałam, że jest to jedno z najładniejszych jezior na świecie. Ja dopisałabym do takiej listy Lago di Como z Włoch oraz Loch Lomond ze Szkocji 🙂
Pięknę zdjęcia, zresztą nie musiałaś mnie długo ,,namawiać” na podróż do Gwatemali, raz poszłam na Trampki, przeczytałam książkę, zaczęłam odkładać kasę i po ponad roku jadę w podróż-oczywiście do gwatemali, pytanie za sto punktów. Wspomniałaś o imprezowych miasteczkach, miałaś na myśli tylko San Pedro czy coś więcej ?? Pozdrawiam serdecznie
Ale mi miło Eliza. Fajnie, że jedziesz. A kiedy dokładnie? Bo może się spotkamy? Co do imprezowych miasteczek to właściwie chyba tylko San Pedro.