Podróż jest byciem pomiędzy punktem A i B. Pomiędzy tymi punktami jest masa postojów, a każdy z nich może być fascynujący, może też być zupełnie zwyczajny.
Postój pierwszy
Jadłam jabłko marki jabłko, a nie Ligola albo Championa, które lubię najbardziej. Skórka opierała się kolejnym kęsom. Skrawki wypluwałam do rzeki, zastanawiając się, czy śmiecę, czy może moje zachowanie mieści się w zupełności w ramach zachowań ekologicznych. Może ryby lubią skórki od jabłek? Może im nie zaszkodzą?
Było pięknie. Mimo hałasu powodowanego przez przejeżdżające najdłuższym mostem pontonowym w Polsce, samochody kierujące się z Gdańska na Wyspę Sobieszewską. Siedziałam nad wodą, która w ostrym południowym słońcu nabierała granatowego odcienia. Pierwsze godziny jazdy rowerem wystarczyły, bym poczuła wolność.
Postój drugi
Przy kapliczce z Maryjką między Tujskiem a wsią Stobiec, na drewnianej ławeczce z jedną deską niebieską, drugą zieloną, z których farba schodzi płatami. Siedzieliśmy i wcinaliśmy kabanosy, przepijając je herbatą o smaku wiśni. Wgapiałam się w dawny most zwodzony w kolorze przyblakłej żółci, przeżartej gdzieniegdzie rdzą. I na wodę w rzece Tuga, która mrugała setkami złocistych oczek, jakby została obsypana srebrnymi cekinami, które Mama wszywała w moje sukienki na bale karnawałowe. Trawy przy brzegu chwiały się na wietrze, a słońce przypiekało w nos, wywołując przygasłe przez zimę piegi na moim nosie (nie, one wcale nie są urocze!). Naprzeciwko nad brzegiem rzeki pasł się kozioł. Trudno się było oprzeć wrażeniu, że nie spuszcza nas z oka. Zjadłam ostatniego kabanosa. Kozioł spojrzał, po czym odwrócił się i ułożył na trawie.
Postój trzeci
– Pani da jeszcze tę kaszankę. – Jedną paczkę? – Ze trzy. Kaszanki zawsze idzie najwięcej. No i smalec jeszcze. Sprzedawczyni krząta się po sklepie, podpowiada, że może jeszcze to a może tamto pani Halinko? Pani Halinka ma spódnicę do kolan, niby taką bardziej elegancką, i rajstopy w wężowe wzory, które wyglądają absurdalnie ze znoszonymi i brudnymi białymi adidasami. Czuć od niej „wczoraj”. – No i jeszcze 0,7 albo najlepiej dwa razy.
Chyba to najlepiej schodzi. Polska zaczyna majówkę.
Postój czwarty
Miało być cicho jak w zeszłym roku. Mieliśmy być tylko my, ławeczka nad jeziorem i romantyczny zachód słońca. No, dobra. Przesadzam. Bez romantyzmu. Była jeszcze jednak ekipa, która obchodziła osiemnastkę. Leżałam w namiocie i zastanawiałam się jacy osiemnastolatkowie słuchają dziś „Ona tańczy dla mnie”? Też musiałam tego słuchać całą noc, zastanawiając się, czy tak może wyglądać piekło.
Postój piąty
Ogrodniki. Pierwszy maja. Sklepik murowany i zamknięty, ale z tyłu sklepu jest ławka. Wyjątkowo pusta i odrapana z większości wrzosowego koloru. Zaskoczenie. Zamknięte?! I co z tego, że pierwszy maja. Polska wieś ma zawsze wszystko otwarte. 10.55 przychodzi jednak sprzedawczyni. Pierwszy klient tuż przede mną kupuje piwo. Wszystko wraca do normy, a ja wracam na ławeczkę za sklepem. Wokół milion kapsli po piwie wżarło się w ziemię, tworząc swoisty kolarz polskiej wsi spokojnej, wsi wesołej.
Postój szósty
Zieleń nie oślepia, ale ozielenia. Nie mam dziś siły, weny. Koła nie chcą sunąć sprawnie po szutrze, grzęzną w piachu. Co tak wolno? Wszystko w porządku? Słyszę wciąż. Zatrzymuje się w tej zieleni, zatapiam w niej.
Postój siódmy
– Kurwa. Ja pierdole, co się wpierdalasz? Upływający czas mogłabym mierzyć kolejnymi przekleństwami i beknięciami. Mierzę jednak spadającą z minuty na minuty temperaturą i zniżającym się do linii horyzontu słońcem, licząc, że ekipa z Kwidzyna tak barwnie posługująca się łaciną (a mówi się, że to język martwy), opuści na noc przyczepę kempingową, naprzeciwko której rozbiliśmy namiot. Nie wynoszą się, ale zniżają głos. Chociaż tyle.
Postój ósmy
– Tam przesiadywaliśmy wieczorami, a tędy jeździliśmy wozem, zwożąc trawę skoszoną z naszego terenu. A tam! O widzisz! Siedzieliśmy z kumplami, jak już byłem starszy i piliśmy piwo. Siedzimy w Gietrzwałdzie. Słucham wspominków męża z jego dzieciństwa. O kolegach, o łowieniu ryb, o pierwszych miłościach, ale przede wszystkim o najwspanialszych dziecięcych latach. Przychodzi mi na myśl „Weiser Dawidek”, którego uwielbiałam. Chrupiąc ulubione krakersy beskidzkie, zapadam się w rozmarzenie i rozmyślenie nad moim dzieciństwem, nad sadem wiśniowym, w którym w kółko plułam pestkami niczym w piosence zespołu Happysad „W piwnicy u dziadka” (choć zdradzę, że w piwnicy u dziadka to za dzieciaka, zamiast pluć pestkami, po prostu podpijaliśmy mu wino wiśniowej roboty, bez pestek) i nad hamakiem, w którym spędzałam godziny, bujając się i słuchając morskich opowieści dziadka.
Postój dziewiąty
Olsztyn. U przyjaciół, przy ulicy Przyjaciół. Jak to zabawnie się złożyło. U przyjaciół na Przyjaciół, a poczucie jakby w domu.
Piękne te zdjęcia <3 Ale ja mam jedno pytanie – Anita, skąd bierzesz takie malownicze trasy? Przewodniki jakieś, mapy, inne blogi?
Dzięki Kinga. Ja po prostu w nie trafiam 🙂 Lubię nature, lubię wodę. Czekam na światło odpowiednie i jakoś się zawsze coś znajdzie. Wszędzie po prostu jest pięknie 🙂
Anita ma po prostu świetne oko do zdjęć! 🙂
Dzięki Meg 🙂 Myślę, że to dlatego, że ja to kocham po prostu robić i jestem cierpliwa, jeśli chodzi o czekanie na światło 🙂
Piękne zdjęcia! Jak długa ekspozycja przy pierwszym?
Dzięki 🙂 Większość z nich jest zrobione na ekspozycji 30s
Przepiękne zdjęcia! Totalnie mnie urzekły.
Zdjęcia jak zwykle – malina, ale nas urzekły zwykłe chwile w zwykłych okolicznościach. Świetnie uchwycone, świetnie opisane. Zatęskniło nam się za Polską!!!
Eh, Polska… Moja 3 – cio majowa eskapada to cudowne okoliczności przyrody przeplatane ludzką głupotą, bezmyślnością, arogancją i pogardą dla Matki Natury. Śmieci. Tony śmieci. Nie ma chyba na świecie takich lasów jak u nas, gdzie co rusz nie idzie się natknąć na walające się odpady ludzkiej „zaradności”. Nad pewnymi ludźmi w tym kraju działa dziwne prawo fizyki – zgrzewka piwa nic nie waży, zaś puste puszki są zbyt ciężkie by je podnieść i wrzucić do kosza stojącego nieopodal lub w przypadku jego braku zebrać do reklamówki i pozbyć się tego w najbliższym kontenerze. Przepraszam, jednak reklamówka też waży zbyt wiele. I prawdą potwierdzoną jest, iż lepiej się wygląda z grillem oraz wspomnianą zgrzewką niźli z siatką śmieci. I gdy przemierzam te nasze lasy, łąki umajone, pola krzyczące żółcią… Czytaj więcej »
TO może któryś z krajów skandynawskich? Oni dbają o czystość i porządek.
Mnie też okropnie drażnią tony śmieci i też nie jestem tego w stanie zrozumieć, ale sama nie śmiecę i zdarza mi się na szlaku zbierać śmieci w postaci butelek i puszek i zabierać ze sobą, żeby wyrzucić do najbliższego śmietnika.
p.s Tak, kotek był boski i łaził cały czas za mną. Straszliwy pieszczoch był z niego 🙂 Model też niezły. Pozdrawiam serdecznie
Hmmm, Anito 🙂 pozwolisz, że sobie pozwolę, ale ten kolarz to raczej przez samo „ż”. Taki niechcący chochlik się wkradł.
Pozdrawiam.
Słuszna uwaga =D Ten kolarz pewnie dlatego mi wskoczył, bo przez chore kolano od miesiąca nie biegam i z biegacza zmeiniłam się w kolarza =D
Ano wierci mi tak zdrowo w brzuchu moja kochan(k)a Szwecja. Biorę też pod uwagę Norwegię i … Kanadę. Jak mawiają: pożywiom, uwidim. A tymczasem mam pytanie – biegasz w butach, boso czy sandałach? Ja po bolesnych przygodach z bieganiem w butach przeszedłem na sandały i kontuzje jak ręką odjął. Co prawda łydki potrzebują czasu by przywyknąć do „nowego” sposobu biegania, czyli naturalnego ze śródstopia, ale w moim przypadku to był strzał w dziesiątkę. A najlepszą chorobą pod słońcem jest zaawansowana cykloza z którą już się pogodziłem. :))
Pozdrower
Zdjęcia zaiste piękne 🙂 A opisy… życiowe 😉
Świetnie napisane Anito! Polska majówka w rzeczy samej!
Zdjęcia bajeczne!
Zdjęcia bajeczne chciałam się zapytać jakiego namiotu używasz jestem na etapie kupna i chciałam coś sprawdzonego.
Pozdrawiam
I samych pięknych podrozy
Postój dziewiąty <3
Ładne….udostępniłem 🙂
🙂
ja chcę u Ciebie przejść szkolenie z robienia zdjęć!!! I nie możesz mi odmówić — zbyt wiele o Tobie wiem :P. I to jeszcze przed moim wyjazdem!!! 😀
Szantaż? No pięknie się doczekałam 😛
Szantaż to doskonałe narzędzie wpływu. Tego nauczyli mnie w korporacji 😀 😀 😀
Ja też chcę się szkolić u Ciebie