Na wzgórzu wieje. Osłaniam się przed wiatrem, ale nie ruszam się z miejsca. Z murów cytadeli w stolicy Gozo – Victorii roztacza się widok na zielone pola, które wyglądają jak zszyte z łat, każda w innym odcieniu zieleni. Jest pięknie. Pochmurne niebo wpasowuje się w tę przestrzeń lepiej niż jego błękitny odpowiednik. Patrzę na drogę, którą za chwilę, tocząc się rowerowym kołem, ruszę w stronę najpiękniejszego na wyspie miejsca.
Wiatr z minuty na minutę przybiera na sile. Zjeżdżamy stromą i krętą drogą w dół. Co jakiś czas, gdy z naszej prawej strony zbliża się samochód, schodzimy z roweru i prowadzimy go, starając się zachować równowagę. Tak jest bezpieczniej. Wiatr przeprowadza na nas bowiem zmasowany atak, nie zważając na to, że z jednej strony jest przepaść, z drugiej jadą samochody.
W zatoce, Inland see jest spokojniej i ciszej. Fale przebijają się przez przestrzeń w skale, ale wiatr nie jest tu tak dokuczliwy.
Chmury kotłują się na niebie. Gęstnieją. Niebo nabiera sino-fioletowego odcienia. Fale uderzają z łoskotem o brzeg i tłuką w „Azure Window”. Nie słyszę własnych myśli. Nie muszę jednak, bo mam w głowie tylko jedną: że to jedno z tych niezwykłych miejsc, które trzeba zobaczyć.
Przez ułamek sekundy pojawiła się też myśl, że mam pecha do pogody, bo przecież na wszystkich zdjęciach, które oglądałam przed wyjazdem było to „błękitne niebo”. U mnie błękitu brak. Szybko jednak zdaję sobie sprawę, że to zaleta. Ciężkie, zawiesiste niebo i sztormowa pogoda dodają miejscu niebywałego klimatu.
Mogłabym tu siedzieć godzinami. Krok po kroku, kadr po kadrze poznawać dokładniej każdą skałę. To miejsce ma w sobie tyle magii, że dla niego chciałabym móc wrócić tu jeszcze raz i wracać wielokrotnie o różnych porach roku i dnia, by fotografować je skute lodem i w blasku promieni wschodzącego poranka, ze spokojną wodą w tle i błękitem nieba upstrzonego pierzastymi chmurami.
Kiedy opuszczamy Azure Window pogoda zaczyna się zmieniać. Gdy dojeżdżamy do Salt Pans, czyli basenów solankowych, niebo niespodziewanie zmienia się w błękitne. Dzięki tej nagłej zmianie aury woda w dziwacznej szachownicy, w której w sezonie zbiera się sól, zaczyna harmonizować z niebem. Po sztormie nadszedł spokój.
Morze wyglądało na spokojne. Od czasu do czasu jakaś nieco większa fala przeprowadzała szturm na pobliskie klify. Spokój okazał się jednak pozorny
MALTA PRZEWODNIK PRAKTYCZNY MALTA ST. Julian’s – Biegowe impresje
Hej!
Fajne te fotki z „zawiesistym” klimatem. Aż korci by zrobić coś na długich czasach. I może to trochę dziwić, ale po polskiej „zimie” mam ochotę na takie klimaty i szaleństwa w trybie B. Czy na przedostatniej fotce dobrze widzę, że ten „grzybek” to ani chybi obserwatorium astronomiczne?
Pozdrawiam ciepło!
Zawsze Malta kojarzyła mi się z jakimś mało ciekawym punktem gdzieś na południu Europy. I choć nadal nie są to zbyt moje klimaty, to Twoje zdjęcia zdecydowanie pozwalają mi spojrzeć na to miejsce z zupełnie innej perspektywy. Szczególnie te fotografie z pierwszego „zestawu”, te z dramatycznymi chmurami – przecież tak nie może wyglądać jakieś nudne miejsce.
Anita, nie bierz tego jako wielką krytykę, raczej jako wskazówkę. Horyzont na 1/2 😉
Mateusz nie biorę 🙂 Zwłaszcza od Ciebie. Znam zasady fotografii i na niewielu horyzont wypada w 1/2, a jeśli tak jest to, dlatego że nie mogłam z jakiś powodów skadrować tego inaczej albo uznałam, że chcę by tak było 🙂
Gozo jest niesamowite i jak dla mnie okolice panwi solnych jest najlepszym miejscem na calej wyspie 😉
Wątpię, żebym zdołała to zobaczyć w realu, ale zdjęcia ! Extraklasa !
Piękne kadry, jak zwykle! No i z tęsknotą też jasna sprawa 😉
Co do kołowrotu, coś o tym niestety wiem – przez 2 tygodnie po powrocie dopiero zdjęcia z kart zrzuciłem i jakoś zabrać się za więcej nie mogę (żeby nie napisać nie mam kiedy, bo to jednak kwestia priorytetów…) 😉 Powodzenia!
…jeszcze jedno. Na kilku zdjęciach dostrzegłem charakterystyczne plamki w rogu kadru – czyżby to tłusty wyróżnik niektórych Nikonów serii D7x00 , z którym też się borykam ? 😉
Dziękuję Ci za mega emocje i przeżycia estetyczne podczas oglądania tych zdjęć. Już nie muszę tam jechać…to co najpiękniejsze na Gozo już poznałem 🙂 Pozdrawiam
nie chcę wybrzydzać,ale takie 1920×1080 i były by tapety na pulpit 😉 …te trochę za małe
Cudowne zdjęcia, pełne pasji, urokliwe – z duszą!
to prawda, jesteś jedyna osobą, u której na zdjęciach nie widziałam błękitnego nieba na azure widow (wliczając w to siebie ;). ale za to ludzi malo! swoją droga, myślałam, że wrażenia na mnie nie zrobi, ot – łuk skalny, no i co? a jednak się podobało, cały ten fragment wybrzeża.