ANGLIA NAUKA JĘZYKA ZA GRANICĄ W DRODZE

Seven Sisters Cliffs, czyli angielskie klify

Wiele lat mieszkałam na południu Polski i kocham góry. Mieszkając jednak tam, tęskniłam za morzem. Teraz mieszkam od ponad piętnastu lat nad morzem i tęsknię za górami. Dlatego zestawienie gór z morzem według mnie tworzy kompozycję idealną. A zestawienie klifów Sevene Sisters z kanałem szczególnie.

Kiedy dostałam możliwość wyboru miejsca, do którego mam pojechać i finalnie zdecydowałam, że to będzie Anglia, zaczęłam poszczególne miasta i regiony wpisywać w wyszukiwarkę i oglądać zdjęcia okolic. Wybrzeże od razu zachwyciło mnie klifami. A gdy zobaczyłam Siedem Sióstr, wiedziałam, że Brighton, które jest ich najbliżej,  jest jedynym słusznym dla mnie wyborem.

Wprawdzie  nie ma tu gór, ale są strzeliste piaskowe i śnieżnobiałe skały, nie ma morza, bo jest kanał La Manche lub, jak nazywają go Anglicy, Kanał Angielski. Tak czy inaczej dla mnie kompozycja idealna.

*

Poranek był mglisty i wilgotny. Czekał na mnie z pogodą taką, którą nazwałabym „angielską”, choć tak naprawdę nie wiem, jaka jest ta osławiona „angielska pogoda”. Klimat się zmienia, świat się zmienia. „Angielska pogoda” też musi ulegać upływowi czasu. „Ale Ty jesteś opalona? Gdzie się tak zjarałaś? W Brighton?!” nie dowierzali koledzy ze szkoły. „To, co z tą angielską pogodą?”. No, właśnie co?, zastanawiałam się. Ale tego ranka przyszła. Otulona silnym wiatrem i kroplami deszczu oraz gęstymi chmurami krążącymi nad głową. Nie zniechęciło mnie to, by wsiąść na rower i ruszyć do Seaford Head, mijając miasteczka Peacehaven i Newhaven.

Newhaven

W Peacehaven zjechałam z trasy rowerowej w stronę klifów Telscombe Cliffs. Podobnie jak w Brighton po zejściu stromymi schodami w dół, mogłam się cieszyć szerokim deptakiem biegnącym wzdłuż wybrzeża. O tej porze i w tym miejscu bezludnym, choć nie cichym, bo przy krzyku mew i falach uderzających o brzeg jest to niemożliwe i nieco mrocznym. Najważniejsze jednak, że miała go tylko dla siebie.

Klify

Zejście z klifów

Klify

Klify Newhaven

klify
Widok z klifu

Wejście na klif

Wzdłuż wybrzeża w Seaford jechałam z wiatrem wiejącym w twarz i deszczem ją obmywającą. Ulice był prawie puste, deptak w pobliżu wejścia na klify również.

Plaża w Seaford

Seaford

Przypięłam rower do barierek i zaczęłam się wspinać stromym podejściem.

Klify w Seaford

Z klifów rozpostarł się widok na kanał, całe wybrzeże, miasto i pole golfowe. Mimo mokrej trawy położyłam się na niej i zagapiłam w wodę i w fale uderzające o brzeg. Mimo ostrzeżeń, nierozsądnie oczywiście, położyłam się na brzegu i obserwowałam jak przez ciężkie chmury, zaczyna gdzieniegdzie przebijać słońce i błękit nieba.

Seaford cliffs

Klify

Seaford cliffs

Pole golfowe Seaford

Seaford cliffs

Seaford

Zaczęli pojawiać się ludzie. Mijali mnie, maszerując żwawo w ciężkich butach trekkingowych i z kijkami w obu dłoniach. Zastanawiałam się, dokąd idą, dokąd prowadzi droga. Krótki rzut oka na mapę uświadomił mi, że nie muszę przebijać się rowerem przez miasta, by dotrzeć do Seven Sisters, że mogę tę trasę pokonać, idąc wzdłuż klifów.

Seaford cliffs

Taka świetna trasa. Dlaczego nikt nie jedzie tu rowerem, zastanawiałam się do momentu, aż dojechałam do znaku ogłaszającego, że znajduję się na terenie rezerwatu Seaford Head i napisu „No cycling”. Było już jednak za późno.

Seaford Head

W górę wspinałam się, w dół turlałam na dwóch kółkach i zachwycałam otoczeniem: zielenią, błękitem i bielą odległych Seven Sisters.

Seven Sisters

Seven Sisters

Seven Sisters

Klify swoją nazwę wzięły nie od ich liczby, lecz od legendy o mieszkających między klifami siedmiu siostrach.

Trasa wiodła mnie wzdłuż klifów aż do rzeki Cuckmere i popularnych w tej części trzech domków w Cuckemere Haven, dzieląc kamienistą plażę na dwie części i nie łącząc jej żadnym pomostem. Aby dotrzeć do Seven Sisters musiałam z rowerem podążać wzdłuż wijącej się wśród zieleni rzeki. Ścieżka była zbyt wąska i zbyt zatłoczona, by przejechać ją rowerem. Pogoda chwilowo się poprawiła.

Seven Sisters cliffs

Seven Sisters cliffs

Seven Sisters Beach

Seven Sisters trail

Seven Sisters trail

Seven Sisters trail

Po przejściu około jednej mili dotarłam na drugą stronę plaży. Zaczęło siąpić, a ja znów złapałam rower i zaczęłam go wciągać pod stromą górę. Nie było łatwo, bo buty się ślizgały po mokrych skałach. Cały czas miałam w głowie jedną myśl. Skoro dałam radę wepchnąć rower z sakwami w Iranie na przełęcz 2049 m n.p.m., to tu bez sakw to przecież żaden problem.

Anita Demianowicz

Seven Sisters trail

Seven Sisters trail

Seven Sisters cliffs

Seven Sisters cliffs

Seven Sisters cliffs

Najpierw szłam w stronę starej latarni na Went Hill, a potem już zaczęłam się wspinać na Beachy Head, skąd mogłam zobaczyć nową latarnię, ustawioną w dole. Widoki na każdym kroku były zachwycające. Mimo zmieniającej się nieustannie pogody, mimo deszczu i wiatru, mimo tłumu ludzi, który podążał tą samą ścieżką. Dzięki widokom i szumowi fal, zagłuszającemu rozmowy ludzkie, gdy usiadłam tyłem do trasy wpatrując się w linię horyzontu, odcinałam się od wszystkiego i miałam wrażenie jakbym była tu i teraz sama, czyli tak, jak lubię najbardziej.Seven Sisters cliffs lighthouse

 

Seven Sisters cliffs lighthouse

Seven Sisters cliffs lighthouse

Seven Sisters cliffs lighthouse

Beachy Head


Seria tekstów z Brighton w Wielkiej Brytanii powstała dzięki współpracy ze szkołą językową Education First

EF_Logo

 

0 0 votes
Article Rating

O Autorce

B*Anita Demianowicz

Podróżuję, piszę i fotografuję. Współpracuję m.in. z magazynami Podróże, Poznaj Świat i Rowertour. Prowadzę prezentacje i warsztaty podróżnicze w całej Polsce. Jestem również przewodniczką grup trampingowych dla kobiet, a także organizuję festiwal TRAMPki-Spotkania Podróżujących Kobiet.
Jestem absolwentką kilku kierunków studiów, m. in. filologii polskiej na UG i Polskiej Szkoły Reportażu.
We wrześniu 2016 ukazała się debiutancka książka: "Końca świata nie było".

Więcej o mnie>>>.

Subscribe
Powiadom o
guest

17 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Piotr

Cześć.
No i dzięki Tobie znowu mam co czytać. 🙂 Co prawda w Anglii / jeszcze / nie byłem i nie powiem, że te klify są bardzo intrygujące zarówno jako temat fotograficzny jak też i cel do wspinaczki. Ciekawi mnie czy ktoś uprawia w tych rejonach tę jakże wspaniałą sztukę poruszania się w pionie. A tak odbiegając od tematu to właśnie wpadły w moje łapki ostatnie numery Rowertouru z Twoimi relacjami z podróży po Polsce i Malcie i własnym oczom nie wierzę… jedna fotka jest tak łudząco podobna do mojej / krzyż na Podlasiu /, aż musiałem sięgnąć do swojego archiwum by znaleźć różnice. Nawet układ chmur jest niemalże identyczny – taki zonk! Moje fotka było zaś zrobione w zupełnie innym rejonie Polski. Niesamowite!

Lusi Waclawik

Asia Waldach

Monika Marcinkowska

Anita, robisz się mistrzem travel porn 🙂

Łukasz Kasperek

Jak zawsze świetne! Trzymasz poziom (choć przy klifach to bardziej pion) 😉

Magdalena Nilsen

🙂

Tomasz Kała

Zajefajne zdjęcia.Jest szał. Gratuluje.

Anita Demianowicz Blog

Jeszcze zeby upolować fajne światło… z odpowiedniej strony, ale niestety to nie ta pora roku. W każdym razie dziękuję Ciesze się ze sie podobają.

Ania Wiktor

A kiedy?

Anita Demianowicz Blog

W każdej chwili jak tylko bedziesz miała czas zajrzeć na blog

Piotr

Powiało angielską egzotyką.

Dominik

Bardzo ładne zdjęcia 🙂
Pozdrawiam

Gosia Kapeluszny

Bardzo ładne zdjęcia..!!

www.podrozyszczypta.pl

prawdziwe pustkowie wiodące na zatracenie. A ja byłam tylko w Londynie chlip, chlip…

101CountriesBefore50

Niesamowicie mroczny klimat mają te zdjęcia! A te klify to mi się kojarzą z Dover jak się jeździło z Polski do UK autobusami i dopływało promem z Calais 🙂

Józek

Wszystko pięknie, tylko dlaczego, Babo, nie podpisujesz zdjęć?
Myślałem, że może z nich dowiem się czy z Seven Sisters widać Brighton.
Pozdrawiam.
Józek