EUROPA POLSKA W DRODZE

Jak spędzić weekend w Gdańsku?

Gdansk atrakcje

Gdańsk jest miastem niezwykłym, a jego atrakcje można poznawać na różne sposoby. Warto tu spędzić nie tylko weekend, ale wiele weekendów, bo każdorazowo można je spędzić zupełnie inaczej, finalnie poznając w pełni Gdańsk i jego atrakcje.

Jeśli się zastanawiasz, co zobaczyć w mieście Gdańsk i jakie atrakcje turystyczne wybrać? Jakimi szlakami podążyć? Przeczytaj ten tekst, który mam nadzieje pozwoli Ci spędzić naprawdę udany weekend w mieście Gdańsk i poznając jego najciekawsze atrakcje.

Gdańsk i jego atrakcje można poznawać najróżniejszymi szlakami: szlakiem Bursztynowym, szlakiem alternatywnym, szlakiem wolności, wodociągów, Lwa Heweliona, szlakiem legend i kobiet. Można zwiedzać go pieszo, transportem publicznym, z poziomu siodełka rowerowego, z kajaka. 

Mimo tylu lat w mieście Gdańsk wciąż nie wszystkie atrakcje były mi dotąd znane, zwłaszcza że miasto się rozwija, rewitalizuje wciąż tereny po stoczniowe, otwiera nowe muzea i tworzy nowe szlaki, których przez ostatnie lata podróży po świecie, nie byłam w stanie poznać. Postanowiłam to nadrobić podczas ostatniego weekendu w Gdańsku, na który zaprosił mnie oficjalny portal turystyczny Gdańska – Visit Gdańsk (na ich stronie znajdziecie bardzo dużo cennych wskazówek dla turystów). Chciałam w tym czasie zrobić to, czego wcześniej nie robiłam i odwiedzić miejsca, których dotąd nie odwiedziłam.

GDAŃSK – Jak spędzić weekend?


Dzień I

Plan na dziś: Stocznia Cesarska – Gdańsk z Kajaka – nocny spacer po Gdańsku

Stocznia Cesarska

Położenie Gdańska bez wątpienia jest wyjątkowe. Usytuowany jest na skrzyżowaniu wielu szlaków wodnych: morskich, np. Wisły u ujścia Bałtyku, a także rzek Raduni oraz Motławy. To właśnie na Motławie, która przepływa przez centrum miasta, znajdował się port morski. Gdańsk był wówczas centrum handlu morskiego.  Stocznia to jedna z ważniejszych atrakcji Gdańska.

Dziś Motława to idealne miejsce na spływ kajakowy i poznawanie miasta od strony wody.

Przez tyle lat chciałam przepłynąć kajakiem po Motławie i nigdy się to nie udawało. Postanowiłam nadrobić stracony czas. Jeśli przyjeżdżasz do Gdańska po południu w piątek po pracy, to koniecznie zarezerwuj już wcześniej miejsce na wycieczkę kajakiem, najlepiej tę o zachodzie słońca. 

Na kajaki ruszyłam razem z Gdańsk z kajaka, którzy swoją siedzibę mają w Stoczni Cesarskiej, będącej najstarszą częścią Stoczni Gdańskiej. Dla odwiedzających ta część została otwarta dopiero cztery lata temu. Wcześniej przez blisko 170 lat była niedostępna. To tu narodził się duch Solidarności i zaczęła się nasza droga do wolności.

Gdansk atrakcje

Właściwie to idealne miejsce na to, by zacząć zwiedzanie Gdańska. Stocznia Gdańska była jedną z pierwszych nowoczesnych stoczni produkujących okręty wojenne w Niemczech i do 1918 roku zajmowała się przede wszystkim budową okrętów podwodnych dla niemieckiej floty cesarskiej. Do czasów zakończenia I wojny światowej powstało tu 46 U-bootów, a w trakcie II wojny światowej 42. Po wojnie w 1945 roku stocznia wróciła w polskie ręce. Została przemianowana na Stocznię nr 1, którą potem połączono ze stocznią nr 2, tworząc po prostu Stocznię Gdańską.

Na szlaku Stoczni Cesarskiej, który utworzono dla zwiedzających, znajduje się 13 przystanków/miejsc, które opowiadają niesamowitą historię tego miejsca i historię Gdańska. Jeśli uda Ci się wybrać do Gdańska nieco wcześniej, możesz tę wycieczkę po Stoczni zaplanować przed wypłynięciem kajakami.

Gdańsk z kajaka

Tego dnia wiało. Dostałam kajak jedynkę. Miałam pewne obawy, że nie do końca sobie sama poradzę. Rozsiadłam się w kajaku, spięłam wszystko, jak należy. Aparat finalnie zostawiłam w plecaku w obawie, że mogę razem z nim fiknąć koziołka i wpaść do wody. Zabrałam tylko telefon. Machanie wiosłem nie było dla mnie specjalnie trudne. Gorzej jednak było z utrzymaniem kajaka w linii prostej. Miotało mną na wszystkie strony. Totalnie nie potrafiłam nad nim początkowo zapanować. Po pięciu minutach chciałam wracać, ale też chciałam poznać Gdańsk od strony wody. Ta druga chęć wygrała. Z każdą minutą szło mi lepiej, a ja czułam się pewniej. Mogłam się skupić na zwiedzaniu. Minęliśmy Żurawia, Wyspę Spichrzów, Ołowiankę. Płynęliśmy wzdłuż Długiego Pobrzeża i mogliśmy przybić piątkę z Sołdkiem, czyli pierwszym statkiem morskim, który został oddany do eksploatacji. Dziś statek pełni rolę muzeum. Znalezienie się w kajaku przy takim gigancie jak Sołdek robiło wrażenie. Dwuipółgodzinną wycieczkę kończyliśmy na podziwianiu z wody zachodu słońca. I choć tego dnia niebo dość mocno się zachmurzyło, to choć przez chwilę mogliśmy podziwiać purpury i fiolety majaczące w oddali na niebie, na którego tle zarysowywały się stoczniowe dźwigi.

Gdy tylko dopłynęliśmy do brzegu, zdałam sprzęt i ruszyłam na brzeg, by sfotografować niezwykłe rzeźby stworzone ze złomu: starych samochodów, maszyn rolniczych, które wychodzą z wody. „Rozbitkowie” to niezwykła instalacja znanego gdańskiego artysty Czesława Podleśnego, która znalazła swoje miejsce w Stoczni Cesarskiej.


Gdańsk nocą

Chociaż zmęczona po kajakach, ruszam na spacer po mieście. Ze Stoczni Cesarskiej przez ulicę Wałową kieruję się w stronę Rybackiego Pobrzeża i potem Długiego Pobrzeża. To tu znajduje się słynny Żuraw portowy z końca XIX wieku, który był największym dźwigiem portowym średniowiecznej Europy. Dziś jest jedną z najbardziej charakterystycznych budowli w Gdańsku i jednocześnie jednym z moich ulubionych obiektów fotograficznych w mieście. 

Po przeciwnej stronie Motławy na wyspie Ołowianka przyglądam się dawnym spichlerzom, które obecnie należą do Narodowego Muzeum Morskiego. Zaskakuje mnie też nowa kładka nad rzeką. Dociera do mnie, jak dawno mnie tu nie było. Ostatni raz, gdy tędy spacerowałam, na drugą stronę rzeki mogłam przejść jedynie po Zielonym Moście, będącym przedłużeniem ul. Długiej, ciągnącej przez centrum miasta. Nowa kładka nad Motławą została otwarta w grudniu 2019 roku.

Długie Pobrzeże rozbrzmiewa różnymi językami, śmiechem siedzących w knajpkach turystów. 

Docieram w końcu na ulicę Długą, która dawniej była traktem prowadzącym do przeprawy, a dalej do Prus. To była przez wieki najważniejsza ulica Gdańska i tak jest w sumie do dziś. Podchodzę do fontanny Neptuna, która jest kolejnym charakterystycznym elementem miasta, świetnie przez wszystkich rozpoznawanym. Bardzo atrakcyjnie wygląda na tle podświetlonego Ratusza i granatowego jeszcze nieba.

Dzień II

Plan na dziś: Szlak gotyku – Dom Uphagena – quest w Ratuszu

Gdańsk można poznawać na wiele różnych sposobów i podążając różnymi szlakami. Zdecydowałam się na szlak gotyku, którego nigdy wcześniej nie robiłam, mimo że budynki, które na szlaku się znajdują, prawdopodobnie mijałam dziesiątki razy. 

Gdańsk słynie z jednych z najciekawszych obiektów gotyku ceglanego w Europie. Zaczynam od Dworca Gdańska Głównego na Podwalu Grodzkim. Stamtąd już tylko kilka kroków do Dworu Bractwa Św. Jerzego, które było najstarszym bractwem kurkowym w Gdańsku i zajmowało się szkoleniem członków na wypadek konieczności obrony murów miejskich. W budynku mieściła się strzelnica oraz przechowywano sprzęt łuczniczy. Podczas wojny, jak wiele budynków, tak i ten został znacznie zniszczony. Odbudowano go w latach 50.

Gotyk w Gdańsku zawdzięczamy rządom Zakonu Krzyżackiego, po których posiadłości  nie został jednak w mieście ślad. Z historycznego punktu widzenia żal, z ludzkiego rzecz zupełnie zrozumiała. Mieszkańcy Gdańska pałający nienawiścią do Krzyżaków, po upadku zakonu zrównali z ziemią ich siedzibę. Cegły z zamku wykorzystano do budowy innych obiektów. Na ulicy Wartkiej, na której zamek się znajdował, dziś można znaleźć pozostałości pod postacią fragmentu ceglanego muru.

Zanim jeszcze docieram do Ratusza Głównego Miasta, zachodzę do Domu Uphagena. Wprawdzie nie ma on wiele wspólnego z gotykiem, poza tym że w I połowie XVI wieku przebudowano fasadę budynku i nadano jej właśnie po części formę gotycką w połączeniu z renesansową, ale znajduje się na trasie, na ul. Długiej.

Dlaczego Dom Uphagena jest tak wyjątkowy? Bo to jedyna w Polsce i jedna z niewielu w Europie kamienic mieszczańskich z XVIII wieku, którą można zwiedzać. Przechadzam się więc po pomieszczeniach mieszkalnych i tych gospodarczych.  Zaglądam do najbardziej reprezentacyjnego wnętrza domu, jakim jest zlokalizowany na pierwszym piętrze salon. Przyglądam się białym boazeriom, ale też tym drewnianym ze scenami w stylu chińskim, którymi wyłożony jest salonik. Zaglądam nawet do garnków w kuchni i pokoiku muzycznego. 

Kilkadziesiąt metrów dalej znajduje się Ratusz. Tu zaszywam się na dłużej. Nie tylko dlatego, że powstał jeszcze w średniowieczu, ani dlatego, że wnętrze skrywa jedną z najpiękniejszych sal renesansowych w Europie Północnej, ale przede wszystkim dlatego, że postanawiam zagrać w questa przygotowanego przez Visit Gdańsk (na ich stronie znajdziecie kilka różnych questów, czyli interaktywnych gier, w których trzeba rozwiązać zagadkę, a jednocześnie w trakcie, których dowiadujesz się wiele na temat historii miasta i budynków). Muszę przyznać, że świetnie się bawiłam, bo taka gra to nie tylko dobra zabawa dla rodzin z dziećmi, ale i jak najbardziej dla dorosłych.

Do Ratusza warto też wejść z jeszcze jednego powodu – 80-metrowej wieży, z której roztacza się piękna panorama Gdańska.

Tuż obok Ratusza znajduje się kolejny punkt na szlaku gotyku – Dwór Artusa, który jest punktem wyjątkowym na mapie Gdańska. Odbywały się tu bowiem ważne uroczystości, a wstęp do dworu mieli tylko najbogatsi gdańszczanie. Dwór pełnił też rolę miejsca dla posiedzeń sądowych, a w XVIII wieku zamienił się w giełdę kupiecką.

Moją uwagę szczególnie przykuwa największy na świecie renesansowy piec, ale znajduję tu również wiele innych zabytków, obrazów i rzeźb. 

Wychodzę z Dworu Artusa, ponownie mijam fontannę Neptuna, przy której znacznie większy tłum, niż poprzedniego wieczoru, strzela sobie pamiątkowe zdjęcia i idę w stronę Zielonej Bramy. Zachodzę do Muzeum i odwiedzam wystawę czasową malarstwa flamandzkiego, a następnie przekraczam Zieloną Bramę i ponownie trafiam na Długie Pobrzeże, którym wędrowałam poprzedniego wieczora.

Warto moim zdaniem przespacerować się tutaj o tych dwóch różnych porach. W ciągu dnia jest tu znacznie tłoczniej i gwarno. Ponownie docieram do Żurawia, który jest kolejnym punktem na mapie gdańskiego gotyku. Normalnie funkcjonuje tu muzeum, ale tymczasowo jest ono jednak zamknięte. Żuraw dawniej pełnił rolę nie tylko dźwigu, ale również bramy zamykającą od strony Motławy.

Kroki kieruję do Bazyliki Mariackiej. Budowa kościoła trwała 159 lat. To największy ceglany gotycki obiekt na świecie: liczy 105 metrów długości i 30 metrów wysokości. Wieża zaś liczy 82 metry i wiodą do niej 409 stopni. Bazylika podobnie jak i pozostałe budynki w mieście uległy zniszczeniu w czasie II wojny światowej. 

Z Bazyliki wędruję w stronę jednego z najstarszych i najważniejszych gdańskich kościołów – św. Mikołaja, którego historia zaczęła się w XII wieku. Zajęli się nim dominikanie, którzy mają ogromne znaczenie w historii miasta. To właśnie za ich sprawą i kościoła św. Mikołaja powstał, organizowany po dziś dzień słynny Jarmark św. Dominika. Ciekawe jest też to, że kościół nie uległ zniszczeniu w 1945 roku. Historii, dlaczego się tak stało, jest wiele.

Kilka kroków dalej znajduje się z kolei kościół św. Katarzyny. W wieży kościelnej znajdował się 37-dzwonowy carillon, który ważył 17 ton, co czyniło go najcięższym zespołem dzwonów na świecie. Dzwony w trakcie wojny trafiły do Niemiec, miały zostać przetopione na cele wojenne. Choć tak się jednak nie stało, to dzwony nigdy już do Gdańska nie wróciły. W kościele zamontowano w 1989 roku nowy carillon. Tym razem 50-dzwonowy, który waży 18 ton, co czyni go największym carillonem polskim.

Zaraz niemal naprzeciwko znajduje się Wielki Młyn nad Kanałem Raduni, który był największym średniowiecznym zakładem w  Europie. Zgodnie z planami Krzyżaków miał nie tylko zasilać młyny w energię, ale również w wodę pitną mieszkańców. Dzięki energii młyn dostarczał dwa bardzo ważne składniki: mąkę na chleb i słód na piwo. Gdańsk słynął bowiem z piwa, szczególnie z historycznego piwa jopejskiego. Dawniej w mieście funkcjonowało blisko 600 browarni. Z racji dużych potrzeb miasta na kanale najpierw zamontowano 12, a potem 18 kół. Po wojnie młyn pełnił różne funkcje. Bardzo dobrze pamiętam, kiedy znajdował się w nim centrum handlowe. Od niedawna młyn jest siedzibą Muzeum Bursztynu.

Przy młynie znaleźć też można rzeźbę Lwa Heweliona w wersji biznesmena. To jedna z rzeźb, którą można spotkać, podążając szlakiem Lwa Heweliona. Kolejny ciekawy szlak na poznawanie Gdańska z zupełnie innej strony.

Dzień III

Plan na dziś: Góra Gradowa – Muzeum II wony światowej

Góra Gradowa

Dzień zaczynam od przywitania go na Górze Gradowej, która jest jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym punktem widokowym z piękną panoramą Gdańska. Wschód słońca to idealny czas na to. Na Górze zwykle o tej porze nie ma nikogo. Można się nacieszyć widokiem wschodzącego słońca nad stocznią oraz górującą nad miastem Bazyliką Mariacką.

Góra Gradowa przez wielu historyków gdańskich uważana była za miejsce, w którym znajdował się najstarszy gród gdański. To ponoć stąd Gdańsk wziął swój początek. Obecnie na terenie dawnego grodziska znajduje się centrum nauki Hevelianum, które warto odwiedzić. 

Po dobrym przywitaniu dnia ruszyłam do Muzeum II wojny światowej. Specjalnie zostawiłam je na ostatni dzień. Wiedziałam, że jest to jedno z największych powierzchni wystawienniczych w Europie i nie chciałam gnać przez muzeum w pośpiechu.

O muzeum słyszałam już tyle razy, że miałam wrażenie, iż tylko ja tam jeszcze nie byłam. Nie było lepszej okazji niż ta, by to nadrobić.

Wystawa główna podzielona jest na 18 sekcji i zajmuje ponad 5 tysięcy metrów kwadratowych powierzchni i co ciekawe znajduje się 14 metrów pod ziemią, z czego człowiek w ogóle nie zdaje sobie sprawy.

Muzeum zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Nie tylko sam budynek o niezwykłej futurystycznej bryle, ale również jego surowe wnętrza. I oczywiście sama wystawa,  która pokazuje krok po kroku czasy przed, w trakcie i po wojnie. Z różnych stron i perspektyw. I chwyta za serce. Momentami mam gulę w gardle, bo choć dobrze wiem, co się wydarzyło, to czytając, słuchając historii trudno się nie wzruszyć. Nawet nie wiem kiedy mijają ponad trzy godziny, niemal cztery, które spędziłam w muzeum. Przeczuwałam, że tak będzie.

Muzeum II wojny nie jest emocjonalnie może najlepszym miejscem na zamknięcie uroczego weekendu w Gdańsku, ale jest to część historii, o której nie sposób zapomnieć. Jest to też ważna część Gdańska. By jednak nieco ochłonąć po wyjściu z podziemi, ruszam ostatni raz na spacer Długim Pobrzeżem, by po raz ostatni podczas tego weekendu stanąć na Zielonym Moście i pożegnać się z miastem. 

Gdansk atrakcje

Gdańsk jest dla mnie najpiękniejszym miastem w Trójmieście i jednym z piękniejszych w Polsce. Mieszkałam w różnych miejscach na Ziemi, ale za Gdańskiem zawsze tęskniłam najbardziej. Przez blisko dwadzieścia lat był moim domem. W serduchu prawdopodobnie zostanie już nim na zawsze.

Jeśli jeszcze nie byliście w Gdańsku, to serdecznie Was do tego zachęcam. I koniecznie podzielcie się ze mną w komentarzach miejscami, które zrobiły na Was największe wrażenie.


Informacje praktyczne:

Gdzie nocować:

W Gdańsku znajdziesz bardzo szeroki wachlarz noclegów: hotele, hostele, kwatery prywatne. Możesz szukać czegoś przez airbnb oraz przez booking.

W trakcie weekendu w Gdańsku, korzystałam z hotelu:

  • Hotel Mercure Gdańsk Stare Miasto – świetna lokalizacja niemal w samym centrum pozwalała sprawnie i szybko przenosić się w różne miejsca. Kilka minut na piechotę od muzeum II wojny, 15 minut na piechotę od Góry Gradowej, dzięki czemu na wschód słońca nie musiałam wstawać aż tak wcześnie. A do tego rewelacyjne śniadania. Sprawdź ceny i dostępność.

Bilety wstępu:

Jeśli przyjeżdżacie do gdańska na dzień czy na cały weekend, to pomyślcie, czy nie kupić karty Turysty. Z tą karta macie do wielu muzeów wstęp w cenie. Można kupić różne wersje karty: dla całej rodziny, na komunikację miejską albo na województwo pomorskie. Szczegóły dotyczące karty znajdziecie TUTAJ.

Jeśli weekend robicie sobie w tygodniu, to koniecznie sprawdźcie, ponieważ wiele muzeów na ul. Długiej, np. Dom Uphagena, Ratusz, Dwór Artusa mają dzień gratis w muzeum. Jest nim środa. 

Planując wizytę w Muzeum II wojny, najlepiej zarezerwujcie i kupcie bilety online. Dzięki temu unikniecie kolejek do kasy, które czasami ciągną się na wiele dziesiątek metrów. Warto też wizytę zaplanować na conajmniej dzień wcześniej, bo pula biletów wyprzedaje się bardzo szybko.


Weekend w Gdańsku spędziłam przy współpracy i na zaproszenie Visit Gdańsk, na których stronie znajdziecie również wiele więcej pomysłów na to, jak spędzić czas w Gdańsku.


0 0 votes
Article Rating

O Autorce

B*Anita Demianowicz

Podróżuję, piszę i fotografuję. Współpracuję m.in. z magazynami Podróże, Poznaj Świat i Rowertour. Prowadzę prezentacje i warsztaty podróżnicze w całej Polsce. Jestem również przewodniczką grup trampingowych dla kobiet, a także organizuję festiwal TRAMPki-Spotkania Podróżujących Kobiet.
Jestem absolwentką kilku kierunków studiów, m. in. filologii polskiej na UG i Polskiej Szkoły Reportażu.
We wrześniu 2016 ukazała się debiutancka książka: "Końca świata nie było".

Więcej o mnie>>>.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments