– Ale by było, gdybym kiedyś mogła tu zaprezentować swoją podróż – szepnęłam mężowi z rozmarzeniem, gdy oboje przysłuchiwaliśmy się już którejś z kolei prezentacji na corocznych spotkaniach podróżników KOLOSY.
Wydawało mi się to niemal tak niemożliwe jak wygranie w totka. Ja i Kolosy, ja i długa odległa i samotna podróż. W życiu! Chciałam. Nawet bardzo, ale za bardzo się też bałam. Wprawdzie Gwatemala już chodziła mi po głowie od jakiegoś czasu, ale wciąż bliżej jej było marzeniom niż rzeczywistości.
W 2011 roku na Kolosach zaczepiłam Monikę Witkowską. Natchniona jej książką, pełną opisów samodzielnych podróży w odległe kraje, poprosiłam o radę.
– Nie zastanawiaj się, tylko jedź! Nie ma się czego bać. – Przekonywała.
No i niedługo potem pojechałam. A już za kilka dni moją podróż zaprezentuję w hali sportowo-widowiskowej w Gdyni w ramach fotoplastykonu. I może uda mi się natchnąć innych do podróży, tak jak co roku mnie inspirowały całe rzesze podróżujących, prezentujących swoje dokonania w ramach Kolosów. Mało tego, w tej samej hali zawiśnie moje zdjęcie z podróży w ramach konkursu FotoGlob. Coś, co wydawało się czymś niemożliwym, nagle nabrało realnych kształtów.
A mówiłam po powrocie, że „niemożliwe” dla mnie przestało istnieć.