Wiele osób, w tym również ja, uważa, że małe klimatyczne hoteliki są dużo lepsze od wielkich resortów, bo jest w nich spokojniej, ciszej, bardziej kameralnie i nastrojowo. Porównując różne moje pobyty w najróżniejszych hotelach, jeszcze za czasów, kiedy pracowałam w korpo, muszę powiedzieć, że faktycznie różnica między resortem a kameralnym butikowym hotelem jest znaczna. Na Lanzarote przekonałam się jednak, że istnieją miejsca z klimatem niczym w butikowym hotelu, jego ciszą i spokojem, ale z usługami, instalacjami luksusowego wellness&spa.
Nie należę do osób, które lubią szufladkować na to, co dobre, a co lepsze. Uwielbiam spanie w namiocie, czy samochodzie, przemieszczanie się rowerem, ale również lubię pobyty w luksusowym hotelu ze strefą wellness, siłownią, przepysznym jedzeniem, w którym przez chwilę poczuję się jak księżniczka. Nie widzę nic złego w podróżowaniu z biurem podróży, jeśli ktoś tak woli i lubi i nie uważam, że podróżowanie samodzielne, poza szlakiem i z niskim budżetem jest jedynym słusznym.
Jeśli uważacie podobnie, to na pewno Secrets Lanzarote Resort&Spa tylko dla dorosłych przypadnie Wam do gustu. Przedstawię Wam 8 powodów, dla których jadąc na Lanzarote, warto się w tym hotelu zatrzymać.
1. Adults only, czyli tylko dla dorosłych.
Fantastyczna alternatywa dla wszystkich tych, którzy szukają ciszy, spokoju i odpoczynku. Nie tylko dla tych, którzy własnych pociech nie posiadają, ale też dla tych, którzy mogą sobie pozwolić na wyjazd bez dzieci i chcą po prostu zrelaksować się i odpocząć od hałasu.
O miejscach przeznaczonych tylko dla 18+ słyszałam już dawno. Dopiero jednak na Lanzarote miałam szansę taki hotel sprawdzić. I muszę powiedzieć, że się nie rozczarowałam. Takiego totalnego chill outu nie zaznałam chyba dotąd w żadnym innym miejscu. Czy warto? O tak! I to bardzo! Mam nadzieję zabrać tam kiedyś jeszcze moją mamę.
Ale gdybyście chcieli równie fajne miejsce dla całej rodziny, to koniecznie zajrzyjcie tutaj.
2. Położenie nad samym oceanem, z prywatną plażą.
Secrets Lanzarote to pięciogwiazdkowy hotel, który znajduje się 10 minut jazdy samochodem od miasta Puerto del Carmen, na osiedlu Cortijo Viejo. Tuż obok znajduje się Puerto Calero, czyli najbardziej znana na Lanzarote marina, przyjmująca od ponad 35 lat żeglarzy z całego świata. Jest uważana za jedną z najbardziej ekskluzywnych i prestiżowych destynacji w żeglarskim świecie. Hotel od mariny dzieli dziesięciominutowy spacer.
To, co mnie najbardziej zachwycało to możliwość bezpośredniego obcowania z oceanem i jego skalistym nabrzeżem z terenu hotelu.
3. Fantastyczna strefa wellness&spa.
Poza 4 basami na świeży powietrzu i prywatnym basenem przy pokoju miałam również okazję pomoczyć się w podgrzewanej wodzie basenu niezwykle eleganckiej strefy wellness. Liczne masaże, bicze wodne, fontanny wodne, z których korzystałam, pomogły mi w zrelaksowaniu napiętego przez ostatnie tygodnie przed wyjazdem ciała. Do tego sauna sucha i parowa i co najbardziej mi się podobało – możliwość nacierania się śniegiem po wyjściu z sauny. Poddanie się wodnemu masażowi i dźwiękom wody, sprawiło, że chwilę odleciałam nawet w ramiona Morfeusza.
W strefie zapewniane też są niesamowite zabiegi w duchu holistycznym, z wykorzystaniem elementów naturalnych, kosmetyków i aromaterapii. Niezwykłe zapachy a do tego dźwięki „zaklinacza deszczu” i gongu tybetańskiego sprawiły, że wydawałoby się zwykły masaż twarzy, zamienił się w kosmetyczny rytuał, który niesamowicie wpłynął na poprawę mojego samopoczucia. A do tego masaż ciała w specjalnym „bubble spa”.
4. Nieduża, ale dobrze zaopatrzona siłownia.
Przez bardzo długi czas wybierałam tylko i wyłącznie hotele, które oferowały siłownię. Wakacje, nie wakacje, ale trening musiał być zrobiony. Z czasem zdałam sobie sprawę z ograniczeń, jakie to wprowadza, a już całkiem ostatnio musiałam się zacząć kierować przede wszystkim opcją „pet friendly”. Tym razem byliśmy jednak bez naszej Yukity i mogliśmy zaszaleć, dlatego po porannych zdjęciach w trakcie wschodu słońca, mogłam udać się na trening. Potem pyszne śniadanie, a następnie joga.
5. Codzienne zajęcia z jogi i pilates z widokiem na ocean.
Secrets Lanzarote kładzie duży nacisk na aktywną i zdrową stronę życia, dlatego codziennie poza siłownią i ćwiczeniami na własną rękę, organizowane są zajęcia z jogi i pilatesu. Ostatnio coraz częściej i więcej czasu poświęcam na rozciąganie moich mięśni w zaciszu domowym, dlatego chętnie skorzystałam z zajęć z profesjonalistką i byłam zachwycona. Świetnie dobrane ćwiczenia, a przede wszystkim muzyka, którą teraz wykorzystuję przy ćwiczeniach w domu, sprawiły, że nawet potrafiłam się przez chwilę skupić na czakrach, co generalnie w moim wykonaniu nigdy mi nie wychodzi, bo zawsze uważałam to za bzdury.
6. Pokój z prywatnym basenem.
Internet, a szczególnie Instagram zalewa nas zdjęciami z niezwykłych miejsc. Zawsze zachwycałam się fotografiami z balijskich luksusów, gdzie spowite w piękne suknie influencerki pozowały na tle prywatnych basenów. No też tak chciałam. Wprawdzie na tle basenu w sukni nie pozowałam, ale za to z rozkoszą wychodziłam z pokoju i wskakiwałam prosto do naszego prywatnego basenu. Taki luksus, o którym po cichu marzyłam.
7. Duży wybór kulinarny.
Pięć różnych restauracji i kilka barów ze świetnymi koktajlami. Bywałam w wielu lepszych i gorszych restauracjach. Po pobycie w Dreams Lanzarote i Secret Lanzarote doceniłam jeszcze bardziej jakość. Wiem już na sto procent, że za wysoką jakość trzeba po prostu dobrze zapłacić.
Mimo że do Secret zostałam zaproszona, to z wielką chęcią wrócę ponownie na swój koszt, bo wiem, że naprawdę warto.
8. Rewelacyjna obsługa.
Pamiętam, gdy bywałam w pięciogwiazdkowych hotelach, gdzie wszyscy pracownicy oczywiście traktowali gości bardzo dobrze i profesjonalnie, ale trochę jakby mieli kij wsadzony wiadomo gdzie. Tutaj było zupełnie inaczej. Pełna profeska, kultura i szacunek, ale jednocześnie z takim super luzem. A tu kelner opowiedział dowcip, a tu barman poopowiadał o swoich przygodach, a to pani kucharka wyszła i zaczęła doradzać, gdzie jeszcze pojechać i co zwiedzić. Wszyscy oni sprawili, że choć byliśmy „w wysokich progach”, nie czuliśmy się niezręcznie, lecz jak u siebie. I chyba to jedna z rzeczy, które najbardziej mi się właśnie w hotelu podobały. Poza prywatnym basenem.
Jeśli chcielibyście wybrać się na wakacje w hotelu, to polecam z całego serca. Sprawdźcie terminy i ceny.
Pobyt w hotelu dzięki zaproszeniu Secrets Lanzarote Resort&Spa.
[…] różnych miejscach: Puerto del Carmen, a dokładniej Puerto Calero w hotelu Secrets Lanzarote, w Playa Blanca w hotelu Dreams Lanzarote Playa Dorada […]