2019 rok obfitował w fotografie. Od stycznia do maja jeździłam po Ameryce Środkowej. Fotografowałam ponownie w Salwadorze i Gwatemali oraz po raz pierwszy wybrałam się do Belize, czyli na Karaiby. Spełniłam też jedno ze swoich małych-wielkich marzeń, czyli wybrałam się na wyjazd fotograficzny na Prowansję. Ponownie odwiedziłam Szwajcarię oraz naszych sąsiadów, czyli Niemcy, a rok zakończyłam na plaży karaibskiej w Meksyku.
Mimo wielu trudności w tym roku, mogę go uznać za udany. Dorosłam i dojrzałam jako kobieta. Teraz mogę się poświęcić pracy i w kolejnym 2020 rozwijać się jako fotografka i blogerka. Planów i projektów nie brakuje. Oby tylko czas pozwolił.
STYCZEŃ
Cały styczeń spędziłam w Salwadorze. Zamieszkałam na plaży El Tunco, jednej z dziesięciu najlepszych plaż na świecie do surfowania. Niemal każdego dnia fotografowałam na plaży i w okolicach. Odwiedzałam pobliskie jaskinie, ale też ruszyłam na road trip po Salwadorze, docierając do miejsc często nieznanych nawet miejscowym i poznając Salwador od najpiękniejszej strony. O tym, co warto zobaczyć w Salwadorze, możecie przeczytać w tekście Salwador – co zobaczyć i gdzie fotografować.
LUTY
Cały niemal miesiąc spędziłam, poznając lepiej Salwador, jego kulturę, zwyczaje, no i kolejne piękne miejsca. I oczywiście fotografując, fotografując i fotografując.
MARZEC
W drugiej połowie miesiąca ruszyłam ponownie do Gwatemali, jadąc przez moją ulubioną Antiguę Guatemalę do Tikal, by po 7 latach ponownie odwiedzić to niesamowite majańskie miasto. A potem już w kierunku Belize i bajecznych karaibskich plaż. Spędziłam na wojażach miesiąc.
KWIECIEŃ
W drugiej połowie miesiąca jeszcze na chwilę wróciłam do Salwadoru. Udało mi się odwiedzić kolejne nieznane miejsca i pod sam koniec miesiąca przeniosłam się na kilka dni do Meksyku, a stamtąd wróciłam do Polski.
MAJ
Miesiąc upłynął na nadrabianiu zaległości po niemal ośmiomiesięcznym niebyciu w kraju. Oraz na przygotowaniach do kolejnej edycji festiwalu TRAMPki – Spotkania Podróżujących Kobiet. Udało mi się jednak wyrwać kilka razy na plażę na zachód i wschód słońca. W końcu stęskniłam się za własnym krajem.
CZERWIEC
W czerwcu ruszyłam na moją wymarzoną Prowansję i na kwitnącą lawendę.
LIPIEC
W lipcu ruszyłam na górskie szwajcarskie szlaki na zaproszenie Szwajcarskiej Organizacji Turystycznej. Wędrowałam po szlaku Jura Crest Trail, delektując się ciszą, spokojem i samotnością.
SIERPIEŃ
Miesiąc upłynął pod flagą biało-czerwoną. W końcu wakacje to najlepszy czas pod względem pogodowym na zwiedzanie naszego pięknego kraju. Skupiłam się na moim województwie, czyli pomorskim, odkrywając nowe miejsca i wracając w te już dobrze znane.
WRZESIEŃ
Na zaproszenie Niemieckiej Organizacji Turystycznej ruszyłam w trasę szlakiem zamków i pałaców na Dolnym Śląsku i w Saksonii. Oprócz tego, że fantastycznie spędziłam czas w doborowym towarzystwie, to jeszcze przywiozłam kilka perełek.
PAŹDZIERNIK
Niewiele się działo pod kątem fotograficznym, bo też pogoda w Polsce nie sprzyjała. Udało mi się jednak wyskoczyć na zwiedzanie Poznania i Torunia.
LISTOPAD
Zegar cykał i odliczał dni do grudnia i wyjazdu do Meksyku. Skupiłam się w tych miesiącach bardziej nad pracą na fotach, które zrobiłam w poprzednich miesiącach, a nawet latach (tak, zdjęcia z niektórych fotowyjazdów wciąż czekają na obróbkę).
GRUDZIEŃ
Święta i pakowanie. Zamknęłam rok Meksykiem i Morzem Karaibskim. Lepiej bym sobie tego nie mogła wymyślić.
A jak minął Wasz rok?