Wakacje w Portugalii? Jedź na Azory, szczególnie na wyspę Sao Miguel. Wyspy portugalskie sprawdzą się na wakacje we dwoje oraz na wakacje z rodziną. Znajdziesz na wsypach azorskich sporo atrakcji: od eksploracji małych miasteczek, przez ciekawe trasy na wędrówki po obserwację wielorybów i delfinów. Przekonaj się, co warto zobaczyć na Azorach.
Wyspa Sao Miguel to jedna z dziewięciu wulkanicznych wysp archipelagu Azory na Atlantyku. Sao Miguel jest największą wyspą i znajduje się tu stolica archipelagu – miasto Ponta Delgada.
Archipelag Azory wziął nazwę od jastrzębi (portugalskie acores), które widzieli pierwsi zdobywcy (a przynajmniej tak im się wydawało), bo w praktyce okazały się myszołowami. Nazwa jednak pozostała i symbol na fladze również. Niektórzy historycy sugerują, że nazwa mogła się wziąć od słowa azures, oznaczającego kolor niebieski. I w tym nic dziwnego by nie było, bo wody Oceanu Atlantyckiego, otaczającego wyspy mają przepiękny niebieski kolor. Co na wyspie można robić? Co warto zobaczyć? Z jakich atrakcji skorzystać? Przeczytaj Azory Przewodnik i zaplanuj kolejną podróż.
WYSPY AZORSKIE
Archipelag Azory składa się z dziewięciu wysp, rozciągających się na długości sześciuset pięćdziesięciu kilometrów i wraz z Maderą, Wyspami Zielonego Przylądka, Wyspami Kanaryjskimi i Wyspą Selvagens należy do tzw. Makaronezji (z gr. Makároi Nēsoi), czyli Wysp Szczęśliwych. To chyba tu właśnie, według mitologii greckiej, udawali się ci zmarli, którzy podczas swego całego życia nigdy nie zgrzeszyli. Mi udało się na szczęście trafić tu jeszcze za życia 🙂
Azory Sao Miguel
My wybraliśmy się na największą z wysp Azorów – Sao Miguel. Oprócz niej w okolicy znajdują się Santa Maria, Pico, Faial, Graciosa, Flores, Terceira (trzecia co do wielkości), Sao Jorge oraz najmniejsza – Corvo. Ta ostatnia wzbudziła szczególne moje zainteresowanie. W przewodniku napisali, że na wyspie jest tylko jedna miejscowość, a w niej tylko jeden policjant i dwie taksówki. Od razu przypomniały mi się wszystkie filmy angielski i skandynawskie, pokazujące małomiasteczkowe życie. Na podstawie życia na wyspie Corvo też pewnie można byłoby stworzyć całkiem interesujący scenariusz. Miasteczka, w których niby nic nie ma, kryją często w sobie największe tajemnice. Najbardziej interesujące jest jednak to, że sama wyspa to w rzeczywistości wierzchołek podwodnego wulkanu Monte Gordo. Mieszkać na szczycie wulkanu – bezcenne!
Azory dawniej wielokrotnie korzystały na swoim, odległym od wszystkiego, położeniu. W zależności od wieku służyły, jako bazy lotnictwa wojskowego, obserwatoria meteorologiczne czy bazy amerykańskich statków wielorybniczych. Bo jeśli chodzi o wieloryby, to tutaj ich jest pod dostatkiem. Wieloryby ściągają w okolice archipelagu każdego lata. I właśnie z tego powodu jeszcze do 1984 roku wielorybnictwo niestety było jedną z podstawowych gałęzi azorskiej gospodarki. Dziś polowania na wieloryby już się nie odbywają, chyba że fotograficzne.
AZORY ATRAKCJE
Lagoa do Fogo
Pierwsze dwa dni to czas ogólnego zapoznawania się z wyspą, sprawdzenie najładniejszych punktów widokowych i najciekawszych miejsc. Następne dni to dokładniejsza eksploracja wyspy.
Punkt widokowy na Lagoa do Fogo, czyli Jezioro Ognia, które powstało w wygasłym kraterze wulkanu oczarowało mnie. Widok okazał się jednym z ładniejszych, jakie przyszło nam przez najbliższe dni oglądać. Zwłaszcza, że drugiego dnia niewiele zobaczyliśmy, bo i tu na północnej części wyspy, podobnie jak i na Maderze, panowały niesprzyjające warunki atmosferyczne: deszcz i mgła, które ukrywały przed nami co lepsze kąski.
Jezioro Ognia – Lagoa do Fogo
Largo das Caldeiras
Interesującym miejscem okazała się miejscowość Furnas, a właściwie nie tyle sama miejscowość, co dwa miejsce na jej terenie się mieszczące. W jednym z nich Largo das Caldeiras mogliśmy podziwiać gorące źródła. Ponoć z niektórych czasami jeszcze można przyuważyć wypływającą lawę. Miejsce występowania źródeł mieni się kolorami. Głównie żółtym, który powstaje przez osadzanie się siarki. Co ciekawe ten osad z siarki ponoć zeskrobuje się i używa się jako dodatku do maseczek na twarz i do siarkowania wina. Niby wiedziałam, że siarki się do tego używa, ale nigdy nie zastanawiałam się w jaki sposób się ją do tych celów pozyskuje.
Punkt widokowy Sete Cidades
To wielka i przepiękna kaldera wulkaniczna, w której znajduje się miasteczko i dwa piękne jeziora w różnych odcieniach. Jedno jezioro Lagoa Azul z niebieską wodą i drugie Lagoa Verde z zieloną. Punkt widokowy na Sete Cidades robi ogromne wrażenie.
Azory miasta
Jeżeli chodzi o miasteczka na wyspie, to wszystkie są niewielkie i „senne”, co w praktyce oznacza, że niewiele się w nich dzieje. Choć to może nie do końca prawda, bo w weekendy, podczas naszego pobytu wciąż były organizowane jakieś obchody i festyny, ale ludzi na nich jak na lekarstwo. Nawet miasteczko Vila Franca, w którym odbywały się mistrzostwa w skokach Red Bulla, była w tym czasie jakieś niemrawe.
Stolica Ponta Delgada
Stolica Azorów, w przeciwieństwie do stolicy maderskiej, jest dużo mniejsza i spokojniejsza. Życie skupia się na nabrzeżu, gdzie nie brakuje knajpek i restauracji oraz agencji turystycznych. Ale nawet i tu nie ma większego gwaru. To, co mi się najbardziej podobało we wszystkich miasteczkach to ich zabudowa. Niemal wszędzie taka sama: biało-czarna, czyli bazaltowo-wapienna. Moja ulubiona budowla w Ponta Delgada, a jednocześnie najładniejsze miejsce, to Ermida da Mãe de Deus, z której rozpościera się widok na stolicę. Szczególnie urokliwa w okolicach zachodu słońca. W Ponta Delgada zachwycił mnie też Ogród Botaniczny, tu nazywany po prostu Miejskim Parkiem (wstęp do niego jest bezpłatny). To chyba najładniejszy park miejski, jaki widziałam: z kamiennymi budowlami, tajemniczymi przejściami i egzotycznymi roślinami oraz gigantycznymi drzewami.
Azory wycieczki
Azory wycieczki piesze
Szlak Rocha da Relva
Prowadzi wzdłuż klifu. Wędrówka nim zajmuje mniej niż trzy godziny. Trasa jest niezwykle urokliwa. Z widokiem na granatowy ocean z jednej strony i piaskowe skały z drugiej. Z zielenią traw i krzewów, małymi domkami powciskanymi w zbocza klifu i mikroskopijnymi ogródkami. Na trasie spotkaliśmy zaledwie kilku mieszkańców i parę turystów.
Szlak daje dwie możliwości. W połowie drogi na rozwidleniu można skręcić w lewo i bardzo stromą, i trochę niewygodną, bo śliską piaszczystą drogą zejść na niewielki kamienny taras tuż nad brzegiem. Cudne miejsce, gdzie dla przybyłych czekają wykute w kamieniu stoliki i krzesła, sanitaria, a nawet miejsce z grillem. W ogóle na Azorach (podobnie było też na Maderze) niemal na każdym kroku natknąć się można na starannie zagospodarowane i czyste miejsca piknikowe.
Lagoa das Furnas
Bardziej spacerowa trasa prowadzi wokół jeziora Lagoa das Furnas, w pobliżu miejscowości, posiadającej gorące źródła. Szlak ten trudno nazwać trekkingowym, bo prowadzi płaskim terenem i zajmuje niecałą godzinę. Spacer brzegiem niebieskiego jeziora z odbijającą się w niej zielenią drzew jest niezwykle kojący. Ponieważ nam brakowało jednak trekkingu, postanowiliśmy dodatkowo wdrapać się na szczyt Pico do Ferro, który prowadzi przez dziki i niezwykle bujny las, by na samej górze na punkcie widokowym móc rzucić okiem na całe jezioro, skąpane w słońcu.
Wokół Sete Cidades
Sześciogodzinna wędrówka prowadzi koroną krateru, na dnie którego spoczywają różnokolorowe jeziora. Te okolice każdego dnia chyba spowija mgła, albo przelewające się z jednej strony na drugą, chmury. Im wyżej się wdrapywaliśmy, tym chłodniej i bardziej mokro się robiło. A potem schodziliśmy trochę w dół i wkraczaliśmy wprost w objęcia skwaru i promieni słonecznych. Z kolorem jezior związana jest legenda, która mówi, że te dwa jeziora powstały z łez, wypłakiwanych za sobą przez dwoje nieszczęśliwych kochanków: księżniczkę i pasterza. A ponieważ jedno miało oczy niebieskie, a drugie zielone, takiego też koloru nabrały wody jezior.
Obserwacja wielorybów
Na Azorach poza licznymi punktami widokowymi można wybrać się na wycieczkę na obserwacje wielorybów oraz pływanie w oceanie z delfinami. Zachwyci Was błękit, który trudno opisać, nawet jeśli akurat nie uda Wam się dostrzec wieloryba.
Do wypatrywania wielorybów służyły specjalne punkty obserwacyjne, tzw. vigias, usytuowane na szczytach klifów. To z nich machano chorągiewkami lub wystrzeliwano race, by dać wielorybnikom znać o nadpłynięciu „zwierza”. Dziś vigias służą jedynie do informowania miejscowych agencji turystycznych o pojawieniu się wieloryba i tylko tyle. Nie wystrzeliwuje się już rac, a dzwoni na komórkę, by przekazać dane dotyczące miejsca pojawienia się waleni. A w dawnych przetwórniach wielorybów, jak chociażby tych, które znajdują się na wyspie Pico czy Faial, urządzono muzea.
Azory jedzenie
Jedną z ciekawych atrakcji na Azorach jest możliwość obserwowania, jak się przygotowuje tradycyjne danie azorskie tzw. cozido, a potem również jego spróbowania. Cozido gotuje się przez kilka godzin w Furnas w tzw. fumaroles. Garnki pełne mięsa: wieprzowiny, czasem kurczaka, boczku, ziemniaków, marchewki, kapusty, cebuli i czosnku zakopuje się w jamach w ziemi i przysypuje ziemią w miejscach występowania gorących źródeł. I to pod wpływem temperatury z nich pochodzących danie przez kilka godzin powoli się gotuje. W Furnas całe rodziny i restauracje przywożą z samego rana dania, numerują kopczyki i po południu przyjeżdżają je wykopywać, by ich smakiem móc cieszyć się podczas obiadu. A muszę przyznać, że jest, czym się cieszyć, bo smak mięsa i jego delikatność robią wrażenie.
Co do jedzenia, to archipelag słynie z kilku rzeczy. Przede wszystkim z krów, które są tu tak szczęśliwe i dobrze wykarmione na zdrowej, niezanieczyszczonej pestycydami trawie, że wołowina rozpuszcza się niemal w ustach. I tak jak czerwonego mięsa z reguły nie jadam i nie lubię, to przyznaję, że tak dobrego w życiu nie jadłam.
A skoro są i krowy, to są niesamowite przetwory mleczarskie, głównie sery i żółte, i białe.
Jest też herbata, bo choć to kawa jest głównym i ulubionym napojem mieszkańców Azorów, to uprawia się tu jednak herbatę, a kawę się sprowadza z Brazylii i Afryki. Na próbowanie azorskiej herbaty wybraliśmy się do fabryki, w której panie ręcznie przeprowadzały sortowanie. Plantacja Herbaty Cha Gorreana – wstęp i degustacja herbaty bezpłatnie.
Obok serów i wołowiny, ryb i owoców morza, które również są tu wyśmienite, są jeszcze ananasy. I faktycznie po spróbowaniu jednego, z przykrością musiałam stwierdzić, że ananasy z mojej kochanej Ameryki wymiękają w porównaniu z azorskimi. Pierwsze owoce zostały sprowadzone na Azory z Brazylii. Dziś na archipelagu można kupić dwa gatunki. Te importowane i te hodowane na miejscu, które nazywają się po prostu ananas (ta odmiana sprowadzana to abacaxi). Soczyste i słodkie – bajeczne! Z ananasów wytwarza się tu popularny likier ananasowy oraz dżem. Nie są to jednak owoce tanie, chociaż wydawało mi się, że w miejscu, w którym się je uprawia powinny kosztować przysłowiowe grosze.
Uważałam tak do czasu, nim dowiedziałam się jak żmudna jest uprawa tego królewskiego owocu (tak nazywają go Azorczycy). Od zasadzenia roślinki do zebrania owocu mija 18 miesięcy! I w dodatku taka roślina owocuje tylko raz i daje tylko jednego ananasa.
Plantacja ananasów „A. Arruda” znajduje się na obrzeżach stolicy Ponta Delgady i jest unikalną plantacją na całym świecie i typową dla wyspy Sao Miguel. Ananasy są tu bowiem uprawiane w szklarniach. Wstęp jest bezpłatny, a plantacja jest otwarta od kwietnia do czerwca.
MOJE POLECENIA
Pytacie o wiele rzeczy, m.in z jakich kart korzystam w podróży, gdzie nocuję, jakich map używam itd. Postanowiłam wszystkie tego typu rady zawierać na końcu tekstu tak, by Ci z Was, którzy są tym zainteresowani, zawsze mogli sięgnąć do tabelki, a tych, których takie rzeczy nie interesują, mogli je pominąć.
PIENIĄDZE
Zawsze mam ze sobą karty dwóch systemów: VISA i Mastercard. Tak na wszelki wypadek. W Europie to może nie jest tak istotne, ale na innych kontynentach czasem ma to ogromne znaczenie. Może się zdarzyć, że karta jednego systemu nie będzie działać, wtedy zawsze pozostaje Ci druga. Na pewno polecam Ci kartę walutową REVOLUT CARD. Odkąd ją założyłam, korzystam właściwie na wyjazdach tylko z niej. Możesz dzieki niej wypłacać za darmo pieniądze na całym świecie. Nie znajdziesz na nich wszystkich walut, ale i tak zaoszczędzisz, jeśli np. będziesz wybierać się do Ameryki Środkowej i będziesz już miał na niej dolary. Wtedy przelicznik jest tylko z dolarów na „miejscowe”, a nie najpierw ze złotego polskiego na „miejscowe”. W ten sposób naprawdę sporo oszczędziłam
Skorzystajcie z LINKA, a dostaniecie kartę REVOLUT gratis i dodatkowo 25 zł na karcie. NOCLEGI
Wiem, że jest wiele systemów rezerwacyjnych, ale ja korzystam głównie z BOOKINGU, albo z AIRBNB. To moje dwa ulubione portale. Na Bookingu często można znaleźć naprawdę fajne okazje, szczególnie z ich programem Genius. Lubię booking, bo pozwala często niemal z dnia na dzień np. anulować rezerwację. Z AirBnB jest w tym przypadku nieco gorzej, ale z niego korzystam jak na 100% wiem, że nic mi w tym czasie nie wypadnie i na pewno z noclegu skorzystam. Czasem też korzystam z couchsurfing.org, choć ostatnio nieco rzadziej.. KLIKNIJ I ZAREZERWUJ NOCLEG NA BOOKINGU NA WYSPIE SAO MIGUELALBO AIRBNB. WYPOZYCZENIE SAMOCHODU
Polecam Discover Car Hire. Oferują ponad 2 mln samochodów w ponad 150 krajach i to w bardzo dobrych cenach. Warto się u nich zrejestrować, ponieważ przewidują bonusy dla zarejestrowanych klientów. Kliknij i sprawdź samochody oraz dostępność na wyspie Sao Miguel. ZWIEDZANIE
Czasem na jednodniowe wycieczki jadę samodzielnie, albo z przewodnikiem. Wszystko zależy od tego, w jakim kraju jestem, od miejsca, które chcę zobaczyć i od tego, ile mam czasu. W góry, na wulkany poza Europą najczęściej idę z przewodnikiem. Z przewodnikiem wybiorę się też, jeśli nie mam zbyt wiele czasu na zorganizowanie wycieczki samej. Wolę w takim przypadku zaufać komuś, kto ma już doświadczenie w tym temacie. Wybieram też się z przewodnikiem, jeśli chcę pogłębić wiedzę w danym zakresie i jeśli po prostu nie czuję się pewnie, by gdzieś się wybrać totalnie sama.
Korzystam najczęściej, tam, gdzie jest to oczywiście możliwe z GET YOUR GUIDE. Oferują różne wycieczki na całym niemal świecie. ZAJRZYJ NA ICH STRONĘ I SPRAWDŹ ICH OFERTĘ. MAPY
Jeżeli mam internet w telefonie, to najczęściej jednak korzystam z GOOGLE.MAPS. Jednak zawsze mam ze sobą tez aplikację MAPS.ME, która służy mi offline w każdym niemal zakątku świata. KLIKNIJ I ŚCIĄGNIJ APLIKACJĘ MAPS.ME.<Dołączam do poleceń linki stron, z których sama korzystam. Są to w większości linki partnerskie, co oznacza, że jeśli z nich skorzystasz, ja otrzymam niewielką prowizję, a Ty nie poniesiesz żadnych dodatkowych kosztów. Jeśli znalazłeś/znalazłaś w tekście, to czego szukałaś/szukałeś, tekst zainspirował Cię do podróży, spodobały Ci się moje zdjęcia, to będzie mi miło, jeśli skorzystasz z linków. W ten sposób wesprzesz mnie i mojego bloga, za co z góry dziękuję.
Podróżuję, piszę i fotografuję. Współpracuję m.in. z magazynami Podróże, Poznaj Świat i Rowertour. Prowadzę prezentacje i warsztaty podróżnicze w całej Polsce. Jestem również przewodniczką grup trampingowych dla kobiet, a także organizuję festiwal TRAMPki-Spotkania Podróżujących Kobiet.
Jestem absolwentką kilku kierunków studiów, m. in. filologii polskiej na UG i Polskiej Szkoły Reportażu.
We wrześniu 2016 ukazała się debiutancka książka: "Końca świata nie było".
Bardzo zazdroszczę Ci tej podróży. Pozytywnie, ale jednak zazdroszczę 🙂
Wszystko jeszcze przed Tobą 🙂
No pieknie ta „moja” São Miguel. Teraz zapraszam na pozostałe wyspy.
Kiedyś na pewno 🙂