Urlop to czas, na który czekamy cały rok i bardzo łatwo możemy go sobie zrujnować. Jak? Istnieje wiele sposobów. Z doświadczenia własnego i bliskich wybrałam osiem. Jeśli chcesz sobie zrujnować urlop, zastosuj się do nich.
1. Nie przygotuj się
Znajomi zaplanowali wyjazd, kupili bilety dla wszystkich, porobili rezerwacje. Ty miałaś/miałeś się tylko spakować i stawić o odpowiedniej godzinie w konkretnym miejscu. Wiesz, że jedziecie nad morze do ciepłego, egzotycznego kraju. Zabierasz więc ze sobą strój kąpielowy, okulary, krem z filtrem, japonki i dużo sukienek, bluzeczek z krótkim rękawkiem. No bo jak upał i egzotyczny kraj, to przecież wiadomo, że będzie gorąco.
Niestety nie zawsze tak jest. Pamiętam, jak ja wyjeżdżałam po raz pierwszy do Ameryki Środkowej i byłam przekonana, że jak na egzotyczne kraje przystało, będzie panował tam nieustanny upał. I faktycznie w wielu regionach tak było. Ale już pod wieczór robiło się chłodno, a np. w Gwatemali, w mieście Quetzaltenango, położonym na około 2000 metrów wręcz zimno. Drugiego dnia dokupiłam rękawiczki, czapkę i szalik. Serio. Warto jednak poczytać co nieco o miejscu, do którego się wybieramy, by móc odpowiednio się przygotować do niego i zabrać odpowiednie rzeczy, albo zdecydować się na inny kierunek, jeśli oczekujemy np. upału, a okaże się, że tam, gdzie się chcieliśmy wybrać, wcale go nie ma.
2. Nie wykupuj ubezpieczenia na czas podróży
Jesteś w cudownym miejscu. Słońce przypieka, morska bryza chłodzi, szeleszczą liście palmowe, szumią morskie fale, a ty właśnie się pochorowałaś/eś. Albo przemierzasz bezdroża wypożyczonym samochodem i łapiesz gumę lub wysiada w aucie coś, co nawet nie wiesz, jak się nazywa. Zresztą potencjalnych sytuacji można wymyślić bez liku. Jesteś za granicą, potykasz się nagle i spadasz ze schodów, jak to się przydarzyło mojej przyjaciółce, która wylądowała potem zaraz w szpitalu w oczekiwaniu na poważną operację. A potem jeszcze czekał ją wcześniejszy transport do domu i gdyby nie ubezpieczenie, to musiałaby operację i transport pokrywać z własnej kieszeni. Tylko sobie to wyobraź, jakie to są koszty. Ok, urlop i tak może nie wypalił w takiej sytuacji, ale przynajmniej nie musisz ponosić wysokich kosztów, które uniemożliwiłyby ci kolejny wyjazd, kiedy wrócisz do zdrowia. Koszty ponosi ubezpieczyciel.
Wyobraź też sobie inny scenariusz. Przebywasz w miejscu odległym od „cywilizacji”, na jakieś fantastycznej wyspie gdzieś w Indonezji i dopada cię choroba. Jesteś w stanie wycieńczenia i potrzebujesz codziennie wizyty lekarza i pielęgniarzy, którzy muszą do ciebie przypływać, by zafundować kolejną dawkę leku. To nie bajka. Taka sytuacja spotkała moją koleżankę i taką opiekę miała zapewnioną dzięki ubezpieczeniu. Wyobraź sobie, że teraz dzieje się coś takiego, a Ty takiego ubezpieczenia nie masz. i nie masz ubezpieczenia.
Moje znajome całe szczęście je miały. Nie poniosły żadnych kosztów (poza kupnem ubezpieczenia).
Ja również kilka razy znalazłam się w sytuacji, z której ubezpieczyciel wybawił mnie z opresji. Znalazł dobry ośrodek, zapewniał leczenie o wysokim standardzie, nie narażając mojej kieszeni. I owszem wiadomo, że już choroba czy nagły wypadek zepsują nam wakacje, ale w znacznie mniejszym stopniu, gdy posiadamy ubezpieczenie, bo koszty leczenia w wielu krajach są bardzo wysokie i przy braku ubezpieczenia takie wakacje mogą okazać się najdroższymi w naszym życiu.
Dlatego, jeśli chcesz sobie zrujnować urlop, nie ubezpieczaj się. Natomiast, jeśli chcesz spędzić urlop spokojnie, zawsze korzystaj z usług ubezpieczyciela.
Nauczona doświadczeniem własnym i znajomych nigdy nie wyjeżdżam bez ubezpieczenia. Pochorowałam się, zatrułam, wbiłam sobie kolce jeżowca morskiego (to ostatnio w Nikaragui), zabrakło mi paliwa w drodze (tak niestety i takie sytuacje mi się zdarzają) czy nastąpiła z niewiadomych przyczyn awaria w aucie i potrzebowałam holowania – ratowało mnie ubezpieczenie. Zastanawiam się, ile razy ubezpieczenie sprawiało, że podczas wakacji byłam znacznie spokojniejsza. Nie musiałam się ostatnio stresować, prowadząc wypożyczony samochód na Teneryfie, czy w Salwadorze, że coś się stanie (choć jestem świetnym kierowcą, ale ktoś w drugim samochodzie niekoniecznie musi nim też być) i będę musiała pokryć koszty udziału własnego (bo nie zawsze się da tego zapisu uniknąć). Nie musiałam się stresować, bo miałam ubezpieczenie i wiedziałam, że ubezpieczyciel w razie czego te koszty również pokrywa.
Jakie ubezpieczenie wybrać?
Jest wielu ubezpieczycieli, ale ja polecę GENERALI z którego sama nie raz korzystałam. Dlaczego ich wybierałam? Bo mają bardzo dobre opcje elastycznego dopasowania zakresu i sum ubezpieczenia. I mam dla Was rabat, dzięki któremu otrzymacie 5% rabatu na hasło BANITA (kod jest do zrealizowania do końca roku na stronie formularza zakupowego. Na końcu formularza znajduje się pole do wpisania kodu. Po kliknięciu „Przelicz” widać cenę po rabatem. Kod jest też do zrealizowania we wszystkich kanałach sprzedaży. Również u agenta i na infolinii pod numerem 913 913 913. Szczegóły promocji dotyczącej udzielenia oraz użycia kodów rabatowych znajdziesz w Regulaminie).
Ubezpieczenie podróżne zapewni wam ochronę na terenie całej Polski, Europy i świata niezależnie czy jedziecie zawodowo, czy na wypoczynek, czy też uprawiać sporty ekstremalne. Ważna sprawa przy dalekich podróżach to wybrać ubezpieczenie z wysoką sumą ubezpieczenia kosztów leczenia Generali daje na przykład za granicą nawet do miliona dwustu tysięcy złotych, a OC do miliona złotych.
3. Kieruj się impulsem i szybko kupuj bilet, by zdążyć z trwającą promocjąPromocje biletów są super i często na nie polujemy, by kupić w okazyjnej cenie lot i trochę zaoszczędzić. Okazje trzeba łapać szybko, bo każdy wie, że szybko też one się wyczerpują. Szybko, nie znaczy jednak impulsywnie i nieuważnie, bo „okazja” finalnie może się okazać znacznie droższa od tej kupowanej w standardowej cenie. Przykładów nie muszę szukać daleko. Mnie samej zdarzyło się tak w pośpiechu kupować promocyjne bilety, że zamiast z Gdańska do Barcelony i z powrotem, kupiłam z Barcelony do Gdańska i z powrotem. Niestety promocja nie obejmowała elastycznych zmian na bilecie i ten lot do Barcelony kosztował mnie sporo więcej.
Znacznie ciekawszą historię mają znajomi moich znajomych. Chciało im się ciepłego kraju, więc pomyśleli o Włochach i tanich lotach do Bergamo. Bilet w promocji kupiony i jakie było ich zdziwienie na lotnisku, gdy okazało się, że kupili w pośpiechu bilety do… Bergen.
4. Nie ubezpiecz swojego domu
Wszystko zaplanowane masz w najmniejszym szczególe. Nawet to, w jaką sukienkę ubierzesz się konkretnego wieczora na kolację. Jesteś już w podróży, przemierzasz skuterem Tajlandię albo wspinasz się na szczyt gdzieś w Peru i dostajesz wiadomość, że zalało ci mieszkanie. Taka wiadomość naprawdę może zepsuć ci cały urlop. Wiem, bo moi przyjaciele znaleźli się w takiej właśnie sytuacji. Oczywiście może się przydarzyć więcej rzeczy. Złodzieje nie śpią i gdy chwalisz się na facebook’u, że właśnie o to zostawiasz swoje mieszkanie z kosztownościami samo, bo wyjeżdżasz na tydzień czy dwa na wakacje, to możesz się po powrocie zdziwić. Dlatego warto mieć na uwadze nie tylko ubezpieczenie własne w trakcie podróży, ale i ubezpieczenie swoich ruchomości domowych na wydatek kradzieży na czas podróży. Taką ofertę również zapewnia ubezpieczenie podróżne Generali.
5. Zostań w domu, bo podróże są drogie
A najlepiej zrób remont. Wiem, że to jedyny czas, kiedy masz wolne i możesz przypilnować pracowników lub też sama/sam się zabrać za upiększanie mieszkania, ale urlop to rzecz święta. Remont jeszcze bardziej cię zmęczy i zestresuje, a urlop jest po to, by odreagować, zrelaksować się i wyciszyć. Gdy zostaniesz w domu, nie odpoczniesz odpowiednio. W domu, nawet jeśli nie zrobisz remontu, zawsze będziesz coś mieć do zrobienia. Na urlopie odcinasz się od tego, co ci znane i wchodzisz w nową dla siebie przestrzeń, która pozwala ci się skupić na zupełnie nowych rzeczach, dzięki czemu twój umysł odpoczywa. A urlop wcale nie musi być drogi, wcale nie musi być na koniec świata i do jakiegoś egzotycznego kraju. Możesz wsiąść na rower, zabrać ze sobą namiot i kuchenkę gazową i spędzić czas na łonie natury. Koszt niewielki (oczywiście pod warunkiem, że masz namiot, rower i kuchenkę gazową :D)
6. Bój się i myśl tylko o tym, jaki świat jest niebezpieczny
„A Ty się nie boisz, jak tak podróżujesz sama?” -słyszę w kółko niczym mantrę. Jasne, że czasem się boję, ale nie pozwalam, żeby strach nade mną zapanował. I wcale nie skupiam się tylko na tym, że świat jest niebezpieczny, bo to nie jest do końca prawda. Niebezpiecznie może być nawet na własnym podwórku i sama przeżyłam trudniejsze sytuacje w swojej własnej dzielnicy niż za granicą. Postaraj się zmienić myślenie i podejście. Gdy myślisz, że świat jest zły i na pewno coś ci się stanie, to prawdopodobnie tak właśnie będzie. Jeśli zmienisz podejście i zaczniesz na świat wokół i na ludzi cię otaczających patrzeć bardziej optymistycznie, to przekonasz się, że świat nie jest aż tak zły, a ludzie potrafią być bardzo pomocni i bezinteresownie życzliwi. Przekonałam się o tym w podróży setki razy.
7. Nie zgrywaj w podróży zdjęć z karty na dysk zewnętrzny
W moich podróżach fotografia zajmuje naczelne miejsce. To dla niej wstaję o świcie, wspinam się na szczyty, przesiaduję godzinami pod gwiaździstym niebem. Oczywiście nie tylko dla zdjęć, bo też dla wspomnień i niesamowitych emocji, jakie towarzyszą nam w podróży. Zdjęcia są jednak ważne, bo potem mogę przeglądać je w domu w nieskończoność i na nowo przeżywać te fantastyczne emocje, które towarzyszyły mi podczas ich wykonywania. No i teraz wyobraź sobie, ze zdjęcia tracisz. Bo nie zgrywałeś ich regularnie na dysk zewnętrzny, inny komputer albo do chmury, a karta dziwnym trafem okoliczności się zepsuła. I uwierzcie mi, że to wcale nie jest takie rzadkie. Kilka razy przeżyłam coś podobnego. Z reguły staram się zgrywać zdjęcia na bieżąco, ale wiecie, że brak czasu w podróży często temu nie sprzyja. I mnie też czasem nie sprzyjał, a potem karta nagle pokazała „error” i cały wyjazd stanął pod znakiem zapytania. Jak sobie z tym radzić? Oczywiście zgrywać zdjęcia na bieżąco i nie kasować ich z kart do momentu powrotu do domu i zgrania ich na kolejne dyski, czy komputer. A gdy już coś takiego się zdarzy, to próbować odzyskać zdjęcia z kart. Co ciekawe Generali w ramach podstawowego pakietu usług assistance w ubezpieczeniu „Generali, z myślą o podróży” zapewnia odzyskiwanie danych z aparatów fotograficznych, a więc pamiętajcie, że i tu ubezpieczenie może uratować wam wakacje.
8. Wyjedź z kimś, kogo ledwo znasz, bo boisz się wyjechać samemu
Masz przed sobą urlop i czas wolny, ale brakuje partnera, z którym byś mogła/mógł wyjechać. A samemu to przecież głupio, prawda? Bo jak ja sama będę wyglądała w restauracji, jedząc kolację? No przecież tak nie wypada. Wszyscy będą myśleć, że jestem taka okropna/okropny, że nikt nie chce ze mną spędzać czasu. Uwierz mi, że nikt już tak nie myśli. Bywa, że sama chodzę do kina, na koncert, sama idę w podróży do knajpy i na kolację, sama jadę nad morze, na plaże i nie zdarzyło mi się jeszcze z tego powodu wstydzić. Wręcz byłam dumna, że sama, a jednak się odważyłam. Dużo lepiej jest pojechać samemu niż z nieodpowiednim towarzystwem, które będzie marudzić, do którego będziesz musieć dostosowywać swoje plany, podporządkowywać się. Jeśli masz wybór: jechać samej/samemu lub z nieznaną, a jeszcze gorzej z niezbyt lubianą osobą (znam przypadki, że ludzie wolą spędzać czas z osobą, za którą nie przepadają, by nie być samemu), to jedź sama/sam. Zobaczysz, że to będzie magiczny czas, a w dodatku poczujesz się dumna/dumny z siebie, że zdobyłaś/eś się na odwagę. Nie dość, że przeżyjesz fajną przygodę, odpoczniesz, to jeszcze podbudujesz swoje poczucie własnej wartości i z całą pewnością nawiążesz nowe znajomości i kto wie, czy nie takie, że na kolejny urlop będziesz już mieć z kim wyjechać.
Wakacje są po to, by się zrelaksować, odpocząć, odstresować i wrócić pełnym energii i sił do nowych zadań. Wyeliminujmy czynniki, które mogą zniszczyć ten jedyny czas w roku, w którym możemy odpocząć. Zadbajmy o sobie i o naszych bliskich i zapewnijmy wszystkim komfortowy i bezpieczny pod każdym względem wyjazd. Udanego urlopu!
A przy okazji dokąd się w tym roku wybieracie?
Tekst powstał przy współpracy z GENERALI
Australia i to sama, chociaz wiem że niewypada
Nie zgadzam się z punktem pierwszym – za bardzo lubię nie planować 😀
Monika dokladnie! Szczegolowy plan to dla mnie recepta na kiepski urlop!
Ewa – ja nawet nie mówię o szczegółowym 😀 – u mnie akurat im planowanie jest bliższe zeru tym lepiej 😀
Monika u mnie zazwyczaj rowniez Mam kropki na mapie i na miejscu decyduje
Ja jeżdżę tylko i wyłącznie sam bo za bardzo nie mam z kim. Ale dzięki temu nie muszę się martwić , że komuś coś się nie spodoba i caly wyjazd realizuje według swojego planu i jestem zdany tylko na siebie chociaż nie znam języka to zawsze dam sobie jakoś radę.