Bieszczady to jeden z najbardziej magicznych regionów w Polsce. Co warto zobaczyć i jakie miejsca odwiedzić w Bieszczadach i okolicach? Zajrzyjcie do tekstu i przekonajcie się sami.
Czym pachną góry? Wolnością. Ta zawsze dla mnie miała zapach gór. Zapach kwitnących na połoninach kwiatów, traw i ziół. Zapach deszczu, który łapie na chwilę przed wejściem na szczyt i ogni- ska oraz zapach wiatru, który miesza je wszystkie ze sobą. Góry też brzmią. Śpiewem ptaków o poranku, szumem liści na zboczach gór, miarowym krokiem maszerujących na szczyt i gitarą.
Moje pierwsze góry to Bieszczady. Trudno zliczyć razy, kiedy podziwiałam gwiaździste bieszczadzkie niebo tak piękne, jak w żadnym innym miejscu w Polsce. Kiedy wędrowałam przez moje ulubione Bukowe Berdo lub spoglądałam z dołu na jedną z popularnych połonin. Bieszczady to moje dzieciństwo. I od co najmniej trzech lat powtarzałam, że muszę w Bieszczady, że w tym roku to już na pewno i wciąż coś stawało mi na drodze. Dlatego z tym większą przyjemnością wróciłam w nie w końcu razem z ekipą Kinder Country w ramach projektu „Ludzie i miejsca”. (Zajrzyjcie do pierwszego tekstu o Białowieży, który powstał w ramach projektu oraz koniecznie obejrzyjcie film).
W Bieszczadach wspólnie odwiedzaliśmy dobrze już nam znane miejsce i te zupełnie nowe miejsca. Poznawaliśmy też niezwykle inspirujących i ciekawych ludzi, którzy się pojawili na naszej drodze.
Maciek i Jagoda, czyli Magoda
Nie wiem jak to się dzieje, ale wielu ludzi z miast ucieka właśnie w Bieszczady. Nie brakuje nawet żartów z tym związanych. Słyszeliście o profesorze, który egzaminował studentkę i pytał ją o sprawy polityczne kraju. Dziewczyna na każde pytanie odpowiadała, że nie wie. Profesor w końcu nie wytrzymał i zapytał: A skąd pani jest? – Z Bieszczadów- odpowiedziała, na co profesor zamyślony: „A może by tak to wszystko rzucić i wyjechać w Bieszczady?
Trochę tak właśnie zrobili Maciek i Jagoda. Na pomysł wpadli gdzieś w dalekiej podróży. Wrócili i postanowili poszukać szczęścia w górach. Objęli opieką drewniane chaty, których sporo było w tym regionie. Odnowili jedną chatę bojkowską, a dwie złożyli, przenieśli i rozłożyli ponownie już na swojej działce, z której rozciąga się niezwykły widok na góry. Na pytanie skąd pomysł, by zająć się drewnianymi chatami, Jagoda odpowiada, że zależało im na tym, by dać światu coś od siebie, zadbać by chaty przetrwały jako świadectwo dawnej kultury. Założyli również uroczą agroturystykę, do której zaczęli ściągać ludzie szukający ciszy i spokoju.
Z Jagodą nie mogłyśmy się nagadać. Obie polonistki, obie po logopedii, obie zafascynowane podróżami i z podejściem do życia, w którym przecież chodzi o to, by być szczęśliwym i robić to, co się kocha.
Rozmawialiśmy z Jagodą i delektowaliśmy się otaczającymi nas widokami. W głowie miałam tylko jedną myśl, że koniecznie muszę tu wrócić.
Choć w Bieszczadach byłam wiele razy, to zwykle zatrzymywałam się w Ustrzykach Górnych i mój świat zamykał się w kadrze z połoninami w tle. Oczywiście, że połoniny Caryńska czy Wetlińska to obowiązkowy punkt każdego odwiedzającego Bieszczady. Nie znałam jednak innych ciekawych miejsc. Postanowiliśmy je więc poznać wspólnie.
Zapraszam do obejrzenia filmu:
Ruiny Sobień
To nie do końca Bieszczady, lecz ich okolice. Górę Sobień z czystym sumieniem można jednak nazwać bramą do Bieszczadów. Rozpościera się z niej bajeczny widok na rozlewisko Sanu. Na długo zapatruję się w nurt rzeki. Dawniej wznosił się tu warowny zamek. Miejsce idealne, bo z jednej strony dostępu do zamku broniła rzeka, z drugiej strome skarpy Sobienki.
Góra została uznana za rezerwat przyrody. Występują tu niezwykłe rośliny, które objęto ochroną, ale również owady i płazy.
Skałki Myczkowieckie/Skała Myczkowiecka
Nad ranem koryto rzeki San i okolice Skały Myczkowieckiej opatula mgła. Długo czekamy, przeskakując z zimna z nogi na nogę, aż mgła nieco opadnie i pokaże nam okolicę w całej swojej urodzie. Gdy słońce wznosi się wyżej i ociepla powietrze, mgła opada, a w oddali dostrzegamy popularny pomnik przyrody, czyli Skałki Myczkowieckie, wznoszące się około 30 metrów ponad tzw. martwe koryto rzeki San. Skała ma 600 metrów długości około 25-30 metrów wysokości w najwyższym punkcie. Porastają ją niespotykane w tych stronach rośliny naskalne, zaś w szczelinach przez cały rok gniazdują liczne ptaki.
Ruiny Klasztoru Karmelitów Bosych w Zagórzu
W klasztorach zwykle ogarnia mnie spokój. To miejsca, w których się wyciszam i uspokajam. Idealne, by się wyciszyć. Ruiny klasztoru w Zagórzu położone są na niewielkim wzgórzu (40 m n.m.p.), które dawniej nazywano Marymontem. Otoczone z trzech stron rzeką Osławą stanowią granicę między Beskidem Niskim a Bieszczadami Zachodnimi i właśnie z tego też powodu miasto Zagórz, podobnie jak Góra Sobień bywa nazywany „Bramą Bieszczadów”. Dawniej na całym terenie znajdował się kościół, klasztor, dwie baszty, a także budynki gospodarcze, niewielki park, a nawet ogrody warzywne. Kościół stanowi centralny punkt wzgórza. Idealna do obserwowania okolicy jest wieża widokowa, z której można podziwiać malownicze dorzecze rzeki Osławy oraz Góry Słonne.
Połonina Wetlińska i Caryńska
Połonina Wetlińska (1255 m n.m.p.) jest chyba jedną z najbardziej popularnych. Przy dobrej przejrzystości powietrza z połoniny można dostrzec Tatry. Grzbiet połoniny Caryńskiej (1297 m n.m.p.) rozciąga się na długości około czterech kilometrów. Składają się na niego cztery wierzchołki. Połonina swoją nazwę zawdzięcza najprawdopodobniej słowu „tara”, które po rumuńsku oznacza pole lub ziemię.
Cerkiew w Krościenku
Drewniane cerkwie to chyba jedne z najbardziej charakterystycznych elementów bieszczadzkiego krajobrazu. Mimo, że dziś jest ich znacznie mniej niż przed wojną, to wciąż jednak zapisują się w pamięci i w krajobrazie. Najwiecej cerkwi znajduje się w północno-wschodniej części Bieszczadów, mniej w dolinie Osławy, a w samych Bieszczadach zaledwie kilka. My udaliśmy się na wschód od Ustrzyk Dolnych, gdzie znaleźliśmy drewnianą cerkiew pw. Narodzenia Bogurodzicy, przed wejściem drewnianą wraz z XIX-wieczną dzwonnicą.
Most w Dwerniku
Przechadzam się po moście, delikatnie przesuwając dłonią po drewnianej barierce i zastanawiam się ilu turystów go przekroczyło przez te wszystkie lata, kiedy istnieje. Zatrzymuję się po środku i zapatruję w nurt rzeki San. Zaraz obok do Sanu wpada rzeka Dwernik. Rodzinka z dwójką kilkulatków rozłożyli się z leżakami nad brzegiem rzeki na lewo od mostu.
Jezioro Solińskie
Chociaż Solina nie leży w Bieszczadach, tylko w górach Sanocko-Turczańskich to wiele osób Solinę z Bieszczadami kojarzy. Bardzo często turyści podążający w Bieszczady, przed albo po wyjściu w góry, właśnie tu się zatrzymują, mając zaporę solińską na liście atrakcji do zobaczenia.
Niektórzy specjalnie przyjeżdżają na cały urlop nad jezioro. W latach, kiedy chodziłam do podstawówki i mieszkałam na południu Polski, połowa moich szkolnych znajomych wyjeżdżała na wakacje nad Solinę właśnie.
A samo jezioro to nic innego jak sztuczny zbiornik retencyjny, który powstał na skutek spiętrzenia wód rzeki Solinki, znajdującej się poniżej jej ujścia do Sanu.
Bieszczady są na tyle magiczne, że trudno tam pojechać tylko na kilka dni. Kuszą, by zostać na dłużej, by poznać jeszcze więcej ciekawych i niezwykłych miejsc, by eksplorować, poznawać, smakować, a może i zostać na stałe.
Tekst powstał w ramach projektu Kinder Country „Ludzie i miejsca”
Uwielbiam Bieszczady, byłam tam już wiele razy podczas studiów, a teraz od czasu do czasu chętnie wracam
Kocham Bieszczady, miłością bezwzględną <3 tylko mają jeden minus – są zdecydowanie za daleko od Trójmiasta 🙂
Bieszczady jak to Bieszczady – piękne i magiczne. Ale realizacją projektu „Ludzie i miejsca”, zapowiadającego się bardzo interesująco, jestem trochę rozczarowana. Strasznie mało tego „pryzmatu” 🙁
Rzucić wszystko i pojechać w Bieszczady – każdy zna to powiedzenie, ale jeszcze jakiś czas temu nie wiedziałem co Bieszczady mają do zaoferowania. Dwa lata temu miałem przyjemność pierwszy raz zwiedzić popularne, mityczne miejsce ucieczek polaków. Do dzisiaj, gdy życie daje w kość, powtarzam sobie to zdanie w głowię – jeszcze tam wrócę!
Świetny tekst, dzięki!
Zdecydowano jedno z moich ulubionych miejsc na mapie Polski, do którego chętnie wracam.
Góry ,,Bieszczady” prawdę muwiąc
dają dużo energii:
https://youtu.be/n-MnQAgsKo8
Bardzo fajny wpis. Osobiście jeszcze nie miałem okazji wybrać się w tamte strony, ale w tym roku planuję tam spędzić urlop, a więc nadrobię zaległości 🙂
Wyprawa w Bieszczady, zawsze dla mnie była czasem odpoczynku, bliskości z naturą i swego rodzaju wolnością. Po wyprawie jeden dzień relaksu nad jeziorem Solińskim – polecam można popływać 😉
https://www.emilsiedlarz.pl/