O tym, że znajomość języków obcych jest ważna, zdaje sobie sprawę niemal każdy. Niestety często na naukę języka w tradycyjny sposób brakuje czasu. Warto wówczas zastanowić się nad innymi możliwościami, np. nauką online.
Me llamo Anita. Soy Polaca. Vivo en Gdańsk al lado del mar. – To było mniej więcej tyle, ile potrafiłam powiedzieć, gdy po raz pierwszy jechałam do Gwatemali.
Znałam jeszcze trochę pojedynczych słów, czy zwrotów, ale cały czas wierzyłam w to, że dopiero na miejscu nauczę się znacznie więcej.
Hablas bien, pero tu idioma es un pocito de la calle. – powiedział mój nauczyciel Kubańczyk, (co znaczyło tyle, co: Mówisz dobrze, ale twój język jest taki trochę z ulicy), do którego poszłam na lekcje w Gdańsku, zaraz po powrocie z Gwatemali.
Najważniejsze porozumienie
Dla mnie zawsze najważniejsze było to, by się dogadać i porozumieć. Że z ulicy, że z błędami? No trudno. Fajnie byłoby mówić perfekcyjnie, ale najważniejsze, by inni mnie rozumieli, a ja ich.
Z nauczycielem Kubańczykiem ciągle coś szło nie tak. A to jemu coś wypadało, a to ja musiałam wyjechać. Tydzień po tygodniu mijały, ja znów ruszyłam w podróż i temat podtrzymywania zdobytej umiejętności porozumiewania się nowym językiem, upadł.
Rok później ruszyłam ponownie do Ameryki Środkowej, tym razem na 3 miesiące. Pierwsze dwa tygodnie musiałam przypominać sobie słowa i konstrukcje gramatyczne. Nie, to nie był zmarnowany czas, ale o ile więcej bym skorzystała, gdybym poćwiczyła język przed wyjazdem (nie tylko biernie oglądając filmy). Zawsze jednak rozbijało się o nauczyciela lub szkołę, do której pójść nie mogłam.
Po ponad pięciu latach od tej pierwszej podróży ponownie wracam w te rejony. Tam, gdzie wszystko się zaczęło. Do Gwatemali. Postanowiłam nie popełnić tego samego błędu sprzed lat i przypomnieć sobie język znacznie wcześniej.
I tu pojawił się problem…
Do szkoły przecież nie pójdę. Nie, dlatego że nie chcę, ale moja praca, która wiąże się z częstymi i nieraz nagłymi wyjazdami na regularne lekcje mi nie pozwala.
Jedyna opcja – prywatny nauczyciel. Zaczęłam poszukiwania.
Zależało mi na częstej nauce, a przede wszystkim w miarę elastycznej, bez stałych dni i godzin. W przypadku wielu nauczycieli, do których pisałam, okazało się to niemożliwe lub trudne do zrealizowania. W końcu każdy ma swoich uczniów, swoje dodatkowe zajęcia lub stałą pracę.
Do niektórych, tych bardziej elastycznych, musiałabym jechać pół godziny albo i dłużej w jedną stronę i tracić czas, którego sama mam jak na lekarstwo.
I wtedy mnie olśniło
Przypomniałam sobie, że krótko po powrocie z drugiego wyjazdu do Ameryki Środkowej, zaczęłam lekcje online z moim dawnym nauczycielem z Gwatemali. Przypomniało mi się, że to był całkiem niezły sposób. Znów zaczęłam szukać i trafiłam na Szkołę Językową Paroli, która oferuje naukę kilku języków w systemie online: angielskiego, włoskiego, niemieckiego, a nawet rosyjskiego przez Skype. No i oczywiście hiszpańskiego.
Moją nauczycielką została Beata. Pomijam, że niezwykle sympatyczna i kompetentna, ale też bardzo elastyczna. Godziny zajęć planujemy z tygodnia na tydzień. Raz rano, następnego dnia wieczorem, bo poranny trening na to mi nie pozwala. Raz mam tylko godzinę, innego dnia dwie. Wszystko zależy od tego, ile mamy czasu do rozdysponowania.
Nauka z Beatą okazała się zupełnie inna, niż ta, którą pamiętam z moim nauczycielem z Gwatemali. Mimo że nie jest nativem, to okazała się lepsza.
Jakie są te różnice?
- Nie ogranicza mnie różnica czasu pomiędzy krajami (Z Danielem trudno było się umówić, ponieważ różnica czasu między Polską a Gwatemalą to 7-8 godzin)
- Mam pełną dowolność i elastyczność oraz szybki kontakt w razie nagłych zmian (z Danielem nie mogłam się tak szybko połączyć w nagłych przypadkach, w których byłam zmuszona przełożyć lub przesunąć lekcję)
- Mam przed sobą „wirtualną klasę”, a nie twarz nauczyciela. Na „tablicy” piszemy zadania, robimy notatki, poprawiamy błędy itd.
- Wreszcie zrozumiałam wiele zagadnień gramatycznych. Wprawdzie posługiwałam się nimi, ale dość intuicyjnie i nie zawsze poprawnie, ale przede wszystkim dlatego, że nie do końca rozumiałam wytłumaczenie zasad w języku hiszpańskim. Tłumaczenie zasad w ojczystym języku bywa pomocne.
Po kilkunastu lekcjach
Za mną już trzy tygodnie nauki, kilkanaście lekcji i sporo powtórzonego materiału. Wystarczyła jednak pierwsza lekcja, bym zakochała się w tym sposobie nauki. Przecież patrzenie na nauczyciela nie jest wcale do czegokolwiek potrzebne, prawda? Ważne, że się go słyszy i z nim rozmawia. Ważne, że wracam z treningu biegowego z lasu i nie muszę się malować, szukać odpowiedniego ubrania, a potem tracić czas na dotarcie na zajęcia (dzięki czemu mogę dłużej pospać), ale po ekspresowym prysznicu, nawet w rozciągniętym dresie, mogę od razu siąść do lekcji. Dla mnie błogosławieństwo!
Dla kogo jest nauka języka online?
Niektórzy twierdzą, że to nie dla nich, że wolą osobisty kontakt „face to face”. Według mnie to też jest osobisty kontakt. Słyszę głos i rozmawiam, a to najważniejsze w nauce. Nie muszę patrzeć mojej nauczycielce na usta, by zrozumieć, co do mnie mówi.
Czasy się zmieniają. Wielu rzeczy uczymy się online, oglądając, chociażby tutoriale na youtubie. Oczywiście tutoriale nigdy nie zastąpią żywego człowieka, ale przy pracach niemanualnych. Przy nauce języka kontakt przez skype zupełnie wystarcza. Nie dekoncentruje, a pozwala się skupić na głosie i zadaniu do wykonania.
I nie chodzi o to, że żyjemy w ciągłym pośpiechu i na nic nie mamy czasu. Ja go mam, ale wolę ten czas spędzony w korkach na dojazdach do szkoły, poświęcić na zrobienie zadania, poczytanie książki czy spokojne wypicie kawy i złapanie oddechu.
- Dla tych, którzy mają mało czasu i bardzo go sobie cenią.
- Dla tych, którzy chcą się uczyć więcej. Zaoszczędzony czas na przejazdach i przygotowywaniu się do wyjścia można poświęcić na zrobienie dodatkowych zadań.
- Często wyjeżdżają, bo nie ma znaczenia, gdzie jesteś. Ważny jest dostęp do internetu. Wówczas nawet podczas wyjazdu nie trzeba przerywać lekcji (dla mnie bomba!)
- Dla tych, których zajęcia grupowe stresują i sprawiają, że brakuje odwagi, by mówić.
- Dla tych, którzy mieszkają z dala od ośrodków miejskich i dobrych szkół językowych.
Inne metody
Metoda oczywiście sama w sobie nie jest tak ważna. Najważniejsze, by sposób, który wybierzemy, był skuteczny. Zapytałam Was na fb, w jaki sposób uczycie się języków. Poza szkołą i prywatnym nauczyciele wskazaliście: naukę indywidualną: książki, internet, oglądanie filmów, czytanie książek, rozmawianie ze znajomymi z innych krajów, różnego rodzaju aplikacje, spotkania językowe w różnych miastach.
Osobiście to wszystko dołączam, ale do nauki z kimś. Wiecie dlaczego? Bo człowiek z natury to istota leniwa. Ja wprawdzie cierpię na pracoholizm i zawsze do ważnych dla mnie rzeczy mam motywację, ale często było tak, że planowałam: tego i tego dnia przez godzinę uczę się hiszpańskiego. W najlepszej opcji kończyło się na zmarnowaniu godziny na szukanie czegoś wartościowego, z czego mogłabym się pouczyć. Zwykle kończyło się jednak tym, że o 21 czy 22 łapałam się na tym, że już jest tak późno, a ja cały czas pracowałam i nie miałam na nic innego czasu.
Lekcje mnie mobilizują. Lektorka mnie mobilizuje i zadania domowe, które od niej dostaję. Ja jestem zadaniowcem. Dostanę zadanie do wykonania, to zrobię. I nie chodzi o to, że bez tego odpuszczam. Wiele osób mówi mi, że chciałoby być tak zmotywowaną i systematyczną osobą jak ja (ja czasem na to narzekam, że taka jestem), a mimo wszystko samej było mi ciężko się zmobilizować do systematycznej nauki.
Jeśli nie macie więc za dużo czasu, by jeździć do szkoły i chcecie się w końcu nauczyć języka lub podtrzymać to, co już umiecie, zastanówcie się nad opcją online.
Tekst powstał przy współpracy ze Szkołą Językową Paroli.
Preferuję indywidualną naukę z lektorem, ale jako uzupełnienie korzystam z innych form: aplikacje do nauki języków, oglądanie filmików do nauki języka czy udział w webinarach językowych. W kwestii nauki języków obcych internet daje wiele możliwości i jak się dobrze poszuka, to każdy może znaleźć taką formę, która mu odpowiada. O szkole Paroli poczytam, bo nie jej znam. Jestem z pokolenia „ubogiego” w języki obce, więc swego czasu podjęłam decyzję, że rozpocznę naukę dla siebie i bardziej komfortowego samopoczucia w czasie wyjazdów za granicę. I tak – angielski od dobrych paru lat, a od pół roku hiszpański. Lekcje ze wspaniałymi lektorkami plus samodzielne poszukiwania zadań, ćwiczeń, zestawień słówek – i tak krok po kroku do przodu na miarę czasu i swoich możliwości. No i to przyjemne uczucie osobistej satysfakcji. Pozdrawiam 😉
Dziękuję za ten komentarz. Ja tak samo uważam, że indywidualne lekcje z lektorem plus uzupełnienie w postaci filmów, aplikacji itd to najskuteczniejsza metoda. Trzymam kciuki za postępy z hiszpańskim 🙂
Dziękuję za miłe słowa w kierunku Paroli i naszej lektorki, Beaty. Cieszę się, że taka forma nauki Ci odpowiada i mam nadzieję, że miła atmosfera zajęć, jak i cała organizacja oraz przebieg kursu przełożą się na progres językowy. Saludos! 😉
Przyjemność po mojej stronie. Progress już jest 🙂
Wow! Pani Anito! Tak się cieszę, że leci Pani do Ameryki Łacińskiej! Nareszcie! Życzę wielu wspaniałych wrażeń! Może nasze drogi się zejdą tutaj! Mam nadzieję, że dostała Pani moje maile! Suerte con todo!
Myślę, że to bardzo dobry sposób na naukę języka obcego, zwłaszcza dla osób, które mają mało czasu 🙂 Poza taka formą nauki bardzo często odpalam radio, aplikacje, lub oglądam filmy w języku, którego aktualnie się uczę 🙂