W podróży czasem jest jak w programie „Randka w ciemno”, który już dawno zniknął z ekranów naszych telewizorów. Nigdy nie wiesz, kim jest osoba, którą spotykasz, kogo złapiesz na stopa, na kogo wpadniesz na mało uczęszczanych szlakach, na pustej plaży albo w sklepiku na granicy.
Wprawdzie w drodze masz możliwość „rzutu okiem” i szybkiej oceny, ale też ta pierwsza ocena może wyprowadzić nas na manowce. W „Randce w ciemno” zwykle było trzech kandydatów, którzy odpowiadali na ambitne lub zwykle mniej ambitne pytania. To sondowanie pozwalało w mniejszym lub większym stopniu ocenić kandydata. W rzeczywistości, w drodze mamy mniej czasu na rozpoznanie, ale też często zupełnie nie mamy wpływu na to, kto na tej naszej drodze stanie. Zwykle w drodze trafiam w dziesiątkę albo w prawie dziesiątkę. Sami sympatyczni ludzie. Nie zawsze można mieć takie szczęście. Czasem za parawanem kryją się osoby, których wolałybyśmy nie spotkać. Sprawdźmy, kto za nim jest.
KANDYDAT NR 1
Wzrost: niski
Kolor włosów: trudno powiedzieć, głęboko nasunięta na oczy czapeczka
Kolor oczu: czarne
Wiek: dwadzieścia parę lat
Profesja: Rybak
Kraj: Salwador.
Miejsce spotkania: plaża Barra del Santiago, Salwador.
Cechy charakterystyczny: obłęd w oczach
Kandydat nie jest przystojny. Z oczu wyziera lekkie obłąkanie. Lubi włóczyć się po pustej plaży wieczorami i napędzać stracha spotkanym przypadkowym turystkom. Zaczyna od zaczepek słownych, od zawołań, które z trudem przeciskają się przez huk fal. A potem jest już tylko mocny chwyt dłonią między uda i wysyczane słowa: „Chcę seksu!”. Zero subtelnych aluzji, wysublimowanych słów, zawoalowanych sugestii. W żaden możliwy sposób nie wzbudza pozytywnych emocji. Za to strach, przerażenie tak. Serce wali, ale z przerażenia i z wysiłku, bo biegnę, ile sił w nogach, by znaleźć się już wśród ludzi, by wiedzieć, że jestem bezpieczna. Łzy, które ciekną po mojej twarzy na pewno nie są łzami szczęścia. Kandydat numer 1 zostaje daleko w tyle.
KANDYDAT NR 2
Wzrost: średni
Kolor włosów: ciemny blond
Kolor oczu: jasne
Wiek: około dwudziestu lat
Profesja: Sprzedawca
Kraj: Turcja
Miejsce spotkania: granica bułgarsko-turecka
Cechy charakterystyczne: wyjątkowo jasne jak na Turka włosy
Jest młody. Subtelny. Sympatyczny. Dużo się uśmiecha, zagaduje, choć znajomość języka obcego jest mu…obca. Ale jest zaradny. Wpisuje całe zdania w translator, a ten nam tłumaczy. Pełen empatii, wyjaśnia, że białe kobiety uważane są w Turcji z prostytutki (czy to na pewno przestroga czy może zawoalowana propozycja, zastanawiam się) Szybko okazuje się, że jednak propozycja. Nawet nie musi nic mówić. Wystarczy, że pokazuje. No, bo dlaczego miałby się nie pochwalić, że ma penisa? A jak ma to może się nim zabawić. Nawet bez aktywnego udziału białej kobiety, która wystarczy, że jest i że można się na nią gapić. Ale biała kobieta szybko przekreśla kandydata nr 2, zostawiając go w sklepie ze spuszczonymi spodniami.
KANDYDAT NR 3
Wzrost: wysoki (choć trudno określić na siedząco)
Kolor włosów: czarne
Kolor oczu: ciemne
Wiek: około czterdziestki
Profesja: kierowca TIRa
Kraj: Turcja
Miejsce spotkania: trasa Polska – Barcelona
Cechy charakterystyczne: złoty łańcuch na szyi, złoty sygnet
Bezpośredni i stanowczy. Chce nas zabrać na stopa, a właściwie tylko jedną. Na to nie wyrażamy zgody. Dwie albo żadna. Po kilku godzinach naszego oczekiwania na innego kierowcę, a jego „pauzowania”, macha na nas. Zabierze dwie, ale plecaki każe wrzucić na pakę. Na to też się nie zgadzamy. Okazuje się jednak, że jest też zdesperowany. Wsiadamy z plecakami do przodu. Mówi po rosyjsku trochę, ale my nie. Jest obrotny. Na migi, po turecko-rosyjsku z pojedynczymi angielskimi wtrąceniami próbuje do nas zagadywać. Po trzech minutach pada magiczne pytanie: „Husband?”. Machamy mu przed oczami zaobrączkowanymi palcami, oddychając z ulgą, że pierwsze lody zostały przełamane. Jest mąż, jest święty spokój. Minutę jednak później pada kolejne magiczne pytanie: „Sex no problem?”. Problem, problem wrzeszczymy jedna przez drugą. Tylko, co dalej. Żadna z nas już nie chce z nim jechać. Tym bardziej, że kandydat nr 3 zaczyna zbaczać z trasy, na którą się umawiałyśmy. Autobahn, highway!, mówimy pokazując na mapę, a on macha ręką i mamrocze coś o stacji benzynowej. Za nic nie można się dogadać. Po chwili gdzieś dzwoni, a nasza wyobraźnia już pracuje. O co chodzi?! Gdzie my jedziemy? Chcemy wysiąść. Dostaję telefon do rąk. „Frend. Poland”, mówi kandydat nr 3. W słuchawce faktycznie polska mowa, choć akcent bardziej rosyjski. Na tyle jednak wszystko zrozumiałe, że trafia do mnie, że musimy zjechać na inna drogę, bo tam jest też stacja benzynowa, tańsza, że nie mamy się niczego obawiać. I w momencie, gdy mam już oddawać słuchawkę właścicielowi słyszę na koniec rozmowy: „Ale seks to nie problem?”. Ewakuacja, krzyknęłam, ciskając w kierowcę telefonem, a sama łapiąc za plecak. TIR zwolniła akurat przed światłami. Wyskoczyłyśmy. Kandydata nr 3 zostawiłyśmy zaskoczonego, ciesząc się, że nie zgodziłyśmy się na umieszczenie plecaków na pace.
Podsumowanie „Głosu”
Kandydat nr 1 Jest romantyczny. Lubi zachody słońca i spacery po plaży. Choć jest rybakiem, to bardziej od łowienia ryb, lubi łowić samotne turystki. Kandydat nr 2 ma w sobie coś z ekshibicjonisty. Wprawdzie nie chodzi na co dzień w czarnym płaszczu i czas najczęściej spędza na granicy tureckiej, sprzedając słodycze i parząc herbatę, ale znajduje też czas na typowo męskie rozrywki. Kandydat nr 3 nie grzeszy subtelnością, ale wielu może docenić jego prostolinijność i szczerość. Nie lubi komplikować sobie życia, dlatego zawsze mówi, co myśli. Wybór należy do Ciebie?
Randka w ciemno kieruje się swoimi prawami. Kandydatów jest trzech, więc i ja przy tylu zostanę. W trakcie moich podróży jeszcze kilku pewnie by się znalazło. Całe szczęście nie ma ich aż tak wielu. Dlaczego? Bo staram się nie lekceważyć kultury krajów, do których jadę, słucham zwykle swojej intuicji i ufam jej, postępuję rozsądnie i w podróży staram się po prostu nie być głupia. Bo głównym powodem tego, że przydarzają się nam trudne, niebezpieczne czy nieprzyjemne historie jest nasza własna głupota. Ale kobiety podróżujące, choć w wielu kwestiach mają łatwiej niż mężczyźni, to w niektórych, a przede wszystkich w kontaktach z mężczyznami mają trudniej i bardziej muszą uważać.
Najczęstszymi pytaniami zadawanymi podróżującym solo kobietom są pytania dotyczące obaw, strachu i stosunków damsko-męskich. Tak, boję się. Tak, mam obawy. Tak, z facetami w podróży jest czasem bardzo trudno, odpowiadam. Nie zaklinam rzeczywistości i nie stwarzam idealnego obrazu podróżniczego życia, bo w podróży kobiecie może być czasem bardzo łatwo, a innym razem trudno, czasem nawet może znaleźć się w niebezpieczeństwie.
Kandydat nr 1, Sri Lanka. Dwa dni w Kolombo sugerują, ze wszystko w porzadku. Jest miło, ciekawie i neutralnie. Człowiek jest filmowcem, ma wystarczająca cyferke przed IQ i wyjazd z nim na północ wydaje sie rozsądna opcja. W pociagu zaczyna sie dostawiac, a ostatecznie ładuje z nim po środku niczego. On nacpany trawa, ja z nozyczkami w ręku w swoim namiocie, tak na wszelki wypadek. Kandydat nr 2, Laos. Miła rozmowa przed guest housem ze znajomym właścicieli. Decydujemy sie zjeść jakaś kolacje. Juz z niej wracając na skuterze pyta czy moze ze mną zostać w pokoju. Nie moze. Nagle gwałtownie zawraca, przyspiesza i jedzie w nieznana stronę. Ponoć ucieka przed policja, ktorej ja nie widziałam. Na skrzyżowaniu staje, a ja schodze ze skuteru pod byle pretekstem. Pójdę pieszo. Kandydat nr 3… Nie wiem. Kilku chętnych na couchsurfingu, kilka propozycji ba ulicy. Ale chyba nie ma żadnego mocnego… Czytaj więcej »
Oby nie było Ewa żadnych mocnych kandydatów więcej 🙂 Tego Ci życzę i sobie zresztą też nie.
Chryste. Takie teksty uświadamiają człowiekowi, jak bardzo różni się nasza – kobiet i mężczyzn – sytuacja. Swego czasu średnio obchodziła mnie dyskryminacja w pracy ze względu na płeć (przesaaaaaada), póki sam jej nie doświadczyłem.
A w podróży… tak, zdecydowanie wolę mniejszą wolę pomocy ze strony tubylców, na rzecz spokojniejszych nerwów w czasie samotnych podróży. Widoczne w ciemności białe, wyszczerzone ząbki oznaczać mogą co najwyżej „damy mu porójną cenę, frajerowi”.
Życzę mniej kandydatów dziewczyny!
Wiele osób krzyczy, że kobiece podróżowanie nie różni się od męskiego. I w większości aspektów faktycznie nie. Ale niestety w związku z mężczyznami jest nam trudniej. Mogę ubrać worek od ziemniaków na siebie, ale w innych krajach zawsze będę biała i to się tylko liczy.
Kandydat nr 1, miejsce akcji: Fulda. Podstarzały dandys z żelowanym alfem na głowie. Początkowo wydawał się być bardzo miły, pogadaliśmy trochę o mojej podróży, opowiedział mi co nie co o miastach, które będę mijać po drodze, ale potem zaczął mnie trącać, poklepywać i stał się natrętny. Chwalił się swoim apartamentem z jacuzzi, wyborem przeróżnych win, jakie trzyma na specjalne okazje i koniecznie chciał mnie zaprosić do siebie. W pewnym momencie położył mi rękę na kolanie i zapytał, czy aby nie czuję się samotny. Nie odpowiedziałem od razu, gdyż usiłowałem w myślach przetłumaczyć na niemiecki zdanie „jak się zaraz nie odczepisz, to dostaniesz po mordzie”. Niestety, mój rozmówca zinterpretował moje zachowanie za milczące przyzwolenie i rozochacał się coraz bardziej. Postanowiłem skończyć z dyplomacją. Wstałem gwałtownie, wcisnąłem kapelusz na głowę i już miałem pogrozić mu pięścią przed nosem, dodając do tego gestu wypowiedziane… Czytaj więcej »
Michał słyszałam o „męskich” kłopotach też. Np. brat znajomej złapał na stopa kierowcę tureckiego. Kierowca widząc zmęczenie pasażera zaproponował, żeby przespał się w drodze na jego łóżku (to był tir). Chłopak obudził się na postoju, gdy kierowca ściągał mu spodnie 🙂
Mental note: żadnego jeźdżenia tirami na stopa!
Igor mental note: żadnego z tureckimi kierowcami tirów 😉
Matko aż mnie ciarki przeszły po plecach……
Oh Turcy…skąd to znam 🙂 jeździłam stopem z kolegą, oficjalnie byliśmy małżeństwem… a i tak propozycje były, macanki za kolanko, i robienie sobie dobrze w aucie przy nas (!)…(ja akurat spałam, ominęły mnie te widoki). Innymi razy gdzieś w Europie – Turcy za kierownicą w około 8/10 przypadkach zawsze pytali bezpośrednio czy pośrednio czy „sex no problem?”.
Post lubię, historie niekoniecznie.
Kandydat nr 1 Wzrost: średni Kolor włosów: czarne Kolor oczu: ciemne Wiek: około czterdziestki Profesja: choreograf w teatrze tańca na Manhattanie (tak twierdzi) Kraj: Włochy Miejsce spotkania: grecka wyspa Naksos Napotkany o zmroku przy zejściu z plaży kandydat jest przystojny jak Apollo. Zagaduje piękną angielszczyzną, przedstawia się, opowiada o swojej pracy. Wprawnym okiem osoby zajmującej się tańcem diagnozuje u mnie problemy w poruszaniu się, migiem rozkłada kocyk, obejmuje mnie i oferuje w celach leczniczych „Special vaginal treatment”. Wyrywam się i odchodzę, nie dopytując o narzędzie, którego miał użyć do terapii;) Kandydat nr 2 Wzrost: średni Kolor włosów: czarne Kolor oczu: ciemne Wiek: około pięćdziesiątki Profesja: kierowca busa Kraj: Iran Miejsce spotkania: okolice Meszchedu W Iranie prywatne samochody… Czytaj więcej »
Fajnie, że ktoś opisuje także takie sytuacje, a nie tylko to co jest wspaniałe i miłe. Wiadomo, że może to odstraszyć niektórych od podróżowania, ale jest także przestrogą, dzięki której można później uniknąć nieprzyjemnych zdarzeń.
Kazda z nas chyba miala takich albo innych „kandydatow”. Dla mnie najciekawszym egzemplarzem byl masazysta, ktory podczas masazu zaporoponowal „zrelaksowanie mnie” w bardziej jego zdaniem skuteczny sposob :-}
Sesja masazowa niezwlocznie dobiegla konca…
Przypuszczam, że nie ma takiej, która by nie miała. Chyba wówczas świat, by się skończył 😉
Ale bełkot.
To i ja dołączę. Był jeden Izraelczyk, który z umówionej wycieczki po mieście chciał zrobić wycieczkę w stronę łóżka, a na kiedy już wydawało mi się, że mu wytłumaczyłam sytuację i rozstalismy się pokojowo, wysłał zdjęcie swojego penisa z pytaniem, czy polkne go całego. Był drugi namolny Izraelczyk, który po niedoszłej kolacji wystawił mi na CS bardzo niemiły komentarz. Był też Pakistanczyk, on z kolei chodził za mną krok w krok przez kilka godzin. Nie wiem, jak to robił, ale nie mogłam gościa zgubić. Było takich wielu, niby nic, a niesmak pozostał. Dla przeciwwagi – w podróży spotkałam znacznie więcej otwartych, interesujących mężczyzn, niż takich creepersow. Pozdrawiam wszystkie kobiety podróżujące solo 🙂
#JaTeż, choć akurat, co paradoksalne, częściej w rodzinnym kraju niż w podrózy. Ale najbardziej przerażające jest takie podejście, które prezentuje np Patrycja. Samotna podróżniczka wciąż słyszy, że prosi się o kłopoty. Jeśli coś mi się stanie, internauci westchną (a bliscy pomyślą): „sama była sobie winna”. Klasyczne przerzucanie winy na ofiarę. https://randomtravelstories.com/2017/10/18/metoo-czyli-bezpieczniej-czuje-sie-w-podrozy/
Trafiłam na różnych .Straszne to .O większość się zapomniało .Chyba mózg to robi bo wie że jest to konieczne żeby zapominać takie historie .chyba każda z nas coś podobnego przeżyła w swoim życiu, nawet w Polsce i we własnej pracy.
Oj tak.intuicja to jest to co czesto nam ratuje zycie itd. Z jednej strony jestem mega ostrozna ale z drugiej strony otwarta na ludzi bo na szczescie dobrych jest sto razy wiecej niz zlych. Zaczepek spotykalam mnostwo – na szczescie nie musialam uciekac. Ale raz beda u kogos w cs – cos mi nie pasowalo w facevie co mnie goscil – i ópuscilam jego mieszkanie mimo ze nue mialam sie gdzie podziac. Kilka dni pozniej dostal kilka negatywnych komentarzy ze ludzie stracili w jego mieszkaniy – wszystkie pieniadze jakie mieli. Wiec jednak bylo warto spedzic kilka godzin tlukac sie z walizka znajdujac jednak inne schronienie
To takie trochę dziwne. Podróżowanie to Twój wybór. Wiadomo jakie mamy czasy, a może inaczej od zawsze żyli/ą „dobrzy” i „źli” ludzie na tym świecie. Podróżując sama czy z kimś zawsze możesz napotkać niebezpieczeństwo. I dobrze o tym wiesz. Wchodzisz w to świadomie czyli przyzwalasz na to że mogą Cie spotkać dobre jak i złe momenty. Akceptujesz to. Powiedziałaś „tak” na to co może Cie spotkać więc dziwią mnie ewentualne żale. Podjęłaś decyzję świadomie.
Po pierwsze nie wylewam żali. Po drugie niezależnienna co się w życiu decyduję ja, czy inna kobieta, to na pewno nie decydujemy się na to, by nas ktoś np. molestował. O to chodzi w akcji #jatez
Wydaje mi się, że ludzie nie dokońca rozumieją. Aktorki po latach wyjawiły, że zostały molestowane przez Harveya Weinsteina. Czy Alyssia Milano miała wybór? Miała. Mogła powiedzieć nie i iść z tym na policję, nagrać propozycję iść do mediów itp ale wygrała chęć bycia sławną. Przyzwalała na to. Była świadoma. Nikt jej do łóżka nie zaciągał. Co innego jeżeli chodzi o kobiety napadnięte, zgwałcone, dzieci które nie są świadome zagrożenia, przemoc. Piszecie jestem czujna, instyktownie nie idziecie ciemną ulicą w obcym kraju bo wiecie co Was może tam spotkać. Czyli dokonujecie świadomego wyboru aby tego uniknąć. Dziewczyna która chce być sławna za wszelką cenę sama się na to godzi. Ona miała wybór.
Patrycja Pati mało Pani wie i z całym szacunkiem nie przeszła tego więc łatwo jest w ten sposób pisać. Szczerze współczuję, że nie potrafi Pani a zwłaszcza nie chce troszkę więcej empatii”wykazać”. I nie mam na myśli tylko „sprawy Weinsteina”. Smutno mi strasznie gdy kobiety takie rzeczy piszą.
Nawet nie wie Pani co przeszłam, nie zna mnie Pani to proszę nie oceniać.
Patrycja Pati oceniam Pani wpis. Nic w nim dobrego. Wcale mnie nie dziwi, że kobiety nie zgłaszają. Mnie pomogła bardzo moja mama i jej koleżanka. I nie śmiałabym w ten sposób napisać o przeżyciach innej kobiety{zwłaszcza takich} albo w ogóle w ten sposób. I cały czas mi smutno po tym Pani wpisie.
Nie. Oceniła Pani mnie poprzednim wpisem „mało Pani wie i z całym szacunkiem nie przeszła tego”. Każdy ma swoje przeżycia i zdanie z krórym może się podzielić. Jeżeli chce mnie Pani obrażać to nie tędy droga
Małgorzata Wielechowska Małgosiu proszę się nie przejmować. Ja uważam tak, jak pani. I też mi przykro, gdy „kobieta kobiecie wilkiem”. Smutne to bardzo.
Anita Demianowicz Podróże / Fotografia / Reportaż dziękuję Ci bardzo, Aniu{jeśli można po imieniu}?! Pozdrawiam serdecznie!
Bo to tak jest . Świat nie jest idealny..są i czubki i inni ..inne… stając lekko w obronie tych twoich kandydatów. To że tak postępują to w sporej mierze sporej.. wina bialych kobiet.europa.usa.australia. zwiedzając świat sam czesto zazenowany jestem.choc widziałem juz wiele . żadna mulatka arabka afrykanka nie zachowa się tak jak „brudna”biala. Tak nazywana często. One siebie szanują-cokolwiek by powiedzieć. Po drugie samotne włóczki dają wiele skojarzen.i przyciągają uwagę niebezpieczne sytuacje. Ot życie. Ja nie spotykam samotnych „czarnych”dziewczyn z plecakiem . Ot życia esencja. Ciaoo
Mocny tekst. Zaniepokojenie mieszające się z szacunkiem do odwagi, którą w sobie masz przemierzając świat.
Ja tez pozdrawiam z Salvadoru 😀 Dzis Juayua a jutro El Tunco 😉
Bartek Ja jeszcze jutro jestem w El Tunco Moja przyjaciółka wraca do Antigua a ja do piątku zostaje i wyjeżdżam w piątek stad na lotnisko. Może jakieś piwko wieczorem?
No ba juz wysylam wiadomosc 🙂
Tak.
Fotka piękna Ale ” Randka w ciemno” – nóż w kieszeni sam się otwiera…
Ryszard no cóż tak to bywa czasem niestety 🙁