Może to głupie, ale bardzo lubię czas spędzany na lotnisku. Wielu uważa, że czekanie na nim, wcześniejsze odprawianie się, tranzyty i oczekiwania na kolejne loty to strata czasu. Może jest i w tym trochę prawdy, choć wszystko zależy, jak ten czas „w drodze” spożytkujemy.
Nie przepadam za odprawami, sprawdzaniem, wypytywaniem. Lubię za to wpatrywać się w płytę lotniska i patrzeć na odlatujące samoloty.
Lubię też czuć ten dreszczyk emocji, który nasila się na lotniskach. To oczekiwanie na nową przygodę albo na powrót do domu i spotkanie z bliskimi. Jedno i drugie jest ekscytujące.
Czas na lotnisku to dla mnie takie bycie pomiędzy, w zawieszeniu. Jeszcze nie tam, a już nie tu. Bardzo lubię to uczucie.
Oczywiście nie na wszystkich lotniskach się odnajduję. Są takie, na których czuję się jak intruz, np. na lotnisku w mojej ukochanej Islandii, gdzie przepisy nie pozwalają na spanie. Pamiętam, gdy zmarł mój Tata, a ja musiałam przejechać jeszcze prawie 100 km rowerem, by dotrzeć na lotnisko. Zmęczona i wykończona psychicznie i fizycznie, potrzebowałam snu. Nie dało się, bo co się rozłożyłam, podchodził ochroniarz i delikatnym szturchaniem butem, budził i nakazywał wstać.
Trudno mi zliczyć, na ilu faktycznie lotniskach byłam. W Berlinie, Madrycie, Barcelonie, Huston, Meksyku, Szwajcarii, Wietnamie, Gwatemali, Stambule, Iranie, Turkmenistanie, Brukseli, Frankfurcie i wielu innych. Różnie bywało. W Huston, mimo że nie wolno zostawać na noc, uprzejma pracownica wpuściła mnie bocznym wejściem i pozwoliła na lotnisku przeczekać 12 godzin do następnego lotu.
W Turkmenistanie, w maleńkiej poczekalni, jeszcze przed odprawą, strażnicy nie widzieli problemu, byśmy rozłożyli się na ławkach i przespali całą noc.
Nigdzie jednak nie czułam się dotąd tak dobrze, jak na lotnisku w Amsterdamie. I wcale nie piszę tego, dlatego że to lotnisko „domowe”, hub mojego partnera, czyli linii lotniczych KLM. A Piszę o tym, dlatego że niczego takiego wcześniej na żadnym lotnisku nie widziałam.
Place zabaw, małe eksperymentatorium dla dzieci. Strefy szybkiego relaksu, a nawet SPA, w którym można odpocząć i na chwilę zapomnieć o byciu w podróży. Można posiedzieć w bibliotece, pójść do muzeum, a nawet na spacer do parku na tarasie widokowym. Zamiast niewygodnych twardych metalowo-plastikowych krzeseł – wygodne kanapy, a nawet leżaki.
Zaskakujące było dla mnie, że można tu w sposób ekologiczny naładować komórkę – pedałując na rowerze, a nawet wziąć ślub na płycie lotniska. Są też darmowe prysznice, dla wszystkich, a nie tylko dla strefy „biznes”, a nawet hotel „na godziny”, w którym można pójść i przespać się wygodnie, czekając na kolejny samolot.
Schiphol w Amsterdamie to jedno z najnowocześniejszych portów lotniczych na świecie. Nic dziwnego, że to ulubione lotnisko wielu podróżujących i jedno z najczęściej wyróżnianych w wielu rankingach.
Nie udało mi się przetestować jeszcze wszystkich atrakcji, ale nadrobię to w drodze powrotnej i w kolejnych podróżach.
A już niedługo post o tym, co warto zobaczyć w Amsterdamie.
Pamiętajcie, że loty z mojego miasta Gdańska do Amsterdamu odbywają się teraz codziennie i to dwa razy dziennie. Bilety można rezerwować na stronie www.klm.pl
Tekst powstał przy współpracy z moim partnerem liniami lotniczymi KLM
Kocham lotniska, to zapowiedz nowej przygody. Najczesciej latam z Gdanska, ale chyba najbardziej lubie Genewę 😉 choć ostatnio Tel Aviv zaczyna się dobijać do pierwszej trójki ulubionych 😉
Lotnisko w Tel Awiwie jest świetnie. Latam tylko z tam 😉
(Bo ledwo mam innego…)
W moim zdaniem, lotniska to prawie święte miejsce. Bardzo lubię ogłądać ludzi w terminalie, bo jedna chwila ich widzę, a kilka godzin póżniej mogą chodzić na drugi koniec świata, a nigdy nie będę ich widział znów.
Lotnisko to cześć podróży, przedsmak przygody, to magiczne miejsce gdzie przecinają sie drogi ludzi z całego świata. Ja mogłabym wręcz żyć na lotnisku! A zwłaszcza na Changi w Singapurze. Przepiękne miejsce! Z utęsknieniem czekam na kolejna przygodę , która oczywiscie zaczynam od lotniska i od dobrej kawy! Pozdrawiam xxx
Tak.
Uwielbiam wyczekiwanie na lotniskach!
Orly! Przytulne 🙂
Gdańskie lotnisko jak dla mnie jest super 🙂
Lokalna patriotka 😉
Tak jest! 😉
To się chwali 🙂
Lotniska lubimy,ale latać nie bardzo.
Strach przed lataniem?
Miejsca mało…ciasno,niewygodnie.No po prostu syf.
Damian no fakt, brak miejsca i inne „atrakcje” potrafią dać się we znaki. Ja na szczęście potrafię się jakoś pozwijać i dużą część lotu przespać 🙂
Lubimy tylko trochę niewygodne krzesła do spania 😛
To fakt niestety.
Uwielbiam ten wyjątkowy czas,zwolnić i chłonąć to co wokół czyli ludzie-ich zachowania,rytuały,fobie-wyjątkowy czas…
I ja tak samo.
zdecydowanie Changi z ogrodem orchidei, basenem, kinem i co tam jeszcze mają 😉 a i obsługa dla niepełnosprawnych na najwyższym poziomie!
No to nieźle! Kurczę muszę się tam wybrać. Z kinem wlasnym?! Szok co nie wymyślą.
Nie tylko z kinem ale i basenem, no I obowiazkowo z fotelami do masazu nog.
Ja też lubię atmosferę lotniska i nie mam nic przeciwko czekaniu na kolejny lot.
Oczekiwanie na…. samolot, pociąg, prom, rozklekotany autobus, okazję, rikszę, tuk-tuka i co tam jeszcze to nieodłączny element dobrej podróży
Dokładnie tak ☺
A to pieruny, że spać nie pozwalają w Keflaviku! Na pocieszenie mogę Ci powiedzieć że na dworcu w Reykjaviku można spać i nawet chrapać 🙂
Sprawdzaleś?
Mi się bardzo podobało w Amsterdamie 🙂 Śmiesznie bo jak się wyląduje już to jedzie czasami samolotem po 25 min 😛 Poza tym całkiem sporo było atrakcji dla dzieci, już nie pamiętam o konkretnie ale były lustra ktore zmieniały kształt czy coś w tym stylu i pełno takich naukowych zabawek. Palarnia w budynku byłą całkiem spoko, bo ja nie palę, ale moja druga połowa tak i nie musiał wychodzić na dwór (zwłaszcza że padało). Lubię jeszcze obsługę lotniska w Glasgow Int. bo ci ludzie są po prostu przemili 🙂
W Glasgow byłam na lotnisku ale obsługi jakoś bardzo nie kojarzę.
Ja zawsze trafiam na kogoś kto mnie zaczepi najczęściej przez kolor włosów :p ale często po prostu zagaduja tak o byleby sobie pogadać 🙂
Ja tam lubię lotniska wszelakie 🙂 po gorączkowej atmosferze w domu przed wyjazdem na lotnisku można już spokojnie poczytać, wypić herbatę, poobserwować ludzi, porozmawiać z nimi, podsumować plany na nadchodzącą podróż albo spisać refleksję po mijającej 🙂
Zgadzam się w zupełności. Ja też łapię oddech na lotniskach.
Lubię lotniska, w ogóle lubię być w drodze. Przesiadki mi nie przeszkadzają ani duża liczba lotów. W tym roku w jednej podróży było ich 13, najwięcej na terenie Indonezji pomiędzy wyspami. Najbardziej egzotyczne chyba to w Jayapurze, gdzie nie można wziąć wózka po przylocie na bagaż bo każdy ma swojego pana od obsługi
13 lotow?!! Szacun
W ciągu 6 tygodni3 kraje
Jestem pod wrażeniem 🙂 Choć ja miałam dziś 3 przesiadki w chickenbusach na dystansie zaledwie 40 km i moja podróż trwała prawie 3 h (podkreślam na dystansie 40 km). Wprawdzie to nie samoloty, ale tez nieźle =D
Ja też lubię ten czas oczekiwania na lotnisku na lot a wogole lubię bardzo latać …jest to dla mnie chwila relaksu przed przygoda…nieznanym
Ulubione? Każde „nowopoznane”
Salt Lake City-super widoki,pieknie osniezone szczyty:-))