Jak wygląda Twoja podróż marzeń? – zapytałam. Gwar, jaki panował przy stole, ucichł. W tle rozbrzmiewała jedynie klimatyczna muzyka, a na ekranie dużego monitora migały kadry ze świata: z kanionów w Stanach, z Wyspy Wielkanocnej, Tajlandii, Madagaskaru, ale też z podróży po Polsce. W powietrzu też mieszały się zapachy świata: imbiru z zupy dyniowej, świeżej kolendry dodanej do guacamole, soczystego mango.
Pierwsza zapytana odchrząknęła i nieśmiało powiedziała, że jest uzależniona od podróży. Pierwszą odbyła do Finlandii, Szwecji i Norwegii, potem było USA, Kolumbia, Paragwaj i Brazylia, a najbliższa podróż będzie do Peru, Boliwii i Ekwadoru.
Druga powiedziała, że marzy się jej podróż, w której byłaby zupełnie wolna: finansowo i społecznie. Była już w Brazylii, ale chciałaby pojechać tam jeszcze raz: teraz, kiedy zna język portugalski, mogłaby przysiadać się do osób w cukierniach i z nimi rozmawiać, a potem te rozmowy przelewać na papier.
Trzecia powiedziała, że marzy o podróży po Północnej Europie: Danii, Szwecji, Norwegii, Wielkiej Brytanii i Islandii. Chciałaby podróżować niespiesznie, podziwiać smagane wiatrem, deszczem, ale i oblane słońce krajobrazy.
Czwarta powiedziała, że podróż po swojemu widzi jako coś, co robi w swoim rytmie, nie musi się spieszyć na autobus czy pociąg. Zostaje dłużej w miejscach, które czuje, że są jej. Odkrywa stopniowo ich tajemnice, kulturę, poznaję mieszkańców. Kolekcjonuje w swojej świadomości urzekające fragmenty rzeczywistości.
Piąta powiedziała, że chciałaby poczuć się jak Easy Rider, przemierzając Amerykę wszerz. W podróży po swojemu znaleźć czas dla siebie, na własne przemyślenia i bycie ze sobą, a najlepiej ten czas spędza dodając gazu w swoim chopperze, którym jeździ od kilku lat. Chce czuć wiatr we włosach najlepiej na kultowej Route 66.
Szósta powiedziała, że to serce zasugerowało jej kierunek – Gwadelupe i to tam chce odbyć podróż po swojemu.
Siódma powiedziała, że chce lecieć na Kubę, ale ominąć wszystkie turystyczne kurorty i odwiedzić miejsca z duszą: malutkie miejscowości, gdzie kobiety chodzą w kolorowych sukniach, a ich przepalone dymem cygar zęby posyłają światu najcudowniejsze prawdziwe uśmiechy.
Ósma powiedziała, że chciałaby, by jej podróż marzeń była nieograniczona czasowo, pieniężnie i emocjonalnie. Na razie taka podróż jest niemożliwa, bo zbyt ważny dla niej jest każdy dzień spędzony z bliskimi.
Dziewiąta powiedziała, że skierowałaby się w stronę Izraela, który wydaje się jej idealnym miejscem do ćwiczenia pilatesu. Chciałaby też zobaczyć spektakl grupy Batsheva Dance Company, a w Tel Awiwie zajrzeć do Starego Portu i Małego Tel Awiwu, Teatru Narodowego Habima, a także Domu Bialika.
Dziesiąta powiedziała, że jej podróż „po swojemu” na pewno byłaby trochę autostopowa, bo zawsze o tym marzyła, ale nigdy nie miała odwagi, by podróżować w taki sposób.
Jedenasta powiedziała, że pojechałaby do Argentyny. Z trzech powodów, bo język, bo tango, bo krajobrazy.
Dwunasta i ostania powiedziała, że jej podróż po swojemu to aktywny czas w magicznym miejscu, pozytywna energia i fotografowanie.
TRAMPki-Spotkania Podróżujących Kobiet
Podróżowanie wydaje się dziś bardzo proste. Nie zawsze jednak jest, zwłaszcza kiedy nie ma się z kim wyjechać, kiedy ogranicza praca, pieniądze, otoczenie, kiedy powstrzymuje strach przed nieznanym, lęki, obawy, konwenanse. Z tych lęków i obaw narodził się pomysł na TRAMPki – Spotkania Podróżujących Kobiet, które jako duże wydarzenie każdego roku odbywają się w Gdańsku.
„Zorganizuj TRAMPki w Krakowie”, „Chętnie pomogę Ci w organizacji w Poznaniu”, „Myślałaś może o organizacji wydarzenia w Szczecinie?”. Takich maili i zapytań dostaję sporo, co może oznaczać tylko jedno, że na imprezę, jaką są TRAMPki – Spotkania Podróżujących Kobiet zapotrzebowanie jest duże.
TRAMPki nie są kolejnym festiwalem, są spotkaniami wyjątkowymi, bo na scenie występują tylko kobiety i to one ze swojego punktu widzenia opowiadają o podróżach, które odbyły, zwykle w pojedynkę, choć niekoniecznie, ale obowiązkowo bez męskiego towarzystwa. Na których dzielą się swoimi doświadczeniami, obawami, przemyśleniami. Trzy dni w roku to jednak za mało. Kobiety potrzebują takich spotkań więcej, dlatego gdy tylko pojawiła się możliwość zorganizowania imprezy w kameralnym wydaniu w równie jak festiwal wyjątkowym miejscu – Kuchni Spotkań IKEA pod hasłem „Po swojemu”, nie zastanawiałam się długo.
Trampki od kuchni
Dziewięć dojrzałych mango, osiem dużych kremowych jogurtów, szesnaście miękkich awokado, cztery dynie hokkaido, suszone krewetki, kilka limonek, papryczki chilli… Wszystko równo poukładane. Stół się ugina od jedzenia. To znaczy, uginałby się od tej ilości, gdyby mógł, bo stół jest solidny, więc ugina się jedynie w mojej wyobraźni.
Właściwie to w ogóle nie jest stół, a wyspa na środku dużej prosto, ale z klasą urządzonej kuchni. Z tym „prosto” to też może przesadziłam, bo wokół wyspy półki, półeczki, szafki, a każda ukrywa kolejne półeczki, szafeczki, drzwiczki. Na początku w tym porządku trudno się odnaleźć. Wszystko ma swoje miejsce. Osobno garnki, talerze, sztućce, pokrywki. Kubki i filiżanki na kawę pod blatem, na którym stoją maszyny do kawy. Formy, foremki, miski do mieszania ciasta przy piekarniku. Przeglądam całą kuchnię, zaglądam w każdy zakamarek i powoli uczę się co, gdzie jest i jednocześnie dojrzewam do myśli (choć tak prawdę mówiąc, muszę przyznać, że ta myśl bardzo dawno we mnie dojrzała i teraz tak trochę udaję, że było inaczej), że jestem beznadzieją panią domu. Tym razem jednak muszę się spiąć i na kilka godzin zamienić się w perfekcyjną panią domu, wprawdzie nie swojego, ale to nie ma akurat znaczenia.
W perfekcji nie muszę być jednak sama. Zresztą w ogóle nie muszę tak naprawdę być perfekcyjna, bo do pomocy mam cztery doświadczone podróżniczki, które będą ze mną gotować, rozdzielać zadania gościom i odpowiadać na pytania mniej doświadczonych w podróżowaniu pań.
Gdzie kucharek sześć…
W kuchni zrobiło się tłoczno. Ponoć tam, gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść. Ciekawe co się dzieje tam, gdzie kucharek jest siedemnaście? Ola Wysocka, prowadząca blog 8 stóp, na pierwszej edycji festiwalu niezwykle obrazowo opowiadała o tym, jak podróżuje się dziećmi i że to w ogóle jest możliwe (bo przecież wielu uważa, że z dziećmi się nie da). W kuchni skupiła się na mango i przygotowaniu uwielbianego przez nas indyjskiego mango lassi.
Ewa Mielczarek z Kto podróżuje ten żyje dwa razy na trzeciej edycji TRAMPek zdradzała tajniki podróżowania po Tajlandii, dlatego nic dziwnego, że na główne danie zaproponowała tajskie pad thai z kurczakiem.
Małgosia Maniecka, która od kilkudziesięciu lat podróżuje sama z plecakiem, często stopem, korzystając z couchsurfingu i objechała już niemal cały świat, na jednej z edycji TRAMPek relacjonowała swoją autostopową podróż po Antypodach. Zapytana o danie, które chciałaby przygotować, bez zastanowienia napisała, że zupę dyniową po bułgarsku. Agnieszka Kuczyńska autorka bloga Całe życie w podróży swój debiut na TRAMPkach miała właśnie w Kuchni Spotkań IKEA i zadebiutowała ciastem oliwkowym – wypiekiem popularnym na Maderze – który wyszedł genialnie.
Jako fanka Ameryki Łacińskiej, a jeśli chodzi o kulinaria to wielbicielka Meksyku i najlepszego w tamtym regionie awokado, wiedziałam, że nie może zabraknąć tortilli z guacamole na przystawkę.
W kuchni rozbrzmiewały rozmowy i śmiechy, którym towarzyszyło dźwięczenie miksera i blendera, pobrzęk metalowych noży, stukanie łyżek o bambusową miskę. I ten zapach ciasta oliwkowego, które rosło w piekarniku i nęciło nasze zmysły. Co jakiś czas padało pytanie odklejone nieco od kuchennej rzeczywistości i podążające w jednym z podróżniczych kierunków. Finalnie okazało się, że gdzie kucharek siedemnaście, tam można się najeść do syta i spędzić czas w interesującym gronie.
Inspirujące rozmowy
TRAMPki w Kuchni Spotkań IKEA miały być przede wszystkim inspirującym spotkaniem w kobiecym gronie, którego największą pasją jest podróżowanie. Miały zainspirować do podróży, ale też dać kobietom z pasją szansę na spotkanie innych kobiet z pasją, które tak jako one chcą realizować się „po swojemu” i w taki też sposób realizować swoje podróży, w taki sposób żyć. Miały też być czasem, w którym te z nas, które mają więcej doświadczenia w podróżowaniu, mogły służyć pomocą i odpowiedziami na trudne i łatwiejsze pytania. Od tych bazujących na emocjach i strachu „A czy znalazłaś się w jakiejś niebezpiecznej sytuacji?”, „Czy coś kiedyś Ci się stało?”, „Czy się nie boisz?”, przez osobiste: „A co na to Twój mąż?” „A czy powiedział kiedyś „nie, nie jedziesz?” do tych o konkretne kierunki i kraje: „Jak poruszać się po Kubie?”, „Czy po Ameryce da się jeździć stopem?”. Na te i wiele innych pytań odpowiedzi padły. Spotkanie zaowocowało też nowymi znajomościami i niezapomnianymi wrażeniami. I oto chodziło.
Jeśli też masz ochotę spotkać się ze znajomymi, wspólnie pogotować i spędzić czas w fajnej przestrzeni, zajrzyj na FB Kuchni Spotkań IKEA. Rezerwacja kuchni jest bezpłatna, bo to niekomercyjny projekt. Możesz jednak wziąć udział w jednym z organizowanych przez Kuchnię Spotkań IKEA konkursów i wygrać rezerwację.
Dziękuję Kuchni Spotkań IKEA za współpracę i pomoc w organizacji wydarzenia.
Super pomysł Anita!
DOOKOŁA ŚWIATA…………………………A ja podróżuję w czasie i przestrzeni-ale wirtualnie………………A poniżej „pamiątka” z podróży do Dacji-RUMUNII-czyli Scyto-Sarmatów,podbitych przez Persów juz w V w n.e………….Część ziem należała do I Rz-plitej, z takich to RYFONÓW-jakich wiele w bułgarskich muzeach,irańskich,rumuńskich, PILI WINO……………
Kurcze, kobieta wielu talentów z Ciebie Anito ☺
Gotuję całkiem nieźle ponoc ale rzadko mam na to czas
A lubisz gotować?
Kiedyś lubiłam bardzo. Teraz częściej mąż gotuje a ja w tym czasie wolę fotografować na przyklad
I to jest jakieś wyjście! A że zdjęcia robisz piękne… ☺