Dokumenty, aparat fotograficzny, leki, karty płatnicze. Lista tego, co zabrać ze sobą w podróż jest długa. Są jednak rzeczy, o których nie należy zapominać, i które w podróży mogą się bardzo przydać. Szczególnie kobiecie.
Niczego tak bardzo nie lubię, jak pakowania się. Mimo listy niezbędnych rzeczy zawsze wszystkiego mam za dużo i zmieszczenie tego wszystkiego do plecaka przysparza mi wiele problemów. Są jednak rzeczy (poza aparatem i laptopem), na które niezależnie od wszystkiego znajduję miejsce.
Gaz pieprzowy
W pierwszą samotną podróż do Gwatemali nie zabrałam go. Leciałam wówczas przez USA i byłam pewna, że jeśli go spakuję, to i tak mi go tam zabiorą. Dość szybko pożałowałam tego, bo z gazem czułabym się bezpieczniej. Nie tylko na co dzień, ale i choćby w tej jednej niebezpiecznej sytuacji, która mi się przydarzyła.
W kolejnych podróżach już zawsze gaz pieprzowy miałam przy sobie. Oczywiście, że może on niewiele zdziałać i może dawać jedynie złudne poczucie bezpieczeństwo, ale ja wierzę, że jest w stanie w niektórych sytuacjach mi pomóc.
Pamiętajcie, żeby spakować go do bagażu rejestrowanego i sprawdzić czy w kraju do którego się wybieracie na pewno jest legalny.
Tabletka „dzień po”
Wielu może wydać się dość kontrowersyjne, ale uważam, że zabieranie ze sobą takiej tabletki to zdroworozsądkowe podejście. Nie, oczywiście, że nie zabiera się jej po to, by „szukać przygód” wbrew temu, co wielu internautów i hejterów twierdzi, ale uważam, że przezorny zawsze ubezpieczony. Oczywiście, że wolę, by nic się mi w drodze nie przydarzyło, wolę jednak mieć pewność, że w razie, nazwijmy rzeczy po imieniu – gwałtu, mimo traumy do końca życia, jeden problem będę mieć z głowy. Po czymś takim bieganie po lekarzach i szukanie tabletki „dzień po” zwłaszcza w krajach, które należą do siedmiu z tych, w których aborcja jest całkowicie zakazana, może być nie lada wyzwaniem. Całe szczęście zaopatrzyłam się w tabletki, póki były jeszcze u nas bez recepty.
Środki higieniczne: tampony, podpaski
Raz nie wzięłam, bo wydawało mi się, że w każdym kraju można je kupić. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że niekoniecznie. W Japonii na przykład można było, ale co tu dużo mówić…Japonki są drobne, a wszystkie tampony maleńkich rozmiarów, a co za tym idzie również słabo wchłaniające. Bieganie do toalety, co pół godziny, by wymienić tampon, nie należy w podróży do najwygodniejszych. Od tego czasu zawsze środki higieniczne wożę ze sobą.
Zdjęcie ukochanego i/lub obrączkę
Zdjęcie może być prawdziwe, ale równie dobrze wydrukowane z internetu lub pożyczone od kumpla. Ukochany nie musi być prawdziwy, podobnie jak obrączka. Niestety w wielu krajach fakt posiadania chłopaka/męża wcale nie studzi zapałów miejscowych macho (Bo przecież chłopaka/męża tu nie ma), ale mimo wszystko nieraz pomaga. Poza tym pomaga też nawiązywać bliższe relacje z innymi kobietami, które zawsze pytają o rodzinę, męża dzieci i chcą zobaczyć zdjęcia.
Poza tym jest jeszcze masa oczywistych i mniej oczywistych przedmiotów, które przydadzą się tak naprawdę każdemu, nie tylko kobiecie.
Wkładki do uszu (stopery)
Nie wyobrażam sobie wyjazdu bez stoperów do uszu. Sypianie po hostelach w salach wieloosobowych, gdzie męska część chrapie jak najęta. W namiocie, gdzie wolę nie słyszeć dziwnych odgłosów, które pobudzają moją wyobraźnię. W samolocie, w którym zawsze trafię na miejsce przed, za lub obok płaczącego malucha, a nawet w domu, kiedy chce się wyspać i nie słyszeć mężowskiej krzątaniny.
Jestem wrażliwa na hałas. Do tej pory woziłam ze sobą worek stoperów. Dzięki znajomej odkryłam jednak cudo, czyli wkładki do uszu robione na zamówienie. Nie przepuszczają hałasu, są wielorazowego użytku, nie wypadają w nocy, a przy tym są niezwykle ładne (można wybrać różne kolory, a nawet ozdoby). Polecam produkty marki markę Signia/Siemens. Możecie sobie obejrzeć te cuda na ich stronie.
Worki kompresyjne
Uwielbiam. Jako że mam problem z układaniem rzeczy w plecaku, worki kompresyjne ratują moją sytuację. Wkładam ubrania, wyciągam odkurzacz, zasysam i już wszystko mogę pomieścić w plecaku. Fakt, że ten sposób najlepiej się sprawdza w momencie, kiedy jedziemy w jedno miejsca czy dwa i raczej nie będziemy się przenosić, co drugi dzień z miejsca na miejsce, ale pozwala nam przewieźć wygodnie więcej rzeczy.
Nić dentystyczna
Nić potrafi uratować nieraz nawet życie. Serio 🙂 Można ją wykorzystać nie tylko do czyszczenia zębów, ale również do powieszenia prania, czy zszycia plecaka. W drodze na tygodniowy trekking do Parku Torres del Paine okazało się, że w dość newralgicznym miejscu rozpruł mi się plecak. Nie było czasu pożyczać od kogoś, a poza tym długi trekking z niesprawdzonym plecakiem, nie jest najlepszym pomysłem. Z pomocą przyszła mi mocna nić dentystyczna (Wyobraźcie sobie minę aptekarki, która pyta, jaką nić potrzebuję, a ja na to, że taką mocna i grubą do szycia =D)
Taśma izolacyjna (tzw. macgajwerka)
Makgajwerka nieraz mnie uratowała. Sklejałam nią już chyba wszystko: dziurę w namiocie, by wiatr i deszcz nie dostały się do środka, sakwy rowerowe, które przetarły się w drodze, dziurę w plecaku. Nie wspominając, o drobnych rzeczach, które się popsuły lub złamały w drodze, a które były w danej chwili niezbędne. Warto mieć ją zawsze w podróży.
Sznurek i spinacze
Sznurek może zastąpić nić dentystyczna, ale tak, czy inaczej sam sznureczek nie zajmuje wiele miejsca, a może przydać się w wielu sytuacjach. Spinacze zaś (duże) przydadzą się jako klamerki do wieszania mokrego ubrania.
Dodatkowo
O tym, że należy zabrać: repelent na komary, krem z filtrem, okulary przeciwsłoneczne, bandanę na głowę, sprzęt foto, notatnik, długopis, rzeczy przeciwdeszczowe, ręcznik szybkoschnący, polar, windstopper, buty trekkingowe, sandały, klapki pod prysznic, czołówkę, scyzoryk, czytnik i jakieś drobiazgi dla ludzi, u których będziemy gościć, albo których spotkamy na swojej drodze (magnesy z polski, pocztówki, breloczki) nie wspominam już nawet, bo to oczywiste.
Ja poza tym wszystkim zabieram jeszcze oczywiście strój i buty do biegania oraz gumę do ćwiczeń, bo nawet w podróży staram się być fit i nie stracić dobrej formy.
Co jeszcze jest ważne?
Poza takimi rzeczami jak: windstopper, polar, kurtka przeciwdeszczowa, spodnie trekkingowe, zawsze pamiętam o wygodnych butach. Jakie ze sobą zabieram w ciepłe klimaty?
Sandały
Od ponad roku są to Uneeki. Uwielbiam je za lekkość, wygodę oraz to, że tak naprawdę mogę je ubrać zarówno do spodni, jaki i sukienki (może nie super eleganckiej sukienki, ale jednak do sukienki). Generalnie i na co dzień się z nimi nie rozstaję. W zależności od pogody potrafię w nich chodzić od maja-czerwca do września.
Buty trekkingowe
Raczej zwykle zabieram długie, by chroniły dobrze kostkę podczas trekingów. Ważne by były nieprzemakalne, bo nawet w ciepłym klimacie takim, jak w Gwatemali, trafiają się pory deszczowe i wolę być na to przygotowana. Ostatnio zakochałam się w butach Terradorach firmy Keen. Nie dość, że bardzo ładnie wyglądają (a dla mnie jako kobiety wygląd jednak ma trochę znaczenie), to jeszcze są super wygodne i lekkie.
A o czym Wy nigdy nie zapominacie, by zabrać w podróż?
Marce Keen dziękuję za stałą współpracę.
A firmie Sivatos za wykonanie wkładek.
Ja staram się mieć w podróży pęsetę i mały scyzoryk. Gaz pieprzowy też woziłam, ale w przypadku rejestrowanego bagażu, w podręcznym jest niestety niedozwolony. Pozdrawiam!
Anita, zamiast tamponów polecam kubeczek menstruacyjny, dużo wygodniejsze (i tańsze!) rozwiązanie niż tampony:)
Dokładnie to miałam napisać! Kubeczek menstruacyjny zrewolucjonizował u mnie „te dni”, a w podróży zwłaszcza nie znam lepszego rozwiązania. Nie trzeba się martwić, że zabraknie tamponow i będzie problem z kupnem, ekologiczne, higieniczne i wygodne. Polecałabym wszystkim babeczkom 🙂
O kubeczku już dawno wiem, ale jeszcze sie do niego nie przekonałam z różnych względów. Może sie jednak w końcu skuszę przynajmniej na próbę.
Power bank – w górach na kilkudniowym trekkingu ratuje życie. Dosłownie. Swiss army knife zwany scyzorykiem. Plastry.
Ja power bank zabieram w góry i na rower. W przypadku Ameryki rzadziej. Ale scyzoryk zawsze.
Zapytam jeszcze o jedną, typowo kobiecą i dość intymną rzecz, bo zawsze mnie to zastanawia. A jak radzisz sobie z depilacją? Maszynki (udręka i krótkotrwałość), depilacja laserowa przed wyjazdem (wiadomo, cena odstrasza) czy wersja pure nature? 🙂
Zdarzało mi się zrobić wcześniej przed wyjazdem wosk. Ale raczej zabieram maszynkę, którą używam wówczas, gdy wybieram się np. na plażę. Przyznam jednak szczerze, że jak podróżuję po Ameryce to raczej z różnych względów podróżują w długich spodniach i długim rękawie, więc czasem wersja pure nature jak najbardziej jest w zastosowaniu =D Choć depilacja laserowa przeszła mi przez głowę, bo to naprawdę super wygodna sprawa.https://www.banita.travel.pl/wp-admin/edit-comments.php#comments-form
Dziękuje Anita skorzystam z porad❤️
bez przesady z tym średniowieczem, są lepsze sposoby http://joemonster.org/art/24747
Ale alarm osobisty się nie sprawdza. Wypróbowane.
Anita Demianowicz Podróże / Fotografia / Reportaż myślę że dobre połączenie to świeca dymna czarna https://www.youtube.com/watch?v=mV5bUoHxS_k i granaty hukowo-błyskowe np GH-2, bardziej się ktoś zainteresuje niż alarmikami na breloczku, https://www.youtube.com/watch?v=S5bz3EXBp-M poza tym dobre też na niedźwiedzie i inne kleszcze w lasach
Gaz można zabrać do samolotu w rejestrowanym bagażu?
Wiesz co ja zabieram taki mały i jeszcze nigdy mi go nie zabrali.
Zabierasz, jak rozumiem w rejestrowanym?
Kasia, tak, jak najbardziej w rejestrowanym. Choć raz zapomniałam wyjąć z podręcznego, ale przeszedł niezauważony.
Dziękuję za odpowiedź! 🙂
Trzeba tylko pamiętać, że w niektórych krajach gaz pieprzowy jest traktowany jako broń palna na którą trzeba mieć pozwolenie
Racja, to słuszna uwaga. Trzeba zawsze sprawdzić czy na pewno jest legalny w kraju do którego się wybieramy.
Bo kobiety w salach wieloosobowych nie chrapią. Acha.
Nigdy nie słyszałam 😛
Wbrew pozorom tampon może też przydać się facetom. Doskonały do zatamowania krwotoku z nosa.
Lub jako hubka, iskra i płonie 😉
Ale to wtedy te wielkości „japońskie” się przydają =D
Haha, ja kiedyś tamponem mojemu dziecku tamowałam krwotok z czoła jak się wyrżnął i huknął w krawężnik:)
Tampony naprawdę mogą przydać się do wielu rzeczy. Dobre też jako rozpałka =D
Tabletka jest 72h po 😉 Artykuł świetny, przyda się na przyszłość 🙂
Fakt, dzięki za zwrócenie uwagi 🙂
Wiesz może, gdzie można dostac te zatyczki? Strona do której linkujesz nie działa, a google nie pomógł niestety 🙁
W Anglii w kazdym tzw Funciaku
[…] Read More […]