Podróż w pojedynkę dookoła Polski rowerem już za mną. Pokonałam 3550 kilometrów. Dlaczego wybrałam jazdę po Polsce? Bo Polska jest przepiękna, a zwiedzanie świata z poziomu siodełka rowerowego daje możliwość spojrzenia na otoczenie z nieco innej pespektywy. Wielu z Was pyta, co było najlepsze, jakie miejsca najbardziej zapadły mi w pamięć, gdzie warto pojechać, co mnie zaskoczyło najbardziej.
Pojechać warto wszędzie. Mimo przejechania 3550 kilometrów, nie udało mi się do wielu miejsc mimo wszystko dotrzeć (ominęłam Tatry, Kotlinę Kłodzką, mój ulubiony Karsibór). Lista, którą dla Was przygotowałam jest oczywiście subiektywna
PIĘĆ NAJBARDZIEJ MAGICZNYCH MIEJSC
1. Kruszyniany
Oczarowały mnie już poprzedniego lata, kiedy przemierzałam rowerem wschodnią granicę Polski. Zakochałam się w tym miejscu. Jest w nim magia. Oprócz niej jest również niezwykle ciekawa historia, bo Kruszyniany nazywane są tatarską wioską. Jest też najprawdziwsza tatarska jurta, w której spędzałam noce, przepyszne tatarskie jedzenie i najszczersze i oddane serca tatarskiej rodziny Bogdanowiczów. Kto raz tam pojedzie, będzie powracał. (Post o Dżennecie i Tatarach)
2. Stańczyki
O wiaduktach w Stańczykach dowiedziałam się wiele lat temu zupełnie przypadkiem. Pojechałam i trudno było mi uwierzyć, że to miejsce nie jest oblężone przez tłumy turystów. Wtedy nie tak wiele osób słyszało o nich czy o Piramidzie w Rapie. Z roku na rok liczba przyjezdnych zaczęła się powiększać (w tej chwili wstęp na wiadukty jest już płatny). Mosty te należą do najwyższych w Polsce i wiąże się z nimi kilka legend. Szczególnie bajecznie wyglądają w blasku zachodzącego słońca.
3. Bieszczady
O Bieszczadach wydawałoby się, że napisano już wszystko. Traktowane są często jako miejsce, do którego można uciec przed cywilizacją, by znaleźć spokój, wyciszenie. Z Bieszczadami wiąże się wiele legend. To tam z miast przenosi się sporo ludzi, którzy nagle odkrywają w sobie potencjał artystyczny i zaczynają tworzyć. Bieszczady mają ogromną siłę przyciągania. Ja też mam takie marzenie, by kiedyś tam zamieszkać.
4. Srebrna Góra i Góry Sowie
Od dziecka lubiłam słuchać czytanych mi na dobranoc bajek i legend. Gdy nauczyłam się sama czytać, pasjami chłonęłam serię Pana Samochodzika, a potem Indianę Jonesa. Tajemnicze podziemne korytarze, podobno zakopany gdzieś skarb, kopalnie złota i srebra to klimat Srebrnej Góry i okolic. Srebrna Góra założona została jako osada górnicza, w której powstawały kopalnie srebra. Mnie zachwyciła przede wszystkim zabudowa: niskie kolorowe domki i brukowane uliczki, którymi mogłam spacerować bez końca.
5. Woda: morze, jeziora, zalewy, stawy
Uwielbiam siadać na pomoście nad jeziorem albo piaszczystej plaży i wsłuchiwać się w szum fal, wpatrywać się w idealnie gładką taflę. Uwielbiam obserwować ptaki szybujące nade mną albo te siadające na trzcinach wodnych. Codziennie mogę obserwować zapadający nad wodą zmrok – jedno z najpiękniejszych zjawisk. Tych miejsc na mojej trasie było mnóstwo: staw w Dubeninkach, zalew w Horyniec-Zdrój, staw w Srebrnej Górze, Jezioro Łebsko, Zalew Szczeciński i moje Morze Bałtyckie.
PIĘĆ NAJBARDZIEJ NIESAMOWITYCH SPOTKAŃ
1. Szeptucha Anna i Eugenia
Wiem, że są wróżbici, uzdrowiciele, jasnowidze. Czy wierzę w ich moc? Nie miałam nigdy okazji sprawdzić. Do czasu… do czasu aż sama nie wybrałam się do podlaskich szeptuch. To nie było zetknięcie z magią, bo w szeptaniu nie o zaklęcia chodzi, lecz o modlitwę. Było jednak niezwykle. (Post o wizycie u Szeptuchy)
2. Wanda i Daniel
Spotkanie tej pary napełniło mnie optymizmem i niespożytą energią na wiele dni. Gdy ich zobaczyłam pedałujących przed ósmą rano, pomyślałam „pewnie Szwedzi albo Niemcy”. Jednak Wanda i Daniel okazali się parą emerytów z okolic Rzeszowa, z którego postanowili na rowerach dojechać do Gdańska (w końcu dojechali aż na Hel). Codziennie robili średnio po 100 kilometrów, a noce spędzali w namiocie rozbitym gdzieś na dziko. Pełni energii i tryskający optymizmem. Patrzyłam na nich z zachwytem, marząc po cichu, bym i ja w ich wieku taka właśnie była.
3. Nadzieja
Nadzieję spotkałam przypadkiem. Stanęłam przy drewnianym płotku jej domu położonego w środku lasu i wypytywałam o Wierszalin – miejsce, w którym kiedyś mieszkał prorok. O proroku nic się nie dowiedziałam. Za to poznałam historię życia Nadziei i ją samą. Siedząc na ławeczce, oparta plecami o ścianę drewnianego domu, czułam się jakbym to miejsce znała od zawsze, od zawsze znała jej właścicielkę. Magia przypadkowych spotkań w drodze – to jest to, na co warto czekać. (Post o spotkaniu z Nadzieją)
4. Ola i jej brat
Zaczepili mnie na kempingu w Kołobrzegu na cztery dni przed końcem podróży (lipiec) pytaniem, czy przypadkiem nie widzieli mnie na początku czerwca na kempingu w Węgorzewie. W Węgorzewie byłam, cztery dni po rozpoczęciu podróży dookoła Polski. Ola była ciekawa czy od tego czasu podróżuję czy tak, jak ona i jej rodzice wykorzystuję wolne weekendy. Oniemiali, gdy powiedziałam, że właśnie kończę podróż dookoła Polski, a ja, bo po raz kolejny uświadomiłam sobie jaki ten świat jest mały.
5. Żubr Wiking z Puszczy Białowieskiej
Na żubra „polowałam” już w zeszłym roku. W tym, błąkałam się wieczorem i wczesnym rankiem po polach, sprawdzałam wszystkie miejsca w Puszczy, w których zwykle żubry się pojawiają. One jednak do spotkania dopuścić nie chciały. Gdy już zrezygnowana wyjeżdżałam w końcu z Białowieży, na mojej drodze pojawił się ON – Wiking, najsławniejszy spośród puszczańskich żubrów, spełniając tym samym moje małe marzenie o ujrzeniu żubra na wolności.
TRZY NAJWIĘKSZE ZASKOCZENIE
1. Pespektywa się zmienia
Jest takie miasto na południu Polski w województwie małopolskim – Gorlice, w których wprawdzie nie urodziłam się, ale wiele lat mieszkałam, kończyłam szkoły, marząc, by jak najszybciej stamtąd wyjechać i wrócić nad morze, czyli tam gdzie moje miejsce. Zawsze patrzyłam na to miasto przez pryzmat nastoletnich czasów, które jak to w tym okresie, bywają różne. Po raz pierwszy podczas tego wyjazdu spojrzałam na Gorlice z innej perspektywy, z perspektywy turysty, amatora fotografa. Dostrzegłam ich piękno, niesamowitą historię i ludzi, którzy za nią stoją. Po raz pierwszy wybrałam się na spacer z przewodnikiem i dowiedziałam się rzeczy, o których przez blisko 15 lat mieszkania tam, nie miałam pojęcia. Zrozumiałam wtedy, że straciłam sporo czasu, że nie doceniałam tego, co miałam na wyciągnięcie ręki. Zrozumiałam, że podróż można odbyć nawet po swoim mieście i że ta podróż może być naprawdę niezwykłą przygodą.
2. Ludzie są naprawdę dobrzy
Mimo że nie raz przekonałam się w swoich podróżach o ogromnej ludzkiej dobroci, to wciąż jestem zaskakiwana bezinteresownymi gestami zupełnie przypadkowych osób, szczególnie w Polsce, w której ludzie mimo wszystko nie są jednak aż tak bardzo otwarci jak np. w Iranie. Tak myślałam, a potem pani Maria podeszła do mnie, gdy siedziałam na ławce i zaprosiła na kawę do siebie. Właściciel schroniska poczęstował mnie kolacją, ktoś dał kanapki na drogę, a pani w barze przyniosła ciastko do kawy, którą zamówiłam. Zaskoczyło mnie to jak ludzie reagowali na moje miłe słowa, okazane im zainteresowanie i odwdzięczali się tym samym, a nawet z nadwyżką.
3. Wy
Tak, dokładnie tak. Zaskoczyliście mnie falą komentarzy, maili z gratulacjami. Okazało się, że moje zwyczajne rowerowanie dookoła Polski, do którego nie podchodziłam zupełnie jako do wyczyny (ale o tym jeszcze napiszę) wzbudziło w Was ogromne emocje. Pisząc to, sama się wzruszam, bo nie spodziewałam się, że coś, co robię zupełnie dla siebie, może spotkać się z takim odzewem i entuzjazmem z Waszej strony.
Dziękuję.
Link do mapy (czasami drogi nie mogłam poprowadzić dokładnie tam, gdzie chciałam, bo przeskakiwała, ale miejsowości są zaznaczone wszystkie prawidłowo)
Jeśli macie ochotę śledzić na bieżąco moje podróże to zapraszam na Facebook’a i Instagrama. Tam jestem stale obecna i relacjonuję swoje podróże na bieżąco.
Bardzo Ci gratuluję dziewczyno z moich Gorlic.Też jestem włóczykijem i rowerzysta z urodzenia,przysiadłem nieco na tyłku bo dzieci tego wymagają ale plecak,namiot rower i sakwy cały czas sa i czekają.Już niedługo.Cieszę się że zrobiłaś trasę dookoła Polski bo dawno temu kiedy byłem w szkole średniej, chciałęm zrobić podobną ale bez przerwy pociągiem.Niestety brakło grosza i musiałem przerwać.Trzymaj się i uważaj na siebie a jesli potrzebujesz pomocy w KRK to daj znać.Wojtek
Może jeszcze przyjdzie kiedyś czas, że wsiądziesz na rower i przejedziesz tę trasę? Nigdy nie jest za późno. Pozdrawiam serdecznie
Witam jednym słowem zazdroszcze/pozytywnie/ takich przeżyć aż chce się to wszystko także zobaczyć ,życze dalszych udanych wypraw i dobrych ludzi na trasie i poza nią .Pozdrawiam
Bardzo dziękuję Robert za życzenia. Tobie również wszystkiego dobrego.
Chciałbym Ci pogratulować. Niezły wyczyn, sporo podróżowałem po Polsce i zgadzam się z Tobą, nasz kraj jest piękny.
Wielkie dzięki. CIeszę się, że uważasz podobnie do mnie. Pozdrawiam serdecznie
Gratuluję przeżycia niesamowitej przygody! Sam chce wybrać się w taką podróży ale to chyba dopiero jak dzieci odchowam . 🙂
Albo z dzieciakami 🙂 Jak Kajtostany 🙂
Gratuluję przede wszystkim tego, że nie czekałaś na kogoś chętnego, tylko sama się wybrałaś. Postąpiłbym tak samo!
Kilka lat temu zamarzyła mi sie długa podróż. DO Ameryki Środkowej. Rozstałam sie z korpo w którym pracowałam i chciałam, żebyśmy raze z mężem wyjechali. On jest rozsądniejszy niż ja i pracy nie zostawił =D Zdecydowaliśmy wtedy, że pojadę jednak sama, skoro z mężem nie mogłam jechać, a z kimś innym nie chciałam. Po pierwszej pięciomiesięcznej podróży w pojedynkę stwierdziłąm, że jest to najlepszy sposób podróżowania. Mogę sama decydować o wszystkim. I dlatego też teraz sama pojechałam dookoła Polski.
Gratuluję. Jest Pani bardzo bogata. Ma Pani ciekawe świata oczy, niespokojne nogi, serce dla ludzi i mądrą głowę. Trzymam kciuki za następne projekty. Powodzenia.
Bardzo dziękuję Krzysztof. Najtrudniej czasem z tymi niespokojnymi nogami =D Bo nie pozwalają usiedzieć w domu =D
Gratuluję i dziękuję, że mogłem tutaj trafić i poznać taką osobę jak Pani 🙂 Dzięki Pani mam jeszcze więcej motywacji by podjąć się zaplanowanej wyprawy rowerowej 🙂 Jeszcze raz gratuluję i życzę powodzenia w kolejnych wyprawach!
Adrian to ja CI dziękuję, że tu trafiłeś i zostałeś 🙂 Trzymam kciuki w takim razie z realizację Twoich pomysłów.
Pozdrawiam serdecznie
Wspaniala przygoda i szacun bo jak na dziewczyne to wyczyn jest niebagatelny 🙂 na marginesie powiat gorlicki nie jednym jeszcze jest Cie w stanie zaskoczyc 🙂
Powiem szczerze, że gdyby nie demotywatory to pewnie by mnie tu nie było ale to można powiedzieć też zaleta internetu. Tak jak Ty odkrywasz i pokazujesz cudowne miejsca w Polsce tak i my odkrywamy ciekawe strony takie jak Twoja 🙂 Też uwielbiam podróże i powiem szczerze, że te opinie o Toskanii są jak najbardziej trafione, byłem tam i jest podobieństwo 🙂 Mega podziw i szacunek dla Ciebie za taką pasję, czerpiesz z życia pełną garścią, oby takich ludzi jak Ty było jak najwięcej 🙂
Pozdrawiam i czekam na więcej 🙂
Fajna sprawa. Gratuluję po raz n-ty. Tak 3maj Anita…! 😉
P.S. Przejeżdżałaś pod… balkonem mojej żony. Ot, paradox, figiel losu… 😉
Ale że tak metaofrycznie przejeżdżałąm, czy naprawdę mnie widziała Twoja żona?
Ani metaforycznie, ani widziała. Fizycznie. Po prostu zrobiłem zoom (zbliżenie) Twojej trasy gdyś przejeżdżała przez Kołobrzeg i zauważyłem, że przejechałaś o metry od jej bloku, balkonu… ! Serio !!! 😉
Urodziłam się i wychowałam po sąsiedzku, w Grybowie i również dopiero od niedawna, gdy tam przyjeżdża, doceniam urok i położenie tego miasteczka. Do tego chyba po prostu trzeba dorosnąć. Obecnie jestem na etapie odkrywania Beskidu Niskiego i jestem nim absolutnie zachwycona. Przeszłam już przez niemal wszystkie Beskidy, ale ten jako jedyny aż tak na mnie działa, przyciąga i mami.
Beskid Niski jest przepiękny. Ja teraz dopiero to też dostrzegłam i zamierzam również lepiej go poznać. Może spotkamy się gdzieś kiedyś na szlaku. Pozdrawiam
Dzień dobry. Od paru lat wybieram się do Pietrowic Wielkich przez które Pani jechała. Znajduje się tam krąg wypatrzony z kosmosu przez archeologów, większy niż ten w Stonehenge. Służył być może tym samym celom, a wzniesiony został przez ludzi zabijających migrujące stada mamutów przez Bramę Morawską podczas ostatniego zlodowacenia.
http://tinyurl.com/pg4vn8m
A propos pięciu najbardziej magicznych miejsc. Pozdrawiam ze słonecznych Katowic.
Hej, jesteś niesamowita, inspirujesz ludzi. Przejeżdżałaś koło mojego domu w Braniewie 🙂
Zazdroszczę Ci tego spotkania z żubrem. Nam się udało zobaczyć to piękne zwierzę kilka lat temu w Bieszczadach. W tym roku marzyłem żeby zobaczyć łosia. Niestety, mimo że rowerem przejechaliśmy przez Biebrzański i Narwiański Parki Narodowe to łosia ani widu ani słychu. Ale na pewno jeszcze kiedyś się uda 🙂
Pozdrawiam 🙂
Witam. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Wiem co czujesz i jak się czujesz podczas takich podróży. Zgadzam się z Twoją opinią o gościnności Polaków. Sam dużo również samotnie podróżuję. W tamtym roku miałem przyjemność z terenami białostockimi, lubelskim, troszkę świętokrzyskim. W takich chwilach czuję się wolny jak Ty. Pozdrawiam serdecznie i życzę spełniania planów. Sławek(57l)
Chyba Cię widziałem tuż za wioską Czarnowice w stronę miejscowości Gubin… jechałaś tą drogą? 🙂 Nadjeżdżałem samochodem z naprzeciwka. I tak sobie pomyślałem, że ja się pół życia zastanawiam nad swoją wymarzoną podróżą autostopem a tu taka sama dziewczyna sobie odważnie podróżuje 🙂
I właśnie kończę przygotowania do swojej pierwszej podróży autostopem, ruszam być może w tym tygodniu!
Pozdrawiam serdecznie ! 🙂
hej Anita, a ja chyba najbardziej się cieszę, że dzięki tej Twojej podróży i odzewowi w necie jest szansa, ze inni/ INNE osoby tez wsiądą na rower solo lub nie solo i pojadą przed siebie bo zawsze o tym marzyły, albo nie marzyły, ale teraz zaczęły.Pozdrower!
Jutro ruszam z Puław (woj. lubelskie) na hel w pewnej inicjatywie 🙂 3maj kciuki bym dojechał 🙂 pozdrawiam 🙂
Cześć Anito:) widzę, że trzymasz wysoką formę. Tę podróżniczą i pisarską. Gratuluję pomysłu i zazdroszczę wrażeń! Jakie kolejne plany?
Jestem pod wrazeniem;)taka lub podobna podroz to jedno z moich wielkich marzen;))